Warunki konieczne do wprowadzenia podatku liniowego - mówiąc delikatnie - bardzo utrudniają opracowanie zasad takiego podatku - uważa marszałek Sejmu Marek Borowski. Gość Faktów podkreśla, że wczorajsza wypowiedź premiera na temat ujednolicenia stawek podatkowych, to jedynie propozycja, a nie gotowy plan.

Tomasz Skory: Czy nie ma pan wrażenia, że premier Miller niemal groteskowo, kurczowo trzyma się fotela szefa rządu?

Marek Borowski: Nie mam.

Tomasz Skory: Nawet za cenę wyparcia się wcześniejszych zobowiązań, tych o wyborach w 2004 roku, nawet za cenę dotychczasowych zasad socjaldemokratycznych, czyli „nie” dla podatku liniowego?

Marek Borowski: Jeśli chodzi o podatek liniowy, premier podał też trzy warunki, które musiałyby być spełnione, aby taki podatek mógł wejść. Wydaje mi się, że są to warunki, które – mówiąc delikatnie – bardzo utrudniają opracowanie zasad takiego podatku, który te warunki rzeczywiście by spełniał. Natomiast odpowiem panu na pierwsze pytanie, bo dziennikarz ma prawo formułować pytania dowolnie, w tym także skrajnie. Dzisiaj jest taka sytuacja – staram się patrzeć na to obiektywnie – jesteśmy po referendum, jesteśmy w Unii, przed nami program przebudowy finansów publicznych, który musi być przyjęty po to, by Polska w ogóle weszła do UE faktycznie 1 maja z budżetem, który pozwoli jej tam funkcjonować. Co najważniejsze, bo to trzeba stale powtarzać, wielka szansa Polski polega na tym, że są do wykorzystania środki unijne. Na to, żeby je wykorzystać, trzeba mieć swoje. W sumie, razem oznacza to zwiększenie inwestycji w Polsce, a inwestycje przyspieszą rozwój, zmniejszą bezrobocie. I teraz trzeba przyjąć ten program. Otóż w tej chwili nikt inny nie może opracować i przyjąć takiego programu, tylko rząd Leszka Millera. Nie ma po prostu takiej możliwości.

Tomasz Skory: Powiedział pan, że warunki wprowadzenia podatku liniowego – mówiąc delikatnie – utrudniają jego wprowadzenie. Tak naprawdę one go uniemożliwiają. Przypomnę, że chodzi o niezmienianie wpływów budżetowych, niespowodowanie zubożenia ludzi biednych i zmiana polityki monetarnej, którą prowadzi NBP. Po co więc zgłaszać takie propozycje, jeśli one są niemożliwe?

Marek Borowski: Proszę mnie nie pytać o to. Tę propozycję zgłosił Leszek Miller. Ja chcę powiedzieć, że trzeba odejść od dotychczasowego rozumienia propozycji przewodniczącego partii, co się w SLD rzeczywiście zdarzało i miało miejsce, że na otwarcie obrad przewodniczący wygłaszał przemówienie, tam zgłaszał różne propozycje, dziennikarze tłumnie byli obecni. Jak tylko skończył, wybiegali pędem z sali, nie interesowała ich dalsza część dyskusji, ponieważ sprawy były przesądzone. Mam nadzieję i jesteśmy przekonani, że to się zmienia, że m.in. już nie jest tak, że na przemówieniu przewodniczącego się kończy. Leszek Miller przedstawił tę propozycję pod pewnymi warunkami, jest naciskany przez pracodawców, którzy ten element wstawili do swych propozycji i uważają go za niezwykle istotny. Można powiedzieć, że publicznie odpowiedział na ich postulaty.

Tomasz Skory: Ale z dyskusji późniejszej wynika, że niekoniecznie coś z tego wyniknie, tak?

Marek Borowski: W dyskusji wielu mówców, i to prominentnych, nie tylko szeregowych członków krajowej rady, wypowiedziało się po prostu negatywnie na temat tego pomysłu. Stąd też w uchwale, która została przyjęta, nie ma poparcia dla tego podatku, przeciwnie, jest raczej zwrócenie uwagi na inne elementy w programie naprawy finansów publicznych.

Tomasz Skory: Inicjatywy premiera, jakkolwiek zaskakujące i jak on twierdzi – odważne, sytuacji w żaden sposób najwyraźniej nie zmienią: reforma finansów jest na takim etapie, jakim była, a jeszcze na dodatek prawdopodobnie jeszcze dziś może się okazać, że w rozsypce jest Ministerstwo Finansów. Minister może podać się do dymisji, większości większej niż dziś nadal nie ma. Parlament i rząd trwają, jakby trochę z obawy przed weryfikacją wyborczą, bo termin wyborów został przesunięty przez premiera. To nie jest sytuacja dobra.

Marek Borowski: Sytuacja nie jest dobra, ponieważ nie ma trwałego układu większościowego, natomiast i głosowanie nad wotum zaufania, ale przede wszystkim decyzje ws. naprawy finansów publicznych sytuację rozjaśnią: w jedną albo w drugą stronę. Powiedział pan, że tego programu nie ma, Ministerstwo Finansów jest w rozsypce, to ma pan prawdopodobnie lepsze informacje ode mnie. Z tego co ja wiem, minister Kołodko przedstawił pakiet ustaw, które będą dzisiaj omawiane na posiedzeniu Rady Ministrów, nic o tym nie wiem, by Ministerstwo Finansów było w rozsypce. Znam Ministerstwo Finansów, rozsypać je jest bardzo trudno.

Tomasz Skory: Ale obniżenie rangi ministra może zaboleć kogoś, o takim charakterze, jaki ma Grzegorz Kołodko.

Marek Borowski: Może i oczywiście może także doprowadzić do jego dymisji. Ja w tej sprawie także się wypowiedziałem na krajowej radzie i powiedziałem, że jest rzeczą premiera, jak on ustawi sobie gabinet, chodzi tylko o to, żeby on pracował sprawnie i żeby propozycje reformy finansów publicznych, prócz ducha przedsiębiorczości, który powinien być ożywiony, również trzymały proporcje makroekonomiczne. To po prostu nie może być swobodna twórczość, bo ekonomia po prostu tego nie znosi. Jeśli więc nie da się tego zrobić, bo istnieją nie do przełamania problemy między ministrami i między koncepcjami, to oczywiście można wymieniać osoby, ale pamiętając o tych zasadach. Myślę, że najbliższe dni – to jest kwestia tego tygodnia i następnego – powinny wyjaśnić sytuację.