Bankructwo dwóch dużych szczecińskich przedsiębiorstw rybackich „Gryfa” i „Transoceanu” staje się faktem. W latach 60. i 70. były dobrze prosperującymi firmami. Zatrudniały kilka tysięcy rybaków, a ich statki pływały po wszystkich morzach i oceanach świata.

W rybołówstwie dalekomorskim coraz gorzej zaczęło się dziać już w latach osiemdziesiątych. Od tamtego czasu dwie szczecińskie firmy, niegdyś potęgi, pogrążały się w kryzysie i niestety, nie potrafiły znaleźć sposobu na wydźwignięcie się z kłopotów. Rybacy dostali wypowiedzenia, przedsiębiorstwa są zadłużone, a do ich siedzib wkroczył właśnie syndyk masy upadłościowej. Firmy bankrutują z różnych powodów ale w obu przypadkach można mówić o pechu. Dla „Gryfa”, na przykład, pechową okazała się rządowa umowa podpisana z Federacją rosyjską sześć lat temu o połowach w rosyjskiej strefie mórz Beringa i Ochockiego. Z każdym rokiem połowowym limit trzeba było zmniejszać a Polscy coraz więcej musieli płacić za połów. Dodatkowo, finansowe trudności firmy pogłębił wyjątkowo nieudany ubiegłoroczny sezon skupu morszczuka od kanadyjskich rybaków. Łowiących na Pacyfiku. Z kolei o upadku Transoceanu przesądziły nietrafione kontrakty transportowe, które miesięcznie przynosiły około pół miliona złotych strat. Niestety, także i dla tego przedsiębiorstwa zaczęło brakować ryb gdy kraje nadbałtyckie ustanowiły tzw. strefy ekonomiczne.

foto RMF FM

13:15