Od 2013 roku w Klinice Budzik udało się wybudzić 86 osób, to jest dobre 60 proc. pacjentów - mówi w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM Ewa Błaszczyk, aktorka, założycielka fundacji "Akogo?". Wskazuje, że wiele zależy od uszkodzenia mózgu. "Po prostu co jest uszkodzone, gdzie, ale przede wszystkim ten pierwszy krok, czyli czy to jest komunikacyjny np. wypadek i to jest lokalne uszkodzenie mózgu. Czy to jest np. powieszenie, utopienie i to wszystko było niedotlenione, to już znacznie trudniejsze opowiadanie" - dodaje.

W przyszłym roku Błaszczyk zamierza wystartować z Kliniką Budzik dla dorosłych w Warszawie. "To jest nasze marzenie. Jest wielkie zapotrzebowanie społeczne na to. Wygraliśmy konkursu w Ministerstwie Sprawiedliwości w programie dla ofiar przestępstw, a właśnie też około 60 proc. naszych pacjentów to są wypadki komunikacyjne" - mówi. Zwraca jednak uwagę, że brakuje pieniędzy i wiele trzeba zrobić, by dostać fundusze.

"Zrobiłam nowy kosztorys w październiku w drugiej połowie 2021 roku i brakuje nam teraz 16 milionów zł do ukończenia inwestycji. Na zewnątrz to wygląda tak, jakby było gotowe. W środku trzeba wszystko zrobić, są to roboty budowlane, instalacje sanitarne wewnętrzne, instalacje elektryczne wewnętrzne, instalacje niskoprądowe, zagospodarowane tereny sanitarne zewnętrzne, przyłącze wodociągowe energetyczne, trafostacja, przyłącze cieplne..." - mówi.

"Będziemy chodzić wszędzie, poruszę niebo i ziemię, i zwracam się już w tej chwili do wszystkich obywateli tego kraju. Jak również będę chodzić po wszystkich instytucjach, koneksjami towarzyskimi i do spółek Skarbu Państwa, pójdę wszędzie po prostu, nie wolno tego zatrzymać" - podkreśla.

Krzysztof Ziemiec, RMF FM: Szczególny czas, więc szczególny gość. Ewa Błaszczyk, aktorka, założycielka fundacji Akogo i pomysłodawczyni kliniki Budzik jest naszym gościem. Dzień dobry.

Ewa Błaszczyk: Dzień dobry.

Będzie banalne stwierdzenie, że przed nami taki czas szczególny czas refleksji. Refleksji, także na scenie, szczególnie w Krakowie, bo tam słynne Zaduszki jazzowe, ale także pani przedstawienie w teatrze Groteska. Jak pani znajduje w tym wszystkim czas, żeby grać?

To jest bardzo poważny wentyl, żeby móc się zajmować tymi ciężkimi sprawami, które się nie dzieją w iluzji, tylko się dzieją naprawdę i bardzo dużo ważą. Więc jak wychodzę na scenę, czy idę na plan filmowy, czy sobie zaśpiewam, to po prostu bardzo zdrowieję. Pozyskuję energię z innych miejsc, od innych ludzi za każdym razem, od innej publiczności i tym się bardzo karmię, to mi pozwala zachować taką emocjonalno-duchową równowagę.

Rusza pani zaraz do Krakowa. To jest taka trochę ucieczka od tej ciężkiej rzeczywistości? Bo pani życie to jest wiele wyzwań, wiele telefonów, wiele pewnie próśb, czasem pewnie nie do spełnienia.

Bardzo się cieszymy z tego spotkania, bo właściwie jedziemy do Krakowa za chwilę. Tam mamy próby i właściwie jest to dla nas premiera, bo dwa lata tego nie robiliśmy. To jest recital.

Cieszy się pani?

Tak, cieszę się na spotkania z materiałem i na spotkanie z ludźmi. I po prostu bardzo to lubię. To wybrałam w życiu.

I na spotkanie z córką, bo też powiedzmy naszym słuchaczom, że córka na tym przedstawieniu razem gra z panią na jednej scenie. To chyba też niezwykłe uczucie dla rodzica, móc być w takim miejscu razem z latoroślą.

