„Kończy się kadencja kierownictwa NBP, więc prezydent ma niezwykle komfortową sytuację, że może się zastanowić nad tym, kto w lecie przyszłego roku będzie kierował bankiem centralnym. (…) Na ostatnim kongresie (Europejski Kongres Finansowy – przyp. RMF FM) powiedzieliśmy, że – w oparciu o analizy wielu makroekonomistów – inflacja w tym roku i przyszłym będzie o wiele wyższa niż dopuszczalny cel inflacyjny” – tak na pytanie o to, czy kierownictwo Narodowego Banku Polskiego powinno być zmienione, odpowiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jan Krzysztof Bielecki.

Na uwagę Marka Tejchmana, że rząd broni się wskazując, że pensje rosną szybciej niż inflacja, były premier stwierdził: To jeszcze gorzej, bo w ten sposób uzasadniamy, że świetnie, że będzie ta spirala cenowo-płacowa, tylko że to znaczy, że nakręcamy mechanizm inflacyjny w sposób książkowy i to znaczy, że propagujemy ukryty podatek. Ja wiem, że każdy minister finansów uwielbia inflację jako ukryty podatek. Płacą go wszyscy obywatele, a ja jako minister finansów się cieszę, bo mi rosną przychody z akcyzy, z podatków pośrednich, więc zawsze wygrywam, a trochę jestem wolniejszy w waloryzowaniu świadczeń.

"Zaczynamy wpadać w mechanizm samospełniającej się przepowiedni"

Jeśli zaczynamy mówić, że (Bruksela - przyp. RMF FM) to okupant, że to jest agresja przeciwko naszemu państwu. Jeżeli mówimy, że rzuca to nas na kolana, jeśli mówi się, że jesteśmy szantażowani, to chcę powiedzieć, że wtedy zaczynamy budować przekonanie, szczególnie wśród tych, którzy słuchają PiS-u, że może rzeczywiście jesteśmy takim biednym narodem, na którego wszyscy czyhają - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jan Krzysztof Bielecki pytany o to, czy możliwy jest polexit.

Troszeczkę jak Anglicy zaczynamy wpadać w mechanizm samospełniającej się rewolucji, przepowiedni - dodał w dalszej części rozmowy były premier. 

"PiS pokazał, że cudów nie ma"

Myślę, że największy błąd, jaki zrobił PiS, to jest pokazanie ludziom, że najlepsze co mogą dla nich zrobić, to dać pieniądze do kieszeni - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jan Krzysztof Bielecki, były prezes banku Pekao S.A.

PiS powiedział, że jak będziemy mieli dużo pieniędzy w kieszeni, to będziemy szczęśliwi. A to według mnie jest największa bzdura i błąd, jaki można zrobić - przekonywał były premier.


Zdaniem Bieleckiego "pieniędzy nie da się namnożyć": To znaczy, że tych samych pieniędzy nie daje się na instytucje. I dziś się wszyscy dziwią, dlaczego kuleją instytucje, dlaczego jest problem ze szpitalami - mówił Bielecki.

Nasz gość odniósł się też do sztandarowego programu Prawa i Sprawiedliwości: Ta władza przez taki program jak Polski Ład pokazuje, że nie ma cudów i żeby jednym dać, innym trzeba zabrać - mówił Bielecki.

Przeczytaj całą rozmowę Marka Tejchmana z Janem Krzysztofem Bieleckim


Marek Tejchman: PiS mówi, że jest za obecnością Polski w Unii Europejskiej. Deklaracje ze strony rządu bardzo mocne i stwierdzenia, że to opozycja straszy polexitem. To nierealny scenariusz?

Jan Krzysztof Bielecki, były premier: To jest scenariusz, który znam w jakimś sensie z autopsji, ponieważ kiedy premierem był Donald Tusk, a ja byłem w radzie gospodarczej, to na temat brexitu właściwie codziennie słyszałem. I nawet słyszeliśmy wtedy od premiera Davida Camerona, że kwestia brexitu jest u niego postawiona po to, żeby skanalizować bardzo agresywną, prawicową, brexitową część partii Torysów i jak zacznie mówić, że "no, w razie czego zrobimy referendum i przekonacie się jak jest naprawdę" to wtedy skanalizuje tę opozycję, a przecież wiadomo, że referendum wygrają zwolennicy remain (pozostania w UE - przyp. RMF FM). Na tej zasadzie rozkręciła się cała akcja. Potem okazało się wprawdzie, że premier Cameron wygrał wybory, ale obiecał już to referendum. Do referendum włączyły się potężne siły zwolenników i przeciwników. Przeciwnicy używali fantastycznej technologii, mieli dobre finansowanie i nagle okazało się, że ten brexit robi się coraz bardziej realny. Premier Cameron - już wtedy Donald Tusk był w Brukseli - był całkiem przerażony, ale dalej wydawało się, że minimalnie, ale muszą wygrać. Potem się okazało, że przegrali.

Ale w Polsce, jeżeli chodzi o zwolenników pozostanie w UE, to nie ma wątpliwości - chcemy być w Unii.

