"Z łóżkami na pewno jesteśmy przygotowani na szczyt trzeciej fali epidemii. Z personelem jest ciężko. (...) Do tych mebli potrzebni są ludzie. (...) Przybywa wyłącznie łóżek, a nie lekarzy czy pielęgniarek. Jest źle" - mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok. Czy pielęgniarki i położne są przygotowane, by decydować o dopuszczaniu pacjentów do szczepień? "Burzy się w nas krew, ale mamy taką sytuację jak wtedy, gdy położne były kierowane do oddziałów ogólnych, bo tam brakowało pielęgniarek" - odpowiada gość Marcina Zaborskiego. Czy sama podjęłaby się zadania decydowania o dopuszczeniu pacjenta do szczepienia? "Pewnie starałabym się doczytać, posprawdzać pewne kwestie. (...) Mogę odmówić wykonania polecenia służbowego, co może się dla mnie wiązać z notatka służbową albo nawet z pociągnięciem do odpowiedzialności położniczej" - odpowiada Krystyna Ptok.

Na pytanie, czy każda pielęgniarka i położna ma kwalifikacje, żeby zdecydować, czy pacjent może przyjąć szczepionkę, gość Popołudniowej rozmowy odpowiada: Nie każda, my te kwalifikacje nabywamy w toku kształcenia. (...) Rozszerza się grupę osób, które wykonują szczepienia po kursach e-learningowych. 

Jestem gotowa stanąć dziś na czele strajku pielęgniarek. Sytuacja jest katastrofalna - mówi Krystyna Ptok. Dam przykład z dziś: jesteśmy na OIOM-ie covidowym, my tylko dwie, w kombinezonach, mamy wymieniać się co trzy godziny, jak to zrobić? - dodaje gość Marcina Zaborskiego. Pielęgniarki już w tej chwili padają na nosy. Sytuacja przenoszenia z miejsca na miejsce, pracy na trzech etatach - minister zdrowia powinien bić głęboki pokłon - dodaje Krystyna Ptok.

"Ministerstwo nie zatrzyma pielęgniarek pensją 3700 zł"

Mamy włoski strajk, mamy strajk okupacyjny, mamy strajki głodowe. Będą decydowały poszczególne organizacje. Forum radia, którego jestem sympatyczką nie jest miejscem na omawianie strategii związku zawodowego - mówiła w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Krystyna Ptok, zapytana o formę ewentualnego strajku pielęgniarek. Szefowa OZZPiP zapewniła jednak, że ewentualne protesty nie zaszkodzą pacjentom. Pielęgniarki są przy pacjentach. I każdą akcję, która była w Polsce organizowana przez pielęgniarki, nawet okupacyjną w szpitalu wskażę, że nie było wtedy żadnej sytuacji, która zaskoczyłaby pacjentów i była zagrażająca ich życiu i zdrowiu - dodała Ptok.

Przewodnicząca związku pielęgniarek i położnych powiedziała też, że propozycje wynagrodzeń, które przedstawia ministerstwo nie mają szans zatrzymać pielęgniarek w polskich placówkach ochrony zdrowia. Jeśli resort zdrowia mówi o zatrzymaniu najliczniejszej grupy pielęgniarek, która w tym momencie jest w systemie ochrony zdrowia nawet w momencie uzyskania wieku emerytalnego, to nie może wynagradzać pielęgniarki na poziomie 3700 zł pensji zasadniczej. Taką kwotę dostaje na wejście pielęgniarka, która wchodzi do systemu - powiedziała Ptok.

(...)

Marcin Zaborski, RMF FM: Ponad 27 tys. potwierdzonych dziś przypadków zakażeń koronawirusem, prawie 22 tys. łóżek covidowych w szpitalach zajętych. Jesteśmy przygotowani na szczyt tej trzeciej fali epidemii?