To jest bardzo miłe spotkanie i pierwszy raz tak się stało w recitalu, że próbowałyśmy zaoszczędzić trochę czasu w życiu, jak Ola była chora i tak było bardzo ciężko. To, żeby jej nie opuszczać, żeby nie wychodzić ciągle i nie wyjeżdżać do pracy, do szpitala, to po prostu zabierałam ją do pracy. Ale jak już siedziała w garderobie i odrobią lekcję, to wciągnęłam ją na scenę. Wzięła gitarę i zaśpiewała, no i tak zostało do dziś. A myśmy zyskali jeszcze jedno pokolenie w tym opowiadaniu muzycznym. Natomiast spotkałam się z nią na scenie teatru Polonia, w takim przedstawieniu teatralnym "Vanya, Sonia, Masha i Spike" Christophera Duranga. I to w grudniu będziemy grać.

Do teatru wrócimy, ale teraz spytam panią o Klinikę Budzik, czyli taką drugą nogę, na który pani stoi i od której wiele też zależy. W 2013 roku zaczęła działalność, a niedługo będzie dziesięciolecie. Ile w tym czasie udało się wybudzić dzieciaków?

86 osób.

A procentowo? Tak, żeby to było bardziej obrazowo.

To jest takie dobre 60 proc.

To dużo?

Dużo. Myślę, że bardzo dużo. Szczególnie dla ludzi, którzy to przeżyli i wrócili do życia, i ich rodziny. To nigdy nie jest tylko ta osoba, tylko cały krąg bliskich ludzi, więc to po prostu jest totalny paraliż życia, nikt nie wie, jaki będzie wynik.

Od czego to zależy, że jedni tę szansę dostają, a inni cały czas muszą czekać.

Od uszkodzenia mózgu. Po prostu co jest uszkodzone, gdzie. Ale przede wszystkim ten pierwszy krok, czyli czy to jest komunikacyjny np. wypadek i to jest lokalne uszkodzenie mózgu, czy to jest np. powieszenie, utopienie i to wszystko było niedotlenione. To już znacznie trudniejsze opowiadanie.

Mówimy o dzieciach, ale buduje pani swoje drugie dzieło życia - Klinikę Budzik dla dorosłych w Warszawie. Planowany start 2022 roku. Myśli pani, że to jest realne?

W 2022 roku chcieliśmy oddać to. Czyli właściwie kontrakt z NFZ byłby od 2023 roku. To jest nasze marzenie. Jest wielkie zapotrzebowanie społeczne na to. Wygraliśmy konkursu w Ministerstwie Sprawiedliwości w programie dla ofiar przestępstw, a właśnie też około 60 proc. naszych pacjentów to są wypadki komunikacyjne.

Skoro pani sama o tym mówi, to ja przypomnę, że NIK bardzo mocno skrytykował to wszystko, mówiąc, że nie do końca Fundusz Sprawiedliwości waszej fundacji i klinice się należy. I że nie ma pewności, że będzie to dobrze wydatkowe.

No to jest jakaś brednia, przepraszam, dlatego, że pół roku NIK siedział u nas fundacji i odwracał naszą uwagę od tego, co powinniśmy robić, siedzieliśmy w papierach no i wszystko w porządku, więc nie bardzo rozumiem tego rodzaju komentarz.

Resort sprawiedliwości tak się bronił, że ten fundusz został rzeczywiście wykorzystany tak, jak należy, ale podejrzenia jakieś są. Myśli pani, że mają jakieś podstawy czy nie?

No skoro sprawdzali i nic nie mają do powiedzenia, no to jak mogą mieć dalej? To muszą już chyba chcieć mieć.

Bo Fundusz Sprawiedliwości jest też dla tych przedsięwzięć, które są w jakiś sposób związane z ofiarami wypadków, jaka część osób w śpiączce to są właśnie ofiary wypadków?

No i mówię, że 60 proc. naszych pacjentów to są wypadki komunikacyjne różnego typu.

Wróćmy do tego Budzika dla dorosłych. Myśli pani, że ta data jesień 2022 r. jest realna? Jeśli byłaby zagrożona, to od czego to by zależało?

