Simone Moro to jeden z najwybitniejszych współczesnych himalaistów. Najbliższej zimy planuje wyprawę na Nanga Parbat, który pozostał jednym z dwóch (drugim jest K2) ośmiotysięczników, na którym zimą nie postawił stopy żaden człowiek. Simone Moro był gościem specjalnym 9. Spotkań z Filmem Górskim w Zakopanem. W rozmowie z reporterem RMF FM zdradza swoje plany.

Maciej Pałahicki: Możesz powiedzieć mi nieco więcej o Twojej najbliższej wyprawie na Nanga Parbat?

Simone Moro: Następna ekspedycja, którą próbuję zrealizować to będzie próba pierwszego zimowego zdobycia Nanga Parbat. To będzie, jak dotąd, moja dwunasta zimowa ekspedycja w Himalajach. Nanga Parbat jest najbardziej obleganym zimą ośmiotysięcznikiem, a mimo to wciąż pozostaje dziewiczym szczytem.

Jednak problemy, z jakimi teraz się zmagam nie są związane z działalnością alpinistyczną, a z zagrożeniem atakiem terrorystycznym i otrzymaniem od pakistańskiego rządu zezwolenia na dotarcie do bazy wyprawy. (W czerwcu talibowie zaatakowali bazę wspinaczy pod Nanga Parbat i rozstrzelali jedenastu himalaistów - przyp. red.)

Obawiasz się tej sytuacji, jaka powstała w Pakistanie?

Sytuacja pozwala na dotarcie pod szczyt od strony doliny Rupal (strona południowa - przyp. red), ale wciąż nie można tam dotrzeć od strony Diamiru (strona północno-zachodnia - przyp. red). Mój plan zakłada wejście od strony Diamiru, bo uważam, że potencjalnie tamta droga stwarza większe możliwości zdobycia szczytu. Chciałby także wytyczyć tam nową drogę. Jeśli zdecyduję się na zdobywanie szczytu od strony Diamiru, będę atakował go wraz z Denisem Urubko (znakomity kazachski himalaista, partner kilku zimowych wypraw Simone Moro - przyp. red). Będzie nas tylko dwóch. Może jeszcze wyruszy z nami fotograf, ale to jeszcze nie jest pewne. Oczywiście jeśli wyruszymy od strony Rupalu, skład będzie taki sam.   

Szczerze mówiąc Denis bardzo, ale to bardzo się obawia tej wyprawy i nie chce jechać. Zamierzam spotkać się z nim w najbliższym tygodniu i wtedy podejmiemy ostateczną decyzję. W przypadku jednak, gdyby nie chciał jechać, mam także alternatywny plan "b". To powinno być wejście na inny ośmiotysięcznik zimą. To może być Everest, ale nie K2. To mogę już powiedzieć oficjalnie - nie będzie to K2 (śmiech - Simone Moro jest przesądny, a kiedyś jego żonie przyśniło się, że ginie na K2). Być może będzie to Everest, bo nie doczekał się jeszcze pierwszego wejścia zimowego bez użycia tlenu i to może być ciekawe wyzwanie.

Wyprawa na Nanga Parbat w tej sytuacji, jaka jest teraz w Pakistanie może okazać się podwójnie niebezpieczna.

Tak to prawda. Chociażby dlatego, że kilka tygodni temu zabitych zostało trzech policjantów, którzy ścigali tych terrorystów. To była wielka prowokacja i to oznacza, że wciąż tam wszędzie wkoło ludzie są wrogo nastawieni do obcokrajowców. Dlatego zamierzam zwrócić się o pomoc do rządu pakistańskiego. Mam też wielu przyjaciół w rejonie Diamiru i będę się z nimi kontaktował w najbliższym tygodniu, by przekazali mi realną ocenę sytuacji i swoje sugestie. Dopiero wtedy podejmę ostateczną decyzję.

Powiedz jeszcze, co teraz stanie się z twoim śmigłowcem w Himalajach.

W tej chwili sytuacja wygląda tak, że mój śmigłowiec jest rozbity i nie nadaje się do lotu. W połowie czerwca w czasie normalnego łatwego lotu, pilot stracił kontrolę nad maszyną i doszło do katastrofy. Jedna osoba zginęła, pilot i trzy inne osoby zostały ranne, a dwie wyszły z tego wypadku bez zranień. W tej chwili staram się załatwić wszelkie problemy związane z wypłatą odszkodowania i sądzę, że będę starał się raz jeszcze wszystko zorganizować tam na miejscu. Prawdopodobnie wybiorę takie rozwiązanie. Nie zamierzam wziąć pieniędzy z odszkodowania i używać życia. Myślę, że te przeciwności jeszcze bardziej będą mnie motywować do kontynuowania mojego programu. W tej chwili prawdopodobnie poszukam partnera, a najlepiej kilku partnerów, bo jak dotąd wszystko robiłem sam i własnymi siłami. Chciałbym, aby ktoś podpowiedział mi, czy jest możliwe takie zorganizowanie tego przedsięwzięcia, by samo na siebie zarabiało.  Mam nadzieję, że kilku mądrych ludzi być może biznesmenów czy bogatych ludzi zrozumie, że z te może być biznes, a nie tylko projekt charytatywny.  Na razie rozglądam się i mam nadzieję, że pojawią się jakieś propozycje, z których będę mógł wybierać.

Simone Moro trzykrotnie jako pierwszy człowiek na świecie stawał zimą na szczycie ośmiotysięcznika (14 stycznia 2005 – Sziszapangma wspólnie z Piotrem Morawskim, 9 lutego 2009 – Makalu wraz z Denisem Urubką, 2 lutego 2011 – Gaszerbrum II z Denisem Urubką oraz Corym Richardsem). Jest nie tylko himalaistą, ale też wspinaczem sportowym, oficerem włoskiej armii i pilotem śmigłowcowym.

Ostatnio pasję do wspinaczki dzieli z pasją do latania. Na początku kwietnia przetransportował swój śmigłowiec z Włoch do Nepalu, aby oddać go w służbę Himalayan Rescue Team. 19 maja wraz z pilotem Maurizio Follinim przeprowadził pierwszą na świecie akcję ratunkową z użyciem śmigłowca na wysokości 7800 metrów. Miesiąc później maszyna rozbiła się w drodze powrotnej z akcji ratunkowej w Himalajach. Moro w tym czasie były w rodzinnym kraju.