Kryzys grecki nie powinien zatrzymać wychodzenia Europy Zachodniej z recesji oraz powolnego wzrostu gospodarczego Polski - uważają eksperci. Dodają, że na razie Polska bardziej korzysta na tej sytuacji, niż traci.

Były wiceprezes NBP prof. Krzysztof Rybiński podkreślił, że na razie mamy więcej czynników pozytywnych niż negatywnych. Osłabienie się złotego - i to znaczące - istotnie wspiera polskich eksporterów oraz poprawia ich marże. Ponadto pomaga polskiej gospodarce w wyjściu ze strefy spowolnienia - podkreślił Rybiński.

Były wiceprezes NBP zwrócił jednak uwagę na niewielki wzrost kosztów finansowania polskiego długu publicznego. Stopy procentowe polskiego długu poszły w góry, ale jest to efekt - moim zdaniem - znacznie słabszy, niż korzyść, którą mamy z tytułu osłabienia złotego - ocenił.

Jego zdaniem, jeżeli kryzys grecki nie rozszerzy się na inne kraje, to wówczas Polska na tym skorzysta. Kluczowe jest również to, czy Portugalia uniknie kryzysu zaufania na rynkach finansowych. To zależy od władz tego kraju, od rządu i opozycji, czy w najbliższych dniach zdecydują się na przedstawienie jeszcze bardziej ambitnego planu budżetowego, niż ten obecny. Tak, żeby umocnić zaufanie rynków finansowych - dodał Rybiński

Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka podkreślił, że obecnie mamy do czynienia z początkową fazą. Jeszcze nie wiemy, jak będzie rozwijać się sytuacja w Grecji i co będzie się działo w Hiszpanii i Portugalii. W tej chwili trzeba założyć, że najbardziej zapalne ognisko - jakie miało miejsce w Grecji - zostało opanowane. Czyli to, że porozumienie zawarte między tym krajem a Unią Europejską, Europejskim Bankiem Centralnym i Międzynarodowym Funduszem Walutowym będzie realizowane - zaznaczył Gomułka.

Pakiet pomocy dla Grecji, uzgodniony przez państwa strefy euro oraz MFW opiewa na 110 mld euro do 2012 r.

W ciągu najbliższych dwóch miesięcy powinno dojść do uspokojenia na rynku walutowym

Według głównego ekonomisty BCC, na razie należy założyć wariant bardziej optymistyczny, iż Grecja da sobie radę. Gdyby nie doszło równocześnie do jakichś dużych zawirowań w Hiszpanii i Portugalii, a Grecja dałaby sobie radę - to wówczas w ciągu najbliższych dwóch miesięcy powinno dojść do uspokojenia na rynku walutowym, do wzrostu zaufania inwestorów wobec krajów wschodzących, w tym Polski. Mielibyśmy wówczas powrót do status quo ante, czyli umacniania się złotego - powiedział.

Zdaniem Gomułki, nawet przy realizacji najgorszego scenariusza Polska nie będzie miała poważnych problemów makroekonomicznych. Najgorszy jednak scenariusz - czyli ostry kryzys w Grecji i wejście Hiszpanii na drogę greckiego kryzysu - jest dużo mniej prawdopodobny, niż scenariusz bardziej optymistyczny - zaznaczył.

W tej chwili nie mamy kryzysu finansowego w sektorze bankowym. Mamy raczej kryzys dotyczący finansów publicznych w niektórych krajach Unii Europejskiej, jak Grecja, Hiszpania, czy Portugalia. Ale nie powinno to mieć znaczącego wpływu na gospodarkę Unii, w związku z tym skutki dla polskiej gospodarki, dla sfery realnej będą niewielkie. Ta sytuacja nie powinna zatrzymać procesu wychodzenia z recesji Europy Zachodniej i powolnego wzrostu gospodarczego w Polsce - podkreślił Gomułka.