​Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin zaproponował premierowi wprowadzenie podatku od nadmiarowych zysków spółek Skarbu Państwa i przedsiębiorstw prywatnych. Jak wylicza, ma on przynieść do budżetu ponad 13 miliardów złotych. Wcześniej premier Mateusz Morawiecki oskarżył spółki o zawyżanie cen.

Już wczoraj (w piątek - red.) skierowałem do premiera Mateusza Morawieckiego rozwiązanie dot. opodatkowania nadzwyczajnych zysków spółek Skarbu Państwa i przedsiębiorstw prywatnych. Szacowany wpływ do budżetu do 13,5 mld zł, które przeznaczymy na łagodzenie skutków wzrostu cen energii - napisał w sobotę na Twitterze wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

Wpis Sasina to odpowiedź na słowa Mateusza Morawieckiego, który w sobotę podczas wieców w Świdniku i Rykach ogłosił, że będzie domagał się od spółek Skarbu Państwa i firm zagranicznych, by ograniczały swoje nadmiarowe zyski.

Nie może być tak, że kilkanaście osób z zarządów spółek skarbu państwa i spółek zagranicznych, prywatnych będzie sobie realizowało nadmiarowe, nadzwyczajne zyski, a cierpieć będą na tym zwykli Polacy, zwykłe polskie instytucje, szpitale czy szkoły. Nie ma na to zgody polskiego rządu i jako premier będę tego pilnował - stwierdził Mateusz Morawiecki i dodał: Dziś mamy taką sytuację, że cenę z dostawą na przyszły rok sprzedaje się na towarowej giełdzie energii, licząc od ceny węgla w Holandii, w Amsterdamie, Rotterdamie, a nie od ceny węgla, za którą kupują zakłady energetyczne z polskich kopalń. Ten mechanizm jest mechanizmem, który powoduje te wysokie propozycje na przyszły rok. Nie ma naszej zgody na to i mówię to wprost - dodawał.

Podatek od nadmiarowych zysków spółek, głównie energetycznych, to propozycja pojawiająca się w wielu miejscach na świecie. Taką daninę wprowadziły Włochy, Węgry i Wielka Brytania, zastanawiają się nad nią Niemcy, a Bruksela proponuje ją na poziomie całej Unii Europejskiej.

Także w Polsce już wielokrotnie mówiono o możliwości wprowadzenia takiego podatku. Proponował go nie tylko obóz rządzący, ale także opozycja, np. LewicaPolitycy Koalicji Obywatelskiej z kolei często wskazywali na wysokie zyski spółek Skarbu Państwa i sugerowali, że firmy te powinny w jakiś sposób "podzielić się" z obywatelami, np. poprzez obniżenie cen usług.

Co da nam nowy podatek? W rzeczywistości - dość niewiele. Choć prognozowane 13,5 mld zł wpływów brzmi dumnie, to należy przypomnieć, że na tzw. tarczę antyinflacyjną (czyli obniżkę podatków na energię, paliwa i żywność) rząd wydaje ok. 40 mld zł rocznie, na dodatek węglowy 11,5 mld zł, a zapowiadane rozwiązania dotyczące ustabilizowania cen energii do 2 tys. kWh będą kosztować 30 mld zł. Do tego dochodzą tegoroczne dwie fale obniżek podatków (najpierw Polski Ład, a potem obniżka PIT do 12 proc.), na czym budżet stracił kolejne miliardy zł. Wpływy z podatku od nadmiarowych zysków to więc kropla w morzu potrzeb. 

Danina jest natomiast złą informacją dla oszczędzających w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych. Zgodnie bowiem z wymogami, co najmniej 70 proc. środków musi być lokowanych w Polsce. Oznacza to więc inwestowanie głównie w obligacje skarbowe oraz akcje spółek wchodzących w skład WIG20, czyli m.in. spółki Skarbu Państwa. I te ostatnie oberwą propozycją rządu, a wraz z nimi - oszczędności w PPK.

Istotna jest też kwestia rozwoju polskich spółek. Wczoraj w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM minister finansów Magdalena Reczkowska mówiła, że przy wprowadzaniu podatku od nadmiarowych zysków "trzeba być ostrożnym". Pozbawienie firm energetycznych pieniędzy oznacza mniejsze inwestycje w przyszłości, a tego, czego byśmy nie chcieli, to zatrzymania transformacji energetycznej - mówiła.