Ponad 50 wielorybów zginęło po tym, jak zostały masowo wyrzucone na wybrzeże Australii. Eksperci zastanawiają się, z czego wynikało nietypowe zachowanie stada, które dryfowało na płyciźnie, a wielkie ssaki tuliły się do siebie. Wolontariusze walczą z czasem o życie pozostałych wielorybów.

Wolontariusze apelują do mieszkańców, żeby nie zbliżali się do plaży na zachodnim wybrzeżu Australii.

"Niestety, 51 wielorybów padło w nocy po masowym wyrzuceniu na brzeg Cheynes Beach" - podała fundacja Parks and Wildlife Service of Western Australia działająca na rzecz dzikich zwierząt. Dodała, że personel i setki ochotników próbowały uratować 46 innych wielorybów, zawracając je na głęboką wodę.

Badaczka dzikiej przyrody Vanessa Pirotta powiedziała, że nie wiadomo, dlaczego wieloryby utknęły na mieliźnie. Zwróciła też uwagę na nietypowe zachowanie stada - wieloryby, zanim zostały wyrzucone na brzeg,  zbiły się w zwartą grupę, jakby się przytulały.

Być może próbowały uniknąć drapieżnika - stwierdziła Pirotta.

Wyrzucone na brzeg potężne ssaki to grindwale długopłetwe, które charakteryzują się czarnym umaszczeniem i wypukłymi czołami. Dorosłe osobniki osiągają 7,6 metra długości.

We wrześniu ubiegłego roku około 200 wielorybów zostało wyrzuconych na brzeg wzdłuż wybrzeża Tasmanii w Australii. Z tej liczby tylko 35 przeżyło i zostało wypchniętych na głęboką wodę.