Francja znów została częściowo sparaliżowana strajkami przeciwko rządowemu projektowi reformy emerytalnej. Protestują głównie pracownicy sektora transportu. Paryżanie, choć też przeciwni planom reformy systemu emerytalnego, mają już serdecznie dosyć strajków.

To skandal. Bez względu na to, jaki mamy rząd, nigdy nie są zadowoleni i koniec końców to my, pasażerowie najbardziej cierpimy. Ich zachowanie jest godne pożałowania. Jestem zdenerwowany, bo Francja to piękny kraj i smutno patrzeć na coś takiego - mówił jeden z mieszkańców stolicy Francji.

W Paryżu grupa kolejarzy blokowała rano przez ponad godzinę tory na Dworcu Północnym, opóźniając odjazd trzech superszybkich pociągów TGV. W całym kraju kursuje tylko jedna trzecia pociągów przewidzianych rozkładem. Poważnie okrojone są też kursy paryskiego metra - niektóre pociągi w ogóle nie wyjechały z powodu blokady ośmiu zajezdni.

Zastrajkowali także kierowcy komunikacji miejskiej, jeździ zaledwie 30 procent wszystkich autobusów. Podobnie jest w innych dużych miastach. Na drogach i autostradach prowadzących do Paryża potworzyły się korki o łącznej długości prawie 300 kilometrów.

Do strajku wezwały 4 wielkie francuskie centrale związkowe. Poza transportowcami strajkują także pracownicy szkół, co może znacznie skomplikować sytuację maturzystów. Egzaminy maturalne rozpoczęły się przed dwoma dniami. Ostateczne przyjęcie ustawy o reformie emerytalnej przewidziane jest na połowę lipca, na nadzwyczajnym posiedzeniu parlamentu.

18:00