Złodzieje skradli żonie jubilera z Mediolanu biżuterię wartości 10 milionów euro. Nie włamali się jednak do sejfu, ani nie zerwali brylantów z szyi kobiety. Bandyci uderzyli samochodem w auto kobiety i zabrali kasetkę z precjozami z przedniego siedzenia.

Według śledczych, stłuczka i kradzież były precyzyjnie przygotowane. Do tej zuchwałej kradzieży doszło wczoraj wieczorem w centrum stolicy Lombardii, gdy przedstawicielka rodziny jubilerskiej Buccellati wracała do domu z niezwykle cennymi kosztownościami. Kupiła je na aukcji starej biżuterii.

Kiedy w jej samochód uderzył inny, była przestraszona i zdenerwowana. Ten moment wykorzystali złodzieje. Podeszli do niej, by przeprosić za stłuczkę i jednocześnie otworzyli drzwi, zabierając cenne przedmioty.

Z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, że sfingowane zderzenie było dokładnie opracowane, o czym świadczy to, że za żoną jubilera jechały dwa samochody; jednym spowodowano zderzenie, a drugim złodzieje uciekli z łupem.