"To rzecz prawie że rutynowa. Przypominam, że to poprzedni rząd mówił, iż ambasadorowie reprezentują bardziej rząd niż państwo" - tak swoją decyzję o rozpoczęciu procedury odwołania ponad 50 ambasadorów uzasadnił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jak dodał szef polskiej dyplomacji, który był gościem Tomasza Terlikowskiego w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, "wybory mają swoje konsekwencje".

Prowadzący rozmowę zapytał swojego gościa o to, czy dzisiejsza decyzja w sprawie polskich ambasadorów to koniec jedności w polityce zagranicznej z prezydentem.

Polityka zagraniczna, jak dowiodła wizyta premiera, prezydenta w Waszyngtonie, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa, jest przedmiotem zgody narodowej. Bardzo mnie to cieszy w obliczu agresji rosyjskiej na Ukrainę - stwierdził minister spraw zagranicznych.

To było wczoraj, a dzisiaj jest rozpoczęcie procedur w sprawie odwołania ponad 50 ambasadorów - zwrócił uwagę Tomasz Terlikowski.

To rzecz prawie że rutynowa. Przypominam, że to poprzedni rząd mówił, iż ambasadorowie reprezentują bardziej rząd niż państwo. Wybory mają swoje konsekwencje - zaznaczył Radosław Sikorski.

Art. 133 i 146 konstytucji

Przypominam, że w Polsce - zgodnie z art. 146 konstytucji - politykę zagraniczną prowadzi Rada Ministrów - podkreślił.

Prowadzący rozmowę dodał, że zgodnie z art. 133 konstytucji ambasadorów mianuje prezydent.

Tak, mamy ustawę przegłosowaną za poprzedniego rządu, która mówi o tym, że wstępnych konsultacji dokonuje tzw. konwent. Konwent się odbył i te decyzje zostały przegłosowane większością 3:1 - wyjaśnił szef MSZ.

Czyli prezydent był przeciwko? - zapytał Tomasz Terlikowski.

Jestem w dialogu z panem prezydentem, ale o szczegółach nie będziemy mówić, bo ambasadorowie nadal służą - powiedział Sikorski. Jak dodał, "my to będziemy robić w sposób cywilizowany, nie zawsze tak bywało za naszych poprzedników".

Bez zgody prezydenta?

Prowadzący Popołudniową rozmowę w RMF FM zwrócił uwagę na to, że powołanie nowych ambasadorów nie uda się bez zgody prezydenta.

Pełnego protokolarnego ambasadora tak, ale np. w Unii Europejskiej mamy Piotra Serafina, który szefuje placówką, jest w tym bardzo skuteczny i nie odczuwamy najmniejszej różnicy między jego formalnym statusem - mówił Radosław Sikorski.

"Nie będziemy mówić o personaliach"

Dziennikarz zapytał, czy to oznacza, że będziemy mieli urzędników zamiast ambasadorów. Proszę pamiętać, że wiele z tych decyzji dotyczy osób, którym się po prostu kończą kadencje - powiedział minister.

Niektórym, jak np. Jakubowi Kumochowi zaczyna się kadencja - zwrócił uwagę Tomasz Terlikowski.

Nie będziemy mówić o personaliach, bo to nie służyłoby celom polskiej polityki zagranicznej - stwierdził polityk.

Ambasador prezydencki? "Pierwsze słyszę"

Prowadzący rozmowę przytoczył słowa prezydenta Andrzeja Dudy o "ambasadorach prezydenckich". Pierwsze słyszę, aby było coś takiego jak ambasador prezydencki. Rozmawiałem z panem prezydentem o tych sprawach i póki co poza uzgodnienia z tamtej rozmowy nie wychodzę - zaznaczył.

Jak mówił: "Mam nadzieję, że pan prezydent da się przekonać". Polska nie może mieć dwóch polityk zagranicznych. Jedną jedyną, jaką ma, prowadzi Rada Ministrów - podkreślił.

Sikorski o amerykańskiej pomocy dla Ukrainy: Kropla drąży skałę

Także na moją sugestię pan prezydent (Andrzej Duda - przyp. red.) poruszył sprawę pakietu pomocowego dla Ukrainy w swojej rozmowie z marszałkiem Izby Reprezentantów. Miejmy nadzieję, że kropla drąży skałę, aż wydrąży - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Szef MSZ nie traci nadziei na zmianę dynamiki w polityce amerykańskiej i odblokowanie miliardów dolarów na pomoc dla Ukrainy. Są w tej chwili dwie propozycje rezolucji (w Kongresie - przyp. red.), które, gdyby zostały przegłosowane, to wtedy sprawa główna trafia pod głosowanie, a jak trafi pod głosowanie, to pakiet przejdzie - dodał. 

