Wbrew nadziejom polityków i analityków, giełdy w Europie zaczęły nowy tydzień na czerwono. Wszyscy boją się o przyszłość strefy euro i dwóch dramatycznie zadłużonych państw: Grecji i Włoch.

Dzień i zarazem nowy tydzień indeks WIG20 rozpoczął od 1-procentowego spadku. Prawie 2-procentowy minus odnotowano w Paryżu, a we Frankfurcie niemal 3-procentowy. To znacznie poniżej oczekiwań polityków i analityków. Wszyscy spodziewali się bowiem, że zmiana rządu w Atenach jednak przełoży się na wzrosty, bo w końcu będzie stabilny gabinet na czele z popieranym przez cały parlament premierem.

Niestety, negocjacje nad rządem jedności narodowej w Grecji przeciągają się, sypie się także potęga szefa włoskiego rządu - Silvio Berlusconiego. Stąd właśnie biorą się dzisiejsze spadki.

Sytuacja może się odwrócić, gdy w końcu zapadną jakieś wiążące decyzje. Na razie jednak drożeje większość zagranicznych walut na czele z euro, którego cena wynosiła o poranku 4,37 zł. Wyjątkiem - i tu dobra wiadomość dla kredytobiorców - jest frank szwajcarski, który staniał do 3,54 zł.