Rosyjskie władze zaakceptowały plan wydobycia z dna Morza Barentsa ostatnich fragmentów atomowego okrętu podwodnego Kursk. Szczątki rozerwanego przez wybuch pancerza tej jednostki mają pomóc w rozwiązaniu katastrofy okrętu.

Kursk zatonął w sierpniu 2000. roku. Na jego pokładzie było 118 osób. Część załogi przeżyła eksplozję, ale rosyjskie ekipy ratunkowe nie były w stanie wydostać ich z okrętu. Ostatecznie z katastrofy nikt się nie uratował. Teraz na dnie Morza Barentsa nadal leżą fragmenty Kurska o łącznej wadze ponad 1,5 tysiąca ton. Na dziobie znajdował się przedział torpedowy, którego eksplozja doprowadziła do zatonięcia okrętu. Specjaliści, którzy od jesieni badają wydobyty wrak, nadal nie mogą znaleźć odpowiedzi na pytanie, co spowodowało wybuch. Mają nadzieję, że po zbadaniu fragmentów dziobu uda im się to ustalić. Operacja ich wydobycia ma się zakończyć najpóźniej na początku sierpnia i będzie prowadzona wyłącznie przez rosyjskie firmy. Posłuchajcie też relacji rosyjskiego korespondenta RMF, Andrzeja Zauchy.

22:00