W amerykańskiej telewizji NBC ukazały się pierwsze odcinki serialu „Powstanie” o walce w warszawskim getcie. Film wzbudził protesty w środowiskach polonijnych, w tym także Jana Nowaka Jeziorańskiego. Chodzi przede wszystkim o tezę jakoby pomoc polskiego podziemia dla żydowskich bojowników była za mała.

Historycy wywodzący się zarówno z Żydowskiego Instytutu Historycznego, jak i ci, którzy wiązani są z prawicą, mówią, że Armia Krajowa pomagała Żydom. Spór dotyczy jedynie skali tej pomocy. Tomasz Strzębosz mówi, że więcej broni niż 90 pistoletów Armia Krajowa nie mogła dać Żydom, bo to i tak było dużo. Andrzej Żbikowski z IPN-u przypomina wprawdzie meldunek jednego z żołnierzy konspiracji, ostrzegający przed przekazywaniem broni Żydom, gdyż de facto oznacza to jej stratę, ale przyznaje, że oficjalnie AK takiego stanowiska nie reprezentowała i pewnie zrobiła tyle, ile mogła. Twórcy filmu nie wspomnieli w ogóle o takich organizacjach, jak polska „Żegota”, stworzona specjalnie do pomocy Żydom, czy o akcjach podziemia w czasie żydowskiego powstania. Zwracali za to uwagę na polskiego przewodnika, który wyprowadzał Żydów z kanałów, a potem ich zdradził. Była taka osoba, przyznają zgodnie wszyscy - to konfident skazany później na karę śmierci. Kontrowersyjny film nakręcono na Słowacji, gdzie zrekonstruowano warszawskie getto.

Foto: Archiwum RMF

22:45