„Zawsze przy tego typu manifestacjach są służby operacyjne. Były są i będą, bo taki jest obowiązek policji, aby oprócz służby mundurowej byli ci, którzy są w tłumie, którzy rozpoznają prowodyrów, reagują na naruszanie prawa, identyfikują tych, którzy naruszyli prawo, tak aby po ewentualnej manifestacji można było te osoby zatrzymać, postawić im zarzuty. Takich przypadkowych osób jest bardzo często dużo, one nie przechodzą, żeby manifestować swoje poglądy, tylko po to, żeby zrobić zamieszanie” – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mł. insp. Andrzej Szary, wiceprzewodniczący NSZZ Policjantów komentując to, co działo się podczas wczorajszych protestów w Warszawie.

Marcin Zaborski pytał swojego gościa o to, kto decyduje o tym ilu potrzebnych będzie policjantów do zabezpieczenia manifestacji, jeżeli służby wiedzą o niej wcześniej. Komendant Stołeczny Policji na bazie informacji, które posiada. On ma sztab w policji, który dokonuje analizy zapotrzebowania ilu potrzeba będzie funkcjonariuszy. Jeżeli są potrzebne posiłki, policjanci są ściągani z kraju i są to głównie funkcjonariusze oddziałów prewencji - tłumaczył w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mł. insp. Andrzej Szary, mówiąc o działaniach policji na podstawie tych, podjętych podczas środowego protestu w Warszawie.

Zaborski wspomniał o nagraniach z protestu, na których widać  takie sytuacje, kiedy po pałki teleskopowe sięgają osoby, które nie są w żaden sposób oznakowane. Tu rodzi się pytanie, jak rozpoznać, czy osoba, która używa takiej właśnie pałki albo wynosi z tłumu któregoś z protestujących jest funkcjonariuszem, czy może nie. W jaki sposób może rozpoznać taką osobę obywatel i w jaki sposób policjanci rozpoznają się między sobą? Gwarantuje, że między policjantami umundurowanymi i tymi operacyjnymi istnieją kody i hasła, które pomagają w rozpoznawaniu - odpowiedział Szary i jak dodał: W momencie, kiedy istnieje zagrożenie dla zdrowia, to funkcjonariusze pionów kryminalnych mają obowiązek również podjąć interwencję.

Posłanka została spryskana gazem. Szary: Ta sutuacja powinna być natychmiast wyjaśniona

W środę w Warszawie odbył się kolejny protest, organizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, przeciwko zaostrzaniu prawa antyaborcyjnego w wyniku wyroku TK z 22 października. Demonstrantów pod siedzibą TVP na placu Powstańców Warszawy otoczył kordon policjantów, a dostęp na plac zablokowano ze wszystkich stron. Po próbie przerwania kordonu przez uczestników manifestacji policja użyła wobec nich gazu pieprzowego. Spryskane nim zostały m.in. aktywistki Strajku Kobiet Marta Lempart i Klementyna Suchanow oraz posłanka Lewicy Magdalena Biejat. 

Posłanka Lewicy relacjonowała  sam moment, kiedy została potraktowana gazem, co zostało także udokumentowane na nagraniu, które m.in. Partia Razem opublikowała w internecie. To jest koniec sytuacji, która rozpoczęła się od tego, że osoby zgromadzone na placu Powstańców Warszawy zaczęły krzyczeć, że atakują je bojówki nazistowskie - mówiła i dodała, że nie były to bojówki, a policjanci w cywilu, którzy nie legitymując się, podjęli czynności wobec legitymujących się osób. To, co trzymam na nagraniu, to jest moja legitymacja poselska, bo próbuję w tym momencie przeprowadzić interwencję poselską i wezwać policję do tego, żeby przestała używać przemocy wobec pokojowo demonstrujących osób, żeby przestała bić je pałkami i lać gazem na oślep po oczach i wylegitymowała się - kontynuowała. W tym momencie, kiedy starałam się tę interwencję przeprowadzić, jeden z nieoznakowanych policjantów, policjantów w cywilu, strzelił mi gazem w oczy, po czym ukrył się za szpalerem umundurowanych już policjantów - dodała.

Cytat

Ta sytuacja musi być bezwzględnie wyjaśniona. Sytuacja wygląda dziwnie. Oczekuję, że Komendant Główny i Komendant Stołeczny w trybie natychmiastowym wyjaśnią tę sytuację i przedstawią okoliczności dokładnie, dlaczego do tej sytuacji doszło.
skomentował sytuację Szary.

