​Oskarżenia o niedostateczne dostawy gazu do Europy są bezpodstawne i nieprawdziwe - przekazał Gazprom. Rosyjski koncern szósty dzień z rzędu nie zarezerwował przepustowości na tranzytu surowca gazociągiem Jamał-Europa. Rzecznik firmy przekonuje, że to w związku z brakiem zapotrzebowania.

Wszystkie oskarżenia przeciwko Rosji i Gazpromowi w związku z niedostatecznymi dostawami gazu na europejskie rynki są bezpodstawne, nieakceptowalne i nieprawdziwe. Mówiąc wprost, to kłamstwa i oszczerstwa - powiedział rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow w rozmowie z telewizją Rossija-1

Kuprijanow przekonuje, że Gazprom jest gotów zwiększyć dostawy gazu w ramach obowiązujących kontraktów terminowych, podkreślając, że taki surowiec byłby tańszy niż kupowany na rynku spotowym. Wszystkie problemy w Europie Zachodniej rodzą się same, nie ma potrzeby obwiniać za to Gazpromu. Lepiej spojrzeć w lustro - przekonywał rzecznik koncernu.

Na niedzielę Gazprom ponownie - szósty dzień z rzędu - nie zarezerwował przepustowości na tranzyt gazu rurociągiem jamalskim. Kuprijanow przekonuje, że wiąże się to z brakiem wniosków o dostawy, a koncern rezerwuje zdolności w oparciu o składane oferty.

Wielu naszych klientów, w szczególności z Francji i Niemiec, wyczerpało już swoje roczne wolumeny kontraktowe i w związku z tym nie składa już wniosków o dostawy gazu, a Gazprom rezerwuje zdolności przesyłowe w oparciu o składane oferty, a nie odwrotnie - powiedział Kuprijanow.

Obecnie gaz płynie w rewersie, z Niemiec do Polski, co - zdaniem rzecznika Gazpromu - nie jest "najbardziej racjonalną decyzją", gdyż podziemne magazyny u naszego zachodniego sąsiada nie są wypełnione, "a zima dopiero się zaczyna".

W ubiegłym tygodniu ceny gazu na europejskich rynkach wystrzeliły po informacji, że Gazprom wstrzymał tranzyt do Niemiec. Ale już w kolejnych dniach zaczęły spadać - "Bloomberg" bowiem poinformował, że w kierunku Europy zmierzają tankowce z LNG - płynnym gazem ziemnym. Chodzi o co najmniej 10 statków. 

Rosja jest oskarżana o polityczne wykorzystywanie problemów z gazem w Europie. Kreml używa bowiem kryzysu energetycznego do naciskania na przyspieszenie certyfikacji spornego gazociągu Nord Stream 2. To głupia decyzja, by wstrzymywać pozwolenie dla systemu Nord Stream 2. Dodatkowe dostawy gazu na europejski rynek z pewnością zmniejszyłyby ceny na rynku. Oni po prostu sami podcinają gałąź, na której siedzą - mówił niedawno prezydent Rosji Władimir Putin.