Nagłe spotkanie liderów Trójkąta Weimarskiego

Spodziewam się, że to są sprawy związane z bezpieczeństwem i z rozwojem sytuacji w Ukrainie - odpowiedział szef MSZ na pytanie o to, dlaczego spotkanie prezydenta Francji, kanclerza Niemiec i premiera Polski zostało zwołane nagle na piątek w Berlinie. 

Jesteśmy zaniepokojeni. Trójkąt Weimarski to jest miejsce, w którym możemy reprezentować cały nasz region. To, że Francja i Niemcy dzisiaj widzą, że Europą nie daje się zarządzać bez naszego regionu, a w naszym regionie największym krajem jest Polska, to dobrze, a nie źle. Chodzi o to, co wspólnie możemy zrobić - tłumaczył Sikorski.

Na sugestię, że Emmanuel Macron i Donald Tusk mogą chcieć wywrzeć presję na Olafa Scholza w sprawie podejścia do pomocy Ukrainie gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM odpowiedział: A może kanclerz Scholz potrzebuje wzmocnienia, wsparcia w ewolucji swojego stanowiska. No dajmy politykom szansę na zmianę zdania w świetle nowych faktów

Przypomnienie, że taką drogę zmiany przeszedł już prezydent Francji, który zmienił podejście do Putina, Sikorski skwitował: "I chwała Bogu!". 

O Grupie Wyszehradzkiej

Czy Trójkąt Weimarski osłabi znaczenie Grupy Wyszehradzkiej w kontekście tego, że polityka Słowacji i Węgier w sprawie Ukrainy i Rosji jest odmienna od tej, którą prowadzą Polska i Czechy? 

Nie zgadzamy się co do polityki wobec Ukrainy i Rosji. Ale my się nadal przecież zgadzamy z Węgrami, Słowakami, Czechami co do potrzeby zagęszczenia połączeń infrastrukturalnych w regionie, co do spraw związanych z rolnictwem - powiedział Sikorski. Jak zaznaczył "nie zgadzamy się" w sprawie polityki obronnej i zagranicznej, ale "w tej sprawie nie będziemy nikogo przymuszać, bo nie możemy".

W Popołudniowej rozmowie w RMF FM szef MSZ powtórzył, że Polska nie rozważa wysłania do Ukrainy polskich żołnierzy. 

Premier już powiedział, że nie mamy takich zamysłów, a i z historycznych powodów byłoby to zbyt kontrowersyjne (...). Dałoby to zbyt łatwą pożywkę rosyjskiej propagandzie - powiedział Sikorski. 

Sikorski zostanie unijnym komisarzem ds. obronności?

Jestem zwolennikiem budowania europejskich struktur obronnych od wielu lat - powiedział Radosław Sikorski. Rozmawiam o tym z Amerykanami (...), oni już widzą, że są takie sytuacje, w których sami by chcieli, żeby Europa nie zawracała im głowy - dodał pytany o samodzielność działania unijnych struktur wojskowych. 

Powinniśmy być przygotowani na taką sytuację, w której (jeżeli - red.) Amerykanie będą politycznie i wojskowo zaangażowani gdzieś indziej, niezależnie od tego kto będzie prezydentem, żebyśmy ten ciężar zapewnienia bezpieczeństwa samym sobie (wzięli na siebie - przyp. red.) - dodał. 

Na pytanie o to, czy zostanie komisarzem UE ds. obronności, Sikorski uciął: "Kadrowe spekulacje są bez sensu"

Nie mogę na tak postawione pytanie odpowiedzieć, ani nie ma ono sensu, bo jest czysto hipotetyczne - powiedział, unikając odpowiedzi, mimo, że premier Tusk zasugerował w TVP Info, iż  "byłaby to intersująca z punktu widzenia ministra Sikorskiego i Polski propozycja" i że chciałby dalej współpracować z Sikorskim w rządzie, ale jeśli się okaże, że Sikorski "może być jeszcze bardziej przydatny w Europie", to "kto wie". 

To, że taki komisarz powinien powstać, uważam jest słuszne. To jest stanowisko Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PO i PSL - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Sikorski. Proponujemy wręcz połączone dowództwo europejskie (...), UE już przeprowadza operacje wojskowe, nie każdy o tym wie, to już istnieje. Mamy budżet obronny - dodał. 

Jego zdaniem "obronność europejska to jest idea, której czas nadszedł". Europejczycy we wszystkich badaniach domagają się dwóch rzeczy: unii zdrowotnej i unii obronnej. To są podobne rzeczy: zabezpieczamy się na coś, czego sobie nie życzymy - mówił.

Opracowanie: