Kontrowersyjny film "Hannibal" Ridley'a Scotta zarobił w Stanach Zjednoczonych po 10 dniach od premiery ponad sto milionów dolarów. Tymczasem okazuje się, że oglądanie "Hannibala" może się skończyć przykro dla wrażliwszych widzów. Według agencji DPA we włoskim Legano ofiarami doktora Lectera padło dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Skarżyli się na nudności i chwilową utratę świadomości.

Film zarobił już dokładnie 103,9 miliona dolarów. To pierwsza z tegorocznych amerykańskich premier, która przekroczyła 100 mln dolarów wpływów. Tylko w miniony weekend kontynuacja "Milczenia owiec" przyniosła 30 milionów dolarów. "Hannibal" wyprzedził komedię "Down to Earth" Chrisa i Paula Weitzów (17,5 mln dolarów), filmową wersję Disney'owskiej kreskówki "Recess: School's Out" (10,8 mln dolarów). Dopiero na czwartym miejscu znalazł się "wyciskacz łez" z Keanu Reevesem i Charlize Theron "Sweet November" (10,6 mln dolarów). Duży wpływ na notowania wywarły ogłoszone w ub. tygodniu nominacje do Oscara. Skorzystały na nich głównie obrazy nominowane w kategorii najlepszy film. "Skradający się tygrys, ukryty smok" zebrał od piątku do niedzieli 8,8 mln dolarów, "Chocolat" Lasse Halstroema zarobił w weekend 4,8 mln dolarów a ich konkurent do statuetki Akademii "Traffic" Stevena Soderbergha -6,5 mln dolarów.

Tymczasem oglądanie „przygód” doktora Lectera przykro dla co wrażliwszych

widzów. Według agencji DPA we włoskim Legano ofiarami doktora Lectera padło dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Skarżyli się na nudności i chwilową utratę świadomości. Troje z nich zostało przewiezionych do szpitala, gdzie podano im środki uspokajające. Tak dramatycznie miała na nich wpłynąć ostatnia scena filmu, gdy grany przez Anthonego Hopkinsa doktor Lecter wyjada mózg żywej jeszcze ofiary. Ta właśnie scena jest powodem, dla którego "Hannibala" - również w Polsce - oglądać będą mogli wyłącznie widzowie dorośli. Końcowy fragment filmu jest także głównym argumentem, jaki wysuwają przeciwnicy filmu. Według nich, film według powieści Harrisa epatuje bezsensowną, nieuzasadnioną przemocą. Sir Anthony Hopkins, który w ciągu ostatnich 10 dni wielokrotnie bronił "Hannibala", jest już jednak zmęczony nieustającymi atakami i utożsamianiem go z postacią perwersyjnego zabójcy. "Nie lubię mięsa. Jadam ryby i włoski makaron" - powiedział 63-letni aktor "The New York Times". "Nie jestem Hannibalem Lecterem!" - podkreślił Hopkins.

14:00