Coraz szersze kręgi zatacza bezprecedensowa afera bankowa we Francji. Premier Francois Fillon żąda, by w ciągu tygodnia wyjaśnić, w jaki sposób maklerowi udało się ukryć przed bankowymi kontrolami operacje finansowe, których łączna wartość szacowana na ponad 50 miliardów euro i które przyniosły pięciomiliardowe straty.

Okazuje się, że Jerome Kerviel – bo tak nazywa się sprawca, określany przez przyjaciół jako „człowiek raczej nieśmiały i małomówny” - był specjalistą właśnie od kontroli bankowych. Na ten temat napisał swoją pracę magisterską i na początku pracował właśnie jako kontroler. Prawdopodobnie znał więc dobrze luki w systemie. Nie wyjaśnia to jednak wszystkiego.

Wielu ekspertów nie wierzy, by mógł ukryć transakcje o łącznej wartości aż 50 miliardów euro, przeprowadzane w imieniu banku „Societe Generale”, którego wartość giełdowa jest prawie dwa razy mniejsza. Czy w skandal zamieszczana jest dyrekcja? – zastanawiają się komentatorzy. Według paryskiej prokuratury afera jest bardzo niejasna.

Ten sam bank zamieszany jest już w głośną aferę prania brudnych pieniędzy. Jego szef ma wkrótce stanąć przed sądem.