Owoce znowu mocno podrożały. Najbardziej widać to po jabłkach – ich ceny sięgnęły blisko 130 proc. wartości poprzedniego roku. Na dziesięć analizowanych towarów potaniały tylko grejpfruty oraz arbuzy – odpowiednio o 18,5 proc. i ponad 4 proc.

W sklepach, na stoiskach z owocami jest drożej, niż rok temu - średnio o 20 proc. Znaczny wzrost cen można tłumaczyć przede wszystkim suszą, która odbiła się na krajowych zbiorach. Drugim czynnikiem może być zamknięcie granic w związku z koronawirusem. To ograniczyło napływ tanich pracowników sezonowych m.in. z Ukrainy. W minionych latach oni głównie zbierali u nas owoce - wyjaśnia Michał Majszczyk z Hiper-Com Poland.

Wzrost ten jednak warto porównać go z zeszłorocznym wynikiem, który wyniósł 17,3%. Różnica na poziomie blisko 4% jest niewielka. Jednak patrząc na liczby bezwzględne, są to dość spore kwoty.

Z kolei dr Paweł Kraciński z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zauważa, że pandemia zwiększyła zainteresowanie klientów zdrową żywnością. Produkcji nie można zwiększyć z dania na dzień. Trzeba przynajmniej roku, aby wyprodukować owoce. Tymczasem z powodu epidemii powstały trudności w zakresie logistyki i przygotowania towarów do sprzedaży. To wszystko wpłynęło na podwyżki. Zdaniem eksperta, teraz można spodziewać się obniżek na podstawowy asortyment, gdyż rozpoczynają się zbiory najważniejszych owoców naszej strefy klimatycznej, czyli jabłek.

Z listy dziesięciu najczęściej promowanych owoców w 2020 roku najbardziej podrożały jabłka - aż o 127,4 proc. Cytryny poszły w górę o 34,3 proc, a nektarynki - o 28,5 proc.

Na dziesięć analizowanych pozycji potaniały tylko grejpfruty - o 18,5%, a także arbuzy - o 4,2%. Te ostatnie owoce były też najczęściej promowane w tym roku, obok brzoskwiń i winogron.