Europę straszył huragan, który z niespotykaną od 20 lat siłą przeszedł nad Alpami. Ucierpiały Niemcy, Austria, Szwajcaria, północne Włochy oraz Francja. Co najmniej 4 osoby zginęły. Wicher, osiągał w porywach prędkość 215 kilometrów na godzinę. Wiatrowi towarzyszyły ulewne deszcze.

Według Szwajcarskiego Instytutu Meteorologii na niektóre regiony Alp spadło od minionego czwartku tyle wody, ile normalnie w ciągu czterech miesięcy. Deszcze wywołały lawiny błotne. Mieszkańcy niewielkiej szwajcarskiej wioski Schlans mówią o cudzie - fala błota i kamieni przeszła środkiem osady. Na szczęście nikt nie zginął.

Huragan w Tyrolu i Salzburgu powyrywał i połamał tyle drzew, ile ścina się w całej Austrii przez dwa lata. Zbocza gór straciły więc naturalne umocnienia. Teraz zaczynają z nich schodzić lawiny kamieni i błota, zwłaszcza tam, gdzie ziemia jest nasiąknięta przez potoki, które wezbrały po zatamowaniu ich przez powalone drzewa.

W Salzburgu rośnie zagrożenie powodziowe. Natomiast w Tyrolu doszło do kilku pożarów lasów. Zapłon następował od iskier ze zrywanych linii energetycznych.

Połamane drzewa, pozrywane dachy i linie energetyczne - tak wyglądają niemal całe południowe Niemcy. Wszyscy zgodnie potwierdzają, że była to największa od 20 lat wichura.

We Włoszech alarmy powodziowe ogłoszono w Piemoncie, Lombardii, Ligurii i okolicach Neapolu. Od kilku dni pod wodą znajduje się plac św. Marka w Wenecji.

Foto: RMF

06:15