Władze PGNiG mają tydzień na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości związanych z nagrodami z podlegającego spółce EuRoPol Gazu - ustalił reporter RMF FM. Jeżeli się nie uda, to minister energii Krzysztof Tchórzewski zdecyduje o odwołaniu zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

Władze PGNiG mają tydzień na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości związanych z nagrodami z podlegającego spółce EuRoPol Gazu - ustalił reporter RMF FM. Jeżeli się nie uda, to minister energii Krzysztof Tchórzewski zdecyduje o odwołaniu zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Należący do PGNiG, magazyn gazu ziemnego w Brzeźnicy k. Dębicy /Dark Delmanowicz /PAP

Pierwsza próba odwołania zarządu PGNiG miała miejsce w ostatnią środę, druga w piątek. To jest taktyka ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego na pilnowanie dyscypliny w podległych mu spółkach.

Na ostatnią środę Tchórzewski zaplanował posiedzenie Rady Nadzorczej PGNiG, potem na piątek. Gdy odwołanie zarządu spółki wydawało się już pewne, minister dał zarządowi ostatnią szansę. Pokazał im żółtą kartkę.

I szefowie PGNiG się bronią - otrzymane nagrody przekazali na organizacje charytatywne i kościelne. Tchórzewski chce jednak, by szefowie spółki wytłumaczyli jeszcze całą sprawę naszym partnerom ze Skandynawii. Chcemy przecież zbudować gazociąg z Norwegii do Polski - a Skandynawowie przestraszyli się bałaganu u nas.

Ponieważ decyzję o nagrodach wspólnie podejmowali Polacy i Rosjanie (PGNiG i Gazprom, wspólnie są właścicielami EuRoPol Gazu), Skandynawowie nie do końca rozumieją nasze kontakty z Moskwą. Tym bardziej, że budowa Baltic Pipe to nie tylko projekt biznesowy, ale także polityczny.

Jeżeli zarząd naszego gazowego giganta nie wyprostuje sprawy, to straci pracę.

(mpw)