Dziś wchodzi w życie kolejny etap dewastacji systemu emerytalnego, zwanej przez rząd reformą. Gość Kontrwywiadu RMF FM Jan Krzysztof Bielecki zachwala zmiany. Zdaniem doradcy premiera Tuska wielką zaletą nowego modelu jest możliwość wyboru między ZUS-em a OFE. Jednak zdaniem wielu Polaków, którzy realnie oceniają swoją emerytalną przyszłość, to jest jak wybór między dżumą a cholerą. Prezenterzy popołudniowych Faktów nie wchodzą w taki spór. Dyskutują o zabezpieczeniu na starość. Maja Dutkiewicz nie wierzy, by można było z minimalnej krajowej pensji jeszcze coś odłożyć. Bogdan Zalewski ufa w zaradność Polaków. A Ty? Jak oceniasz własne możliwości zarobkowe. Czy jesteś w stanie zadbać o jesień życia? Zagłosuj w sondzie. Skomentuj. I posłuchaj własnych komentarzy w popołudniowych Faktach.

Życie Polaka to syzyfowa praca - od świtu do nocy, świątek, piątek i niedziela. Harówka za jałmużnę nie pozwala nawet na minimalne potrzeby. Ja jestem jednak pewien, że zdolny Polak nawet z kamienia Syzyfa wykręci strumień ... pieniędzy. Pamiętasz Maju i Wy Czytelnicy taki cyniczny komunistyczny slogan w PRL-u, wylansowany przez "Goebbelsa stanu wojennego" Jerzego Urbana: "RZĄD SIĘ SAM WYŻYWI"? W III RP obowiązuje inne hasło: "ZARADNY POLAK WYŻYWI SIĘ SAM, ALE ZA GRANICĄ". Przyjdzie czas, że wszyscy nasi młodzi utalentowani rodacy wyemigrują z kraju i na pewno poradzą sobie na zarobkowej emigracji. Natomiast Polska zdechnie z głodu. Ostatni zgasi światło. Finis Poloniae!
Ludzie zaradni poradzą sobie zawsze, wszędzie i w każdych warunkach. To najczęściej zdolni optymiści i nawet najtrudniejsza sytuacja życiowa nie jest w stanie ich przerazić. Gorzej z tymi, którzy takiej wiary we własne siły nie mają. Ja nie wierzę, by większość ciężko pracujących Polaków była w stanie odłożyć pieniądze na czarną godzinę, którą jest starość. Przeraża mnie to, że ci mniej zaradni obywatele pozostawieni są sami sobie. I żadne słowa polityków tego nie zmienią. Potrzeba czynów, a tych brak.
Powtarzam: najsilniejsi Polacy, zaprawieni w "walce o ogień" w neokolonialnej dżungli sobie poradzą, tylko Polski być może już nie będzie. Zgadzam się z diagnozami profesora Witolda Kieżuna. Ten wybitny ekonomista i polski patriota, co często niestety nie idzie w parze, podkreśla, że polski model kapitalizmu przypomina afrykańską kolonizację. Według profesora - "w ciągu roku nawet do 100 miliardów złotych zysków zagranicznych przedsiębiorstw wypływa poza Polskę. Za tym idzie niemożność tworzenia nowych miejsc pracy, a w konsekwencji olbrzymia emigracja." Polska się wyludnia. My, którzy tu ewentualnie zostaniemy, będziemy na starość na demograficznej pustyni. Niestety dzisiaj nikt nie słucha wołających na puszczy.
Diagnoza to jeszcze nie fakt. I w czym może pomóc ludziom, ledwo wiążącym koniec z końcem? Chyba tylko w tym, by usiąść, płakać i pogrążyć się w rozpaczy. Nie o to nam chyba chodzi. Zresztą nigdy nie słucham wołających na puszczy, ani samozwańczych proroków. Wolę polegać na własnym rozumie. A ten podpowiada, że najlepiej samemu zadbać o własną przyszłość.
Nie wszyscy prorocy są samozwańczy, Maju. Profesor Kieżun jest jednym najbardziej rzetelnych interpretatorów współczesnego globalnego modelu gospodarczego i finansowego. Ale mniejsza o to. Zacytuję innego pana. Być może pamiętasz, kto to powiedział: "Staram się zabezpieczyć swoją przyszłość przez oszczędności i przez dobre relacje z moimi dziećmi. To będzie pewniejsze niż te różne państwowe chimeryczne rozwiązania. Nie za bardzo wierzę w państwowe emerytury." Zgadłaś! To przedstawiciel obecnej "reformatorskiej" koalicji PO/PSL - Waldemar Pawlak. Były wicepremier z myślą o własnej starości inwestuje we własne dzieci. Staram się czynić to samo, w miarę moich (znacznie mniejszych) możliwości finansowych.
Tu mnie masz! Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Dobre dzieci to najlepsza inwestycja :)