Państwowa Inspekcja Handlowa po kilkumiesięcznej kontroli wciąż ma poważne zastrzeżenia aż do 1/4 sprzedawanej w Polsce benzyny i oleju napędowego. Od czerwca, kiedy rozpoczęto kontrole, jakość sprzedawanych paliw poprawiła się zaledwie o 8 proc.

Najczęściej właściciele stacji fałszują paliwa, dolewając do nich praktycznie wszystko, co tylko się da, np. olej opałowy. Nie mają koncesji na obrót paliwem, oszukują też na odmierzaczach, które dziwnie mylą się na niekorzyść klientów. Dlatego do 45-litrowego baku udaje nam się czasem wlać ponad 50 litrów.

Prócz stacji benzynowych skontrolowano również hurtownie. Okazało się, że jedna z takich hurtowni w Łódzkiem, to po prostu fabryka fałszująca paliwo. Gdy kontrolerzy wkroczyli na jej teren, część kierowców cystern porzuciło swe samochody i uciekło. Pobrano tam próbki niezidentyfikowanego wręcz produktu naftowego, można się jedynie domyślać, że zawierał on niewiele benzyny.

Mimo takich wyników kontroli, prokuratury nie skierowały do sądów ani jednego z ponad 200 zgłoszonych spraw – w przypadku 25 spraw odmówiono wszczęcia postępowanie, 38 spraw umorzono, jaki będzie los pozostałych – na razie nie wiadomo.

W 80 proc. za przestępstwa paliwowe sądy orzekają kary do 1 tys. zł. Nie trudno więc domyśleć się, że właściciele stacji paliw i hurtownicy niewiele sobie z nich robią.

06:40