Prezydent Aleksander Kwaśniewski zawetował wczoraj ustawę reprywatyzacyjną. Jak tłumaczył uczynił to w trosce o dobro narodu. Jego zdaniem przyjęty w ustawie sposób zwrotu własności byłym właścicielom jest sprzeczny z zasadami sprawiedliwości społecznej oraz równości obywateli wobec prawa. Teraz ustawa ponownie trafi do Sejmu i jest mało prawdopodobne by posłowie zdołali odrzucić prezydencki sprzeciw.

Prezydent powtórzył to, co już kilkakrotnie wcześniej mówił, m.in. w rozmowie z siecią RMF FM: że ustawa jest niedobra, sprzeczna z zasadami sprawiedliwości społecznej i równością obywateli wobec prawa: "Przede wszystkim i to chcę podkreślić, godzi w podstawowy dziś interes Polaków jakim jest stworzenie możliwie najlepszych warunków do rozwoju gospodarczego naszego kraju. Dlatego tej ustawy nie podpiszę" – powiedział Aleksander Kwaśniewski. Ponadto, prezydent uważa, że sprawą zwrotu bezprawnie zagarniętego mienia powinny zajmować się sądy, a specjalna ustawa nie jest do tego potrzebna. Posłuchaj fragmentu wypowiedzi prezydenta:

O słuszności prezydenckiej decyzji przekonany jest Marek Borowski z SLD. Jego zdaniem, podstawowym mankamentem ustawy reprywatyzacyjnej była jej nierealność ekonomiczna. Lech Nikolski z Sojuszu podkreślił, że ustawa reprywatyzacyjna wypłukałaby budżet z pieniędzy. "Grozi poniesieniem zbyt wielkich kosztów przez Skarb Państwa, co praktycznie uniemożliwiałoby wiele innych działań bardzo potrzebnych Polsce" - powiedział Nikolski. Z decyzją prezydenta zgadza się też Andrzej Olechowski, jeden z liderów Platformy Obywatelskiej: "Gdybym był prezydentem RP też zawetowałbym tę ustawę" – powiedział Olechowski. Ustawa reprywatyzacyjna jest Polsce potrzebna - mówi szef Unitów Bronisław Geremek. Jego zdaniem, ustawa powinna jednak odpowiadać możliwościom polskiego budżetu. Unia Wolności żałuje, że Sejm nie przyjął dwóch poprawek zgłoszonych w Senacie, które przewodniczący Geremek nazywa "rozumnymi":

Weto kompromituje prezydenta - uważa z kolei Stefan Niesiołowski z ZChN. Według niego, decyzja prezydenta "sankcjonuje grabież", jest "skandaliczna" i realizuje "zamówienia SLD": "Pan prezydent działa tu po raz kolejny jako prezydent SLD, jako prezydent popierający grabież, jako prezydent który działa wbrew oczywistej zasadzie poszanowania własności, jako prezydent, który sankcjonuje bezprawie Polski Ludowej" – uważa poseł Zjednoczenia.

Teraz, wetem prezydenta zajmie się Sejm. Dla odrzucenia weta, a więc ponownego uchwalenia ustawy, potrzebna jest większość 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Sejmowa artytmetyka nieubłaganie wskazuje, że prezydenckiego sprzeciwu, posłowie nie zdołają odrzucić. Przypomnijmy: posłowie zdecydowali, iż o zwrot majątku mogą ubiegać się tylko osoby mające obywatelstwo polskie zarówno w dniu utraty własności, jak też na koniec 1999 roku. Parlamentarzyści nie zgodzili się też, by rozszerzyć krąg spadkobierców uprawnionych do roszczeń.

Jakie mogą być konsekwencje prezydenckiego weta? Aleksander Kwaśniewski mówił, że ustawa otworzyłaby drogę do kolejnych pozwów i prawdopodobnie ma rację. Jednak pozwów, Polska raczej nie uniknie, gdyż coraz więcej poszkodowanych przez PRL skarży się na opieszałość polskich władz i sprawiedliwości szuka w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu i w Komisji Praw Człowieka w Genewie. Choć żadna ze spraw jeszcze się nie zakończyła wkrótce możemy spodziewać się pierwszych rozstrzygnięć i będą one zapewne niekorzystne dla Polski. Szacuje się, że gdyby do europejskich sądów zwrócili się wszyscy poszkodowani, suma wzrośnie do 170–180 mld zł. Jest to kwota, rzecz jasna, wielokrotnie przekraczająca możliwości budżetu państwa.

foto RMF FM

06:25