To jest tak, że dostaliśmy - będę precyzyjna, żeby nie było wątpliwości - 37,2 milionów pozyskaliśmy z tego wygranego konkursu. Oczywiście musieliśmy też mieć wkład własny, nasz wynosił około dwóch miliony złotych startowo. Została zmieniona lokalizacja Budzika przez szpital Bródnowski. Jest dla nas w lepszym miejscu, bo szpital będzie się rozbudowywać. W związku z tym trzeba było wszystko przeprojektować. I wtedy w nowym miejscu jeszcze się okazało, że wody gruntowe ze względu na budowę metra są wyżej, więc trzeba było cały Budzik podnosić do góry. To wszystko: czas, przeprojektowanie, a potem perturbacje finansowe z tego powodu, że projekt nie jest rozliczany w całości - co byłoby gospodarskie - tylko rocznie. Czyli w grudniu trzeba wydać  te pieniądze, albo trzeba je zwrócić. W związku z czym musieliśmy zwrócić 6 milionów złotych.

To jest niewiarygodne, przecież te pieniądze mogłyby być wydatkowane w sposób bardzo potrzebny.

Niestety, takie są procedury i po prostu mieliśmy pół roku w plecy z powodu tych sytuacji, o których wcześniej powiedziałam, niezależnych od nas. Gdyby to można było dowolnie przesuwać, to takiej sytuacji by nie było, ale i tak by było za mało tych pieniędzy z tego powodu, że się tak zmieniły ceny: i zerwane łańcuchy dostaw, i po prostu jakiś dziki wzrost cen w budownictwie, a więc koszty pracy również, zaraz pójdzie prąd.

No mamy inflację bardzo wysoką, wczorajsze dane.

Zrobiłam nowy kosztorys w październiku w drugiej połowie 2021 roku i brakuje nam teraz 16 milionów do ukończenia inwestycji. Na zewnątrz to wygląda tak, jakby było gotowe. W środku trzeba wszystko zrobić, są to roboty budowlane, instalacje sanitarne wewnętrzne, instalacje elektryczne wewnętrzne, instalacje niskoprądowe, zagospodarowane tereny sanitarne zewnętrzne, przyłącze wodociągowe energetyczne, trafostacja, przyłącze cieplne...

Mówi Pani jak inżynier nadzoru, teraz zapytam może dyrektora finansowego: skąd te pieniądze w takim razie wziąć, bo one są niezbędne. Umówmy się, to jest problem coraz szerszy i większy. Myślę, że wiele osób w przyszłości, niestety, ale pewnie skorzysta z tej kliniki.

Tak, nikogo nie zapraszamy, ale niewątpliwie, jeśli się zdarzy coś tragicznego, to to będzie miejsce, to będzie połączone z taką naukowo-badawczą działalnością, bo będziemy śledzić, po zakończeniu Budzika przesiądziemy się w naukę. Będziemy chodzić wszędzie, poruszę niebo i ziemię, i zwracam się już w tej chwili do wszystkich obywateli tego kraju. Jak również będę chodzić po wszystkich instytucjach, koneksjami towarzyskimi i do spółek Skarbu Państwa, pójdę wszędzie po prostu, nie wolno tego zatrzymać.

Czyli każdy z nas, jeśli chce, może pani pomóc.

Oczywiście, zapraszam na stronę, tam można śledzić, to wszystko jest relacjonowane na gorąco, są kamery, wszystko widać, jak się tam pracuję, co się dzieje.

W jaki sposób instytucje państwa mogą pani pomóc, bo też to od tych instytucji poniekąd w jakiś tam stopniu zależy.

Oczywiście, będę próbowała jeszcze wszędzie dotrzeć. Jest na stronie internetowej wszystko, na co potrzeba dokładnie, konkretnie, co ile kosztuje. Jeśli ktoś będzie mógł np. zasponsorować jakąś część tego, albo bez wskazania, albo ze wskazaniem, że tylko to np. ktoś się zajmuje elektrycznością, nie wiem Veolia, Innogy, że np. chcą zrobić to za darmo, tak jak mamy firmę, która się zgłosiła i robi nam fotowoltaikę, sami się zgłosili.