Krystyna Ptok: Z łóżkami na pewno, z personelem jest bardzo ciężko. Jeśli tworzymy nowe łóżka, to to są tylko meble. Do tych łóżek potrzebni są ludzie. Jeśli kierujemy pracowników do tych nowo powstających szpitali, to ubywa ich w tych naszych szpitalach, w których tak samo mamy chorych pacjentów, covidowych pacjentów. Przypomnę również państwu, że, o ile chodzi o szpitale węzłowe, które szczepią w tej chwili pacjentów w bardzo dużej ilości, to w tych punktach szczepień są tylko te osoby, które dotychczas pracowały. Więc mamy bardzo okrojone etatowo oddziały. Mogę powiedzieć, że też zmarło nas ponad 100, nie przybywa nas w systemie. Przybywa wyłącznie łóżek, nie lekarzy i pielęgniarek. No, jest źle.

A propos szczepień, pani przewodnicząca, czy pielęgniarki i położne są przygotowane do tego, żeby kwalifikować, dopuszczać pacjentów do tego, czy mogą być zaszczepieni?

Powiem, że wcześniej była grupa pielęgniarek, która w procesie kształcenia przechodzi ocenę fizykalną pacjenta i ta grupa była przygotowana. W tej chwili jest decyzja, ale to są decyzje administracyjne - podpisuje rozporządzenie minister, stawia dyrektorów w sytuacji bez wyjścia.

Tak, jest taki pomysł, żeby pielęgniarki i położne to robiły. I pytanie, czy pielęgniarki i położne będą to robić, kiedy zapadną takie decyzje? Bo nie dalej jak wczoraj Sejm przyjął te rozwiązania. No, jeszcze Senat, podpis prezydenta, a potem rozporządzenie ministra.

Panie redaktorze, jest prawo, dyrektor będzie to prawo egzekwował. My możemy się opierać, obawiając się odpowiedzialności cywilnej, karnej i zawodowej, bo taką odpowiedzialność mamy. Burzy się w nas krew, ale mamy taką samą sytuację jak w momencie, gdy kierowane były położne do oddziałów ogólnych, bo w oddziałach ogólnych brakowało pielęgniarek. A nie są przygotowane do opieki nad pacjentami. A nawet w ustawie o zawodzie nie mają opieki nad mężczyzną.

Ok. Ale pani podjęłaby się takiego zadania, kiedy przyszłaby decyzja, że ma pani decydować, czy ta osoba ma być zaszczepiona czy nie?

Pewnie bym starała się doczytać, posprawdzać pewne kwestie, dość długo szczepimy. Jeśli odmówię pracodawcy wykonania obowiązków, bo to jest polecenie służbowe, więc mogę odmówić wykonania polecenia służbowego, co może się dla mnie wiązać z notatką służbową albo nawet z pociągnięciem mnie do odpowiedzialności pracowniczej. I dyrektor powie, że mnie zwalnia.

To jest jedna strona medalu. A druga to jest pytanie o to, czy każda pielęgniarka i każda położna ma kwalifikacje, żeby sprawdzić listę leków przyjmowanych przez pacjenta, żeby prześledzić jego przewlekłe choroby i zdecydować, czy ta osoba może być szczepiona?

Odpowiadam - nie każda. Bo my te kwalifikacje nabywamy w toku kształcenia. W tej chwili widzę, że po prostu już pracując na najwyższych obrotach, z małą liczbą kadry, kieruje się personel bez uprawnień, który zdobywał w toku kształcenia. Mamy teraz sytuację, że szczepimy wszyscy i że rozszerza się grupę osób, które wykonują szczepienia po kursach e-learningowych. Ja uważam, że w tej chwili próbujemy nadrobić wszystkie braki z dekad, które były. I braki w zakresie personelu. Bo personelu pielęgniarskiego potrzebowalibyśmy co najmniej jeszcze raz tyle, bo u nas jest 5,2 (pielęgniarki na 1000 mieszkańców - red.), a Europa ma 9,8. No to wiemy, że nas prawie jeszcze raz tyle brakuje.

Pani przewodnicząca, rząd przekonał was, żebyście nie strajkowały jako pielęgniarki i położne?