Dlatego, jak ktoś powiedział, że to może PiS zrobi referendum, to tego pomysłu nie podjęto. Jeśli zaczynamy mówić, że (Bruksela - przyp. RMF FM) to okupant, że to jest agresja przeciwko naszemu państwu, jeżeli mówimy, że rzuca to nas na kolana, jeśli mówi się, że jesteśmy szantażowani, to chcę powiedzieć, że wtedy zaczynamy budować przekonanie, szczególnie wśród tych, którzy słuchają PiS-u, że może rzeczywiście jesteśmy takim biednym narodem, na którego wszyscy czyhają. Proszę zwrócić łaskawie uwagę, że mamy wszędzie wrogów dookoła w tej chwili, bo: Czesi to wrogowie, bo w Turowie nie chcą nam ustąpić, Białorusini to wiadomo, codziennie o tym państwo w radiu mówicie, z Ukrainą też mamy szereg napięć, Bruksela do tego dochodzi, Rosja, wiadoma sprawa. Niemcy to tradycyjny wróg, więc jesteśmy tacy osamotnieni, tacy biedni i musimy tak heroicznie stanąć w imię godności. Tego się bardzo boję, bo to będzie czymś takim napędzającym tę całą historię.

Ale co może pójść źle? Z drugiej strony 80 proc. Polaków chce być w Unii Europejskiej. Wyobraża pan sobie, że wypadamy ze wspólnego rynku?

Nie... Tylko proszę pamiętać przede wszystkim, że teraz można zrobić polexit, bo przedtem wyjść z Unii - pod starymi traktatami - nie było sposobu. Teraz chodzi mi o tę atmosferę, ale równocześnie ja mam duży problem, żeby sobie odpowiedzieć na pytanie, jak PiS może sobie zrobić pewne ustępstwo. Czyli nawet gdyby chciał skorygować tę praworządność,  to musi być do tego droga ustawowa i teraz czy pan sobie wyobraża, że minister Ziobro będzie promotorem ustawy, która...

Zlikwiduje Izbę Dyscyplinarną SN?

...kwestionuje jego wielkie reformy, wielkie osiągnięcia. 

A opozycja powinna poprzeć takie zmiany?

Teraz pan sugeruje, że właśnie opozycja z PiS-em przeciwko Solidarnej Polsce powinna zmienić ustawę. 

Czy opozycja powinna wyciągnąć rękę do PiS, żeby pomóc w walce z wewnętrznymi radykałami?

Już przed chwilą opozycja wyciągała rękę do PiS-u, kiedy była kwestia zatwierdzenia Krajowego Planu Odbudowy. Jak wiemy, nie najlepiej się to również dla tej części opozycji zakończyło. 


Ale dla tej, która była twardo przeciw też się to nie skończyło dobrze.

Troszeczkę jak Anglicy zaczynamy wpadać w pewien taki mechanizm samospełniającej się rewolucji, przepowiedni. I potem tej naszej dumy narodowej, która powie: trudno, nie damy się, wszyscy są przeciwko nam. 

Panie premierze, może przewortnie zadam pytanie. A może nie opłaca się być takiej przemysłowej gospodarce jak my w Unii, z jej polityką klimatyczną, z Fit for 55, z takimi wymaganiami dotyczącymi węgla. Nas po prostu być może nie stać na obecność w takiej Unii?

Ale to jest według mnie całkowicie albo fałszywie postawione pytanie, albo niezwykle prowokacyjne. Bo to znaczy, że ponieważ jest to trudne zadanie i kosztowne, w związku z tym prosimy naszych kochanych braci Polaków, żeby dalej nie mogli wyjść na dwór, ponieważ będzie zatrute powietrze. Żeby nie mogli się wykąpać w jeziorze, bo będzie zatruta woda. I to trochę takie zanieczyszczone środowisko na początku transformacji mieliśmy. Proszę pamiętać, że wszystkie polskie rzeki były zatrute, wszystkie i duża część jezior. Chciałby pan powiedzieć tak: Polacy kochani wracamy do sytuacji sprzed 89’ roku, ale za to będziemy niepodlegli i nikt nam nie będzie mówił, co mamy zrobić. 

Panie premierze, inflacja wymyka się spod kontroli? Czy należy zmienić kierownictwo Narodowego Banku Polskiego w nowym rozdaniu? 

Kończy się kadencja kierownictwa, więc prezydent ma niezwykle komfortową sytuację, że może się zastanowić nad tym, kto w lecie przyszłego roku będzie kierował bankiem centralnym. Jeżeli chodzi o inflację, to my na ostatnim kongresie powiedzieliśmy, że - w oparciu o analizy wielu makroekonomistów - inflacja i w tym roku, i w przyszłym będzie o wiele wyższa niż dopuszczalny cel inflacyjny. 

Ale pensje rosną szybciej - odpowiada władza. 

To jeszcze gorzej, bo w ten sposób uzasadniamy, że świetnie, że będzie ta spirala cenowo-płacowa. Tylko, że to znaczy, że nakręcamy mechanizm inflacyjny. Taki można powiedzieć książkowy i to znaczy, że propagujemy ukryty podatek. Ja wiem, że każdy minister finansów uwielbia inflację jako ukryty podatek.

Ukryty podatek? A kto go płaci?

Wszyscy obywatele. A ja jako minister finansów się cieszę, bo mi rosną przychody z akcyzy, z podatków pośrednich, więc zawsze wygrywam, a trochę jestem wolniejszy w waloryzowaniu świadczeń. 

Czyli emerytury? Pensje urzędników?

Tak, oczywiście. I dlatego urzędnicy, dlatego służba zdrowia zgłasza się i mówi, że my czujemy ten ukryty podatek, bo inflacja nam zabiera pięć procent. Jak ma pan oszczędności w banku, to też jak pan trzyma na zero, a pięć procent jest inflacji, to raczej panu się zrobiło z tego stanu 195 procent. To jest okropna rzeczy taki ukryty podatek, jakim jest inflacja.