​Inflacja jest lekko podwyższona, będzie też w pierwszym kwartale 2022 roku, a potem powinna się obniżać - ocenił prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Przyznał jednak, że raczej cały rok "będzie powyżej naszego celu inflacyjnego odchylenia górnego".

Jak ocenił szef NBP, "sytuacja Polski jest bardzo dobra" - nawet z podwyższoną inflacją, jaką mamy.

To nie jest żadna hiperinflacja, super inflacja; takie określenia są kompletnie aberracyjne. Jest podwyższona inflacja i to dotyczy prawie całego świata - stwierdził Glapiński podczas gali wręczenia nagród za XIX edycję Konkursu im. Władysława Grabskiego. Zaznaczył, że obecna sytuacja gospodarcza jest najlepsza "jaka była od czasów rozbiorów".

Zdaniem Glapińskiego Polska wychodzi jako pierwsza z większych krajów z kryzysu - z dużą dynamiką. To jest dynamika ok. 5 proc. wzrostu PKB - przypomniał.

Wyszliśmy ze wzrostem gospodarczym od razu po pandemii. Kontrolujemy sytuację, ona jest zbalansowana - wskazał. Glapiński przyznał, że jest lekko podwyższona inflacja. Będzie też w I kw. 2022 r., potem powinna się obniżać - powiedział. Dodał, że cały rok "będzie powyżej naszego celu inflacyjnego odchylenia górnego". Dopiero następny rok może być normalny. Chociaż też nie mówię, że na pewno w celu - dodał.

Przypomnijmy, że cel inflacyjny NBP to 2,5 proc., z możliwym odchyleniem o 1 pkt proc. Zgodnie więc z prognozami prezesa banku centralnego, inflacja w 2022 roku będzie wciąż powyżej 3,5 proc.

W przyszłym roku obawiamy się, że mogą wystąpić wtórne elementy. Po to podejmujemy działania - mówił Glapiński. Przeciętny Kowalski jest przekonany, że to co teraz robimy, to jest skierowane na inflację, która właśnie ma miejsce. A tak nie jest. To skierowane do przodu, na kilka kwartałów. Na obecną inflację nie mamy możliwości oddziaływania. Możemy to robić tylko poprzez politykę rządu. Ale to też nie jest darmowy obiad. To oznacza mniejsze wpływy do budżetu i wydatki na różne dziedziny - podkreślił.

Nawiązał do słów prezesa Fed Jerome’a Powella, który stwierdził, że kończy mówić, że inflacja jest przejściowa i musi przyznać, że będzie ona uciążliwa.

Chciałbym dzisiaj też to powiedzieć. Zmieniam retorykę. Inflacja jest przejściowa, ale w okresie 2 lat, a i to też nie wiadomo, choć to teraz tak widzimy. Inflacja nie jest przejściowa, inflacja jest uciążliwa. Będziemy się starali ją sprowadzić do minimalnych poziomów, ale nie kosztem dużego bezrobocia. Myślę, że nikt nas do tego nie zmusi. Nikt nas nie zmusi, żebyśmy w zasadniczy sposób zwiększyli bezrobocie. Tego nie można Polsce zrobić. A z inflacją sobie damy radę - powiedział Adam Glapiński.

Wysoka inflacja, rząd reaguje

W listopadzie inflacja w Polsce wyniosła 7,7 proc., co oznacza, że ceny rosną najszybciej w tym wieku. Wiele z tego to rezultat popandemicznego ożywienia gospodarczego na świecie, co m.in. winduje ceny surowców, ale eksperci wskazują także na lokalne kwestie, takie jak szybki wzrost płac w Polsce.

W związku z rosnącą inflacją zainterweniować postanowił rząd, który wprowadza tzw. tarcze antyinflacyjne. To w dużej mierze obniżka podatków na benzynę i prąd, a także dopłaty dla najbiedniejszych gospodarstw. Szacuje się, że program faktycznie obniży nieco inflację na początku roku, jednak paradoksalnie może wydłużyć okres "schodzenia" z wysokiej inflacji. 

Nie zapominajmy także, że wpływ na inflację w przyszłym roku będzie miał także rządowy Polski Ład, który zakłada obniżkę podatków dla milionów Polaków, co podbije popyt konsumpcyjny i zwiększy presję na wzrost cen. 

Słaby złoty powoli się odbudowuje

Na rosnące ceny wpływ ma także osłabiona waluta, która w listopadzie mocno staniała - euro było po ponad 4,70 zł, a dolar 4,18 zł. To rezultat m.in. słabnącego euro wobec dolara, problemów przy granicy z Białorusią oraz konfliktu z Komisją Europejską, która zwleka z przyjęciem Krajowego Planu Odbudowy.

W ostatnich dniach jednak złoty zyskał, co może się wiązać z kilkoma kwestiami. Po pierwsze, rynki przygotowują się pod możliwe podwyżki stóp procentowych - Rada Polityki Pieniężnej ma się zebrać 8 grudnia i spekuluje się, że stopy zostaną wyraźnie podniesione.

Po drugie, zmieniła się narracja NBP - Glapiński zaczął mówić o "silnym złotym", a dzisiaj bank przeprowadził tzw. operacje dostrajające otwartego rynku i sprzedał bony (a więc "odessał" trochę pieniędzy z sektora) za nieco ponad 7 mld zł. I choć nie jest to może dużo, to jest to sygnał, że NBP może zacząć walczyć z nadpłynnością w sektorze bankowym.

Po trzecie, pojawiły się informacje, że Komisja Europejska przychylniej patrzy na KPO. Według źródeł "Financial Times", przed nadchodzącym końcem roku KE zbliży się do zaakceptowania planu.