No, nie. Wczorajsza decyzja zespołu trójstronnego o przyjęciu propozycji ministra i o tzw. małych krokach, wzburzyła moją krew.

To wyjaśnijmy, pani przewodnicząca. Rozmawiacie z Ministerstwem Zdrowia o pieniądzach, o tym, ile macie zarabiać. A ja pytam o strajk, dlatego że w listopadzie Longina Kaczmarska, pani koleżanka, tu, w tym programie mówiła tak: "Wszystkie formy strajku są brane pod uwagę. Być może będzie odejście od łóżek, może głodówka, być może będzie składane prawo do wykonywania zawodu". I mówiła, że przygotowanie do strajku zajmie wam miesiąc, półtora. To tak mniej więcej na początku roku by wypadało. Minęło sporo czasu, wy nie strajkujecie, więc zakładam, że jednak dałyście się przekonać, że to zły pomysł.

Nie, nie, nie. Rozmowy to jedna rzecz, a prowadzenie sporów zbiorowych to druga rzecz. Utrudnienia też są ze strony pracodawców, którzy się tłumaczyli, że jest covid, że nie ma możliwości. Ale spotykamy się i po zarządzie krajowym mam informację o liczbie prowadzonych sporów zbiorowych w kraju.

To ile ich jest?

Sytuacja wygląda lepiej niż w 2015 roku. A przypomnę, że 2015 roku mieliśmy sytuację taką, że zaczynaliśmy na wiosnę, a we wrześniu mieliśmy wielką manifestację. Teraz zaczęłyśmy w grudniu i mamy dopiero marzec, i pozwolicie państwo, że pewne etapy pozamykamy. Ja mówię, że my nawet w tej chwili, proszę zauważyć, nie musimy protestować. Sytuacja, w której zaczyna nas brakować...

Żeby było jasne, pani przewodnicząca, absolutnie nie czekam na wasz strajk, tylko się zastanawiam, czy pani jako przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych jest gotowa stanąć dzisiaj na czele strajku pielęgniarek?

Oczywiście, że tak. Dlatego, że sytuacja jest katastrofalna.

W pandemii?

No, dam panu przykład z dzisiejszego dnia. Trzeba coś z tym zrobić. Jesteśmy na OIOM-ie covidowym, jest 6 pacjentów, my tylko dwie, w kombinezonach. Mamy wymieniać się co 3 godziny. Proszę powiedzieć, jak to mamy zrobić? Słyszeliśmy przed chwilą, informowała nas pani redaktor, że stany pacjentów są bardzo ciężkie. Do podejścia do tego pacjenta potrzeba dwóch osób.

Sytuacja jest katastrofalna, pani przewodnicząca, to wiemy. Tylko, że z drugiej strony wiemy też, że ta sytuacja jest epidemiczne katastrofalna. I tutaj np. senator Lewicy Wojciech Konieczny, dyrektor Szpitala Miejskiego w Częstochowie, lekarz, mówił niedawno u nas tak: "Póki jest pandemia, póki mamy zupełnie inne zadania i funkcje do spełnienia, w ogóle nie powinniśmy myśleć o strajkowaniu. Nic w szpitalu nie powinno się w tej chwili dziać, co zaburza proces leczenia. I nie wyobrażam sobie żadnej formy strajku. Co innego po pandemii".

Ale to jest zdanie pracodawcy, panie redaktorze. A ja reprezentuję pielęgniarki, które, mogę powiedzieć, już w tej chwili padają na nosy. Sytuacja przenoszenia z miejsca w miejsce, pracy na trzech etatach, to powiem, że minister zdrowia każdej powinien bić głęboki pokłon. Na razie to okazało się, że były oklaski, a w tej chwili, w sytuacji, gdy rozmawiamy o wynagrodzeniach, mówi się o wyrównywaniu jakiegoś rachunku krzywd pozostałych zawodów, które od 2015 roku nie brały pieniędzy innymi strumieniami. Myśmy wtedy wystąpiły o swoją grupę zawodową. Każdy mógł z innych zawodów przyjąć tę samą ścieżkę.