Przez dwie noce z rzędu korytarz powietrzny nad Anglią i Morzem Północnym był zamknięty. Przyczyną była choroba kontrolera lotów.

Jak powiedział rzecznik niedawno sprywatyzowanych brytyjskich Narodowych Służb Ruchu Lotniczego, niedyspozycja kontrolera pojawiła się nagle i nie zdołano na czas znaleźć zmiennika. Każdej nocy korytarz unieruchomiony był przez 9 godzin. W tym czasie nie planowano w nim żadnych przelotów, z wyjątkiem sytuacji awaryjnych. Jak pisze brytyjska prasa, morale kontrolerów lotów jest przerażająco niskie. Pracownicy są źle opłacani i nie chcą już dyżurować w nadgodzinach. Nowego narybku nie ma, bo praca jest bardzo odpowiedzialna, a pensja symboliczna.

Foto: Archiwum RMF

20:20