Od początku był realizowany scenariusz ukręcenia sprawie łba - tak Zbigniew Ziobro, poseł PiS i członek komisji śledczej komentuje sugestię sądu o możliwej zmianie kwalifikacji prawnej czynu Lwa Rywina z płatnej protekcji na usiłowanie oszustwa.

Tomasz Skory: Zapowiedź zmiany zarzutu przez sąd i zaostrzenie ewentualnej kary dla Lwa Rywina to jest dobra wiadomość dla kogoś, kto zmierza do pełnego wyjaśnienia tej sprawy?

Zbigniew Ziobro: Z całą pewnością nie będzie usatysfakcjonowany tego rodzaju stanowiskiem sądu. Natomiast jeśli spojrzeć na rzecz minimalistycznie, czyli przyjęciu tezy, którą od początku forsowała prokuratura, że Lew Rywin działał sam, to przyjęcie kwalifikacji prawnej usiłowanie oszustwa jest dobrym krokiem. Prokuratura, zakładając, że nie było grupy trzymającej władzy, powinna na samym początku przyjąć kwalifikację prawną płatnej protekcji jako dokonania i usiłowania przy okazji oszustwa. Wtedy Lwu Rywinowi groziłoby od roku do 10 lat pozbawienia wolności, a nie jak dziś podaje prasa od roku do 8 lat.

Tomasz Skory: Chodzi o mienie znacznej wartości, po prostu.

Zbigniew Ziobro: Tak. Wówczas prokurator miałby wszelkie podstawy i tytuł, by wystąpić z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie. Przypomnę, że prokuratura uzasadniała brak takiego wniosku do sądu niską karą grożącą Lwu Rywinowi, bo za płatną protekcję jest tylko 3 lata pozbawienia wolności. Ewidentnie było to działanie po myśli Rywina i grupy trzymającej władzę. Doświadczenie praktyki pokazuje, że osoba, która znajdzie się w areszcie, zwłaszcza o takiej konstrukcji psychicznej takiej, jak Lew Rywin, mogłaby zacząć sypać, mówiąc językiem potocznym. To było bardzo nie na rękę protektorom i mocodawcom Lwa Rywina oraz tym, którzy mają ostateczny nadzór nad prokuraturą, póki jest rząd Leszka Millera.

Tomasz Skory: Czyli przyglądając się sprawie nieco z boku, można mieć wrażenie, że realizowany jest scenariusz ukręcania sprawie łba? Za cenę posłania Lwa Rywina, być może na dość długo do więzienia?

Zbigniew Ziobro: Od początku był realizowany taki scenariusz. Sąd uznał, że nie będzie naprawiał błędów śledztwa prokuratorskiego i stojąc na takim minimalistycznym stanowisku przyjął, zasugerował właściwszą kwalifikację prawną czynu. Myślę, że ten czyn będzie wyczerpywał – zdaniem sądu - dwa przepisy kodeksu karnego: płatną protekcję i usiłowania oszustwa.

Tomasz Skory: Proszę powiedzieć, czy komisja zdąży zredagować do czasu wydania wyroku, który zapowiedziano za 3 tygodnie, zdąży zredagować raport? Zdaje się, że będzie potężna różnica między wyrokiem sądu a treścią raportu.

Zbigniew Ziobro: Trudno mi powiedzieć. Tutaj zwłaszcza przewodniczący Nałęcz składał wielokrotnie rozmaite oświadczenia, które później miały się nijak do rzeczywistości; nie chciałbym iść jego śladem. Czas pokaże. Komisja jutro przystępuje do pracy, mam nadzieję, że uda się to uczynić. Mam też nadzieję, że komisja nie przyjmie minimalistycznej postawy, którą zaprezentował – niestety - sąd w dniu wczorajszym i będzie chciała wyjść dalej poza zajmowanie się kwalifikacją prawną Lwa Rywina, która by mu groziła, co zresztą nie jest zadaniem komisji, ale będzie wskazywać poważne dowody, które udało nam się ustalić, wskazujące na to, że konkretne osoby Lwa Rywina wysłały. Jestem przekonany, że Lew Rywin nie działał sam i jestem przekonany, że prędzej czy później prawda wyjdzie na wierzch.

Tomasz Skory: Ale co będzie jeżeli komisja uchwali w sprawozdaniu tezy, którym zaprzeczać będzie wyrok sądowy?

Zbigniew Ziobro: Postępowanie przed komisją i przed sądem to są dwa różne tryby. Sąd zawsze może bronić się tym, przyjmując taką minimalistyczną wersję, że on jest związany granicami zarzutu, określonymi w akcie oskarżenia i ten stan faktyczny, który został zbadany i udokumentowany w śledztwie prokuratorskim zawęża ten zarzut wyłącznie do osoby Lwa Rywina. Zadaniem sądu nie jest prowadzić śledztwo, które trzeba by bardzo szeroko uzupełnić. Szkoda, powiedziałbym, dlatego że sąd ma jednak obowiązek dążenia do prawdy materialnej, a to oznacza, że mógł np. wystąpić o billingi Leszka Millera, o dokumentację, wskazującą na to, czy był u Lwa Rywina, jak ten wskazywał w czasie rozmowy z Adamem Michnikiem, dokumenty pokazujące, czy Rywin wizytował premiera w lipcu 2003 roku.

Tomasz Skory: Ale sąd tego nie zrobił.

Zbigniew Ziobro: I to jest pytanie, dlaczego; przecież mógł zrobić. Członkowie komisji, w tym ja, składaliśmy takie wnioski, ale większość partyjna komisji je odrzucała. To też daje do myślenia dlaczego.

Tomasz Skory: A jak pan sobie wyobraża zakończenie prac nad raportem, bo zdaje się, że w tej sprawie jest przynajmniej 7 wersji całościowych raportu sprawozdania komisji i nie wiadomo, co dalej.

Zbigniew Ziobro: Ma nadzieję, że nie będzie podejmowana proceduralna próba duszenia prawdy. Jeżeli bowiem formuła, jaką proponuje przewodniczący Nałęcz zostałaby przyjęta przez komisję, czyli że przegłosowuje się jedno sprawozdanie, później nad nim się rozmawia, a pozostałe wyrzuca się do kosza, to oznaczałaby to, że osoby, które mają inny punkt widzenia nie miałyby możliwości prezentowania i przekonywania później posłów do przyjęcia bądź odrzucenia takiego punktu widzenia. To jest nie tylko niedemokratyczne, ale to jest działanie, które nijak się ma z dążeniem do ustalenia prawdy, pokazania Sejmowi argumentów, które zdaniem poszczególnych członków komisji za tą prawdą przemawiają.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.