Prokuratura we Frankfurcie nad Menem wszczęła śledztwo przeciwko ministrowi spraw zagranicznych Niemiec Joschce Fischerowi. Jest on podejrzany o składanie fałszywych zeznań podczas procesu Hansa Joachima Kleina, byłego terrorysty i kolegi Fischera.

Prokuratura dostała zgodę na przeprowadzenie śledztwa od parlamentarnej komisji zajmującej się immunitetami poselskimi. Nie widzi ona przeciwwskazań by dochodzenie zostało rozpoczęte. Już wczoraj prokuratura podjęła pierwsze kroki by dowiedzieć się czy Joschka Fischer skłamał podczas procesu Hansa Joachima Kleina. Szef niemieckiej dyplomacji odpowiadał tam na pytania sądu pod przysięgą. Fischer stwierdził, że w latach 70. w jego domu nie mieszkała była terrorystka Margrit Schiller. Z kolei Schiller w swojej autobiograficznej książce wspomina, że po wyjściu z więzienia przez kilka dni nocowała u Joschki Fischera. Ta rozbieżność wzbudziła podejrzenia prokuratury. Minister zeznał także, że nie brał udziału w konferencji OWP w Algierze w 1969 roku. Tymczasem inny świadek procesu twierdzi, że minister był uczestnikiem tego spotkania. Jeżeli rzeczywiście okaże się, że Fischer skłamał, czekają go konsekwencje prawne. Jednak nieoficjalnie mówi się, że śledztwo tak naprawdę może zakończyć się niczym, gdyż prokurator musi udowodnić, że szef niemieckiej dyplomacji 16 stycznia przed sądem skłamał z rozmysłem, a wątpliwości w tej sprawie jest wiele.

Niewątpliwie cała sytuacja rzuca niekorzystne światło na ministra spaw zagranicznych Niemiec. Przed kilkoma tygodniami pojawiły się informacje o jego burzliwej przeszłości gdy był członkiem ugrupowań bojówkarskich. Teraz posądzany jest o kłamstwo przed sądem. Mimo wszystko na razie nie pojawiają się doniesienia o możliwości odejścia Joschki Fischera.

foto EPA

00:00