"Czwarta fala koronawirusa według mnie jest już przesądzona. Natomiast skala tej fali jest w tej chwili absolutnie niemożliwa do przewidzenia" – powiedział w Rozmowie w samo południe w RMF FM Jarosław Pinkas. Członek rady ds. ochrony zdrowia przy Prezydencie RP przyznał, że bardzo trudno jest w tej chwili wierzyć modelom dotyczącym rozwoju epidemii w Polsce.

Mimo że pandemia trwa już prawie drugi rok, to ciągle uczymy się biologii wirusa i tego, w jaki sposób się rozprzestrzenia. Ja chciałbym, żebyśmy założyli wariant najgorszy, czyli taki, w którym musimy się bardzo mocno spinać, ochrona zdrowia będzie wtedy bardzo obciążona - przyznał Jarosław Pinkas, członek rady ds. ochrony zdrowia przy Prezydencie RP w Rozmowie w samo południe w RMF FM. 

Rozmówca Pawła Balinowskiego wskazał, że istotna pod kątem przewidywania rozwoju epidemii w najbliższych miesiącach jest np. pogoda.

Jak jest sucho i ciepło - wirus rozprzestrzenia się istotnie mniej. Taką sytuację mieliśmy w zeszłym roku. Nie przewidzieliśmy, że będziemy mieli dwa niże między wrześniem a listopadem - wskazał Pinkas.

Abstrahując od pogody, nie przewidzieliśmy jeszcze jednej rzeczy - tego, że pojawią się superroznosiciele, czyli młodzi ludzie, który nie są zaszczepieni, a jak chorują - to nie mają poczucia choroby - dodał. 

"Największym problemem tej jesieni będą superroznosiciele"

Im starsi Polacy, tym są lepiej zaszczepieni. Część starszych ludzi pamięta jeszcze choroby zakaźne. Największym problemem mogą być młodzi, którzy stali się superroznosicielami - powiedział Jarosław Pinkas.

Zdaniem naszego gościa na skutki czwartej fali pandemii wpłynęli przede wszystkim młodzi ludzie. 

Mamy teraz taką sytuację, że wśród superroznosicieli mamy najmniejszą wyszczepialność. W grupie do 24 lat poniżej 42 proc., czyli jest istotnie poniżej średniej dla całej populacji. A w tej grupie bardzo niebezpiecznej - młodzieży między 16. a 17., 18. rokiem życia - mamy tylko 24 proc. To jest stosunkowo mało - podkreślił Pinkas.

Czy zatem należy "przełożyć" rozpoczęcie roku szkolnego? Zdaniem Piknasa "zdecydowanie nie", bo szkoły są przygotowane na wirusa.

Po pierwsze - mądrzy nauczyciele, mądrzy dyrektorzy są już wyposażeni w szereg różnych narzędzi edukacyjnych, dydaktycznych, ale także nie brakuje środków dezynfekcyjnych, oni wiedzą na czym polega dystansowanie, maseczki - przekonywał.

Jego zdaniem nie grozi nam też kolejny lockdown. Ludzie muszą zacząć żyć normalnie. My musimy z tej pandemii wychodzić, musimy rozwijać gospodarkę, musimy rozwijać opiekę zdrowotną w kontekście lepszej dostępności do służby zdrowia - powiedział Piknas.

Jego zdaniem zakazy i nakazy mogą przynieść odwrotny efekt. 

Im mniej tych obostrzeń, tym lepiej, bo ludzie mają tego serdecznie dosyć. Często wypieramy tego wirusa ze świadomości, że go nie ma, że to wszystko jest fake news, nic się takiego zdarzyło. Proszę też pamiętać, że nasze wrodzone poczucie wolności kiedy czegoś wymagamy, czegoś zabraniamy powoduje taką kontrakcję. To jest kontrproduktywne w bardzo wielu miejscach - zaznaczył.