Andrzej Szary: Popełniamy błędy, powinniśmy się z nich wytłumaczyć

Byłoby z mojej strony nietaktem, gdybym ja powiedział, że wszystko, co było na ostatnim zgromadzeniu było idealnie i nie popełniliśmy błędów. Popełniamy błędy, powinniśmy się z nich wytłumaczyć, opinia publiczna powinna wiedzieć, a ci, którzy zakłócają porządek powinni być pociągnięci do odpowiedzialności. I taką rolę policja spełniła, i będzie to wykonywała bez względu na to, kto będzie u władzy - powiedział Andrzej Szary w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Wiceprzewodniczący policyjnych związków zawodowych powiedział też, które instytucje mogą się zająć wyjaśnieniem ewentualnych nieprawidłowości w działaniu policji. Na pewno może to zrobić Buro Kontroli Komendanta Głównego Policji, może to wykonać  Biuro Kontroli Komendanta Stołecznego Policji. Jest tzw. Biuro Spraw Wewnętrznych, które też posiada kompetencje. Może zająć się tym sejmowa komisja spraw wewnętrznych i administracji, która nieraz już sprawdzała prawidłowość funkcjonowania instytucji - powiedział Szary.

Marcin Zaborski zapytał swojego gościa także o to, dlaczego podczas strajku kobiet policjanci masowo legitymowali uczestników protestów, a nie robili tego podczas przemarszu ostatniego Marszu Niepodległości. Było trzy tysiące policjantów, a protestujących było o połowę mniej, w związku z tym policję stać było na to, żeby podjąć tego typu działania - odpowiedział Szary.

Związkowiec odniósł się też do krążących w internecie nagrań, na których nieumundurowany policjant bije protestujących pałką teleskopową. Funkcjonariusz pionu operacyjnego na pewno może używać pałki teleskopowej. Nie wyobrażam sobie, żeby funkcjonariusz pionu operacyjnego miał pałkę operacyjną schowaną za koszulą i będzie ją wyjmował, kiedy będzie jej potrzebował, jest to chyba logiczne. Tego typu pałki są używane, są dopuszczone - powiedział Szary.

W programie padło też pytanie o stanowisko Komendanta Głównego Policji - czy jest odseparowany od rządu czy jest zaufanym człowiekiem ministra spraw wewnętrznych? To jest naiwne pytanie. Komendanta Głównego ktoś powołuje, ktoś mu zaufał i ktoś go rozlicza z tego, co wykonuje - odpowiedział wiceprzewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.

Przeczytaj całą rozmowę:

Marcin Zaborski, RMF FM: Panie inspektorze, kto decyduje o tym, ilu policjantów jest kierowanych do zabezpieczania ulic w czasie jakiegoś protestu?

Andrzej Szary: Zawsze jest tutaj komendant stołeczny policji, który na bazie informacji, które posiada odnośnie tego, co się ma wydarzyć, bo zapewne pan pyta o ostatnie wydarzenia. Była informacja, że będzie blokowany Sejm. W związku z tym komendant stołeczny ma sztab policji, który dokonuje analizy zapotrzebowania osób, które mają brać udział, policjantów. I jeżeli brakuje mu osób, a w przypadku tego typu zabezpieczeń zapewne zawsze są potrzebne posiłki, w tym wypadku tak było, że posiłki są ściągane z kraju. Są to głównie policjanci oddziału prewencji policji.

No jeśli jest tak, jak wczoraj. Na ulicę wychodzi około 3,5 tys. policjantów i jeden funkcjonariusz przypada na dwóch, maksymalnie trzech uczestników demonstracji, mamy do czynienia z racjonalnym, adekwatnym do sytuacji działaniem?

Tak. Tak uważam, panie redaktorze, bo zasada jest taka, żeby ilość sił policyjnych było tak znacząca, aby można było w każdej chwili zapobiec ewentualnym naruszeniom porządku. Bo nigdy nie wiemy, czy będzie to 6 tys., czy będzie to 15 tys. czy np. 30 tys.

Na jakiejś podstawie jednak te decyzje były podejmowane, czyli szacunki musiały być zrobione. I Adam Rapacki, były zastępca Komendanta Głównego Policji, były zastępca ministra spraw wewnętrznych "Newsweekowi" mówi tak: "to nadmiarowe środki, które mają zniechęcić do strajków". Tak ocenia to, co wydarzyło się wczoraj ze strony policji na warszawskich ulicach.

Ja myślę, że pan komendant Rapacki, którego znam, który kiedyś był zastępcą Komendanta Głównego Policji, który był komendantem wojewódzkim w Krakowie wielokrotnie takie decyzje podejmował. Jestem przekonany, że nieraz zabezpieczał większą ilość funkcjonariuszy, niż to na początku wyglądało z potrzeb. Każdy musi przewidywać. I gdyby dzisiaj było tak, że w trakcie tej manifestacji, tego zgromadzenia, które było w Warszawie, byłoby np. nie 3 tys. policjantów, a np. 500, to zapytałby się mnie pan: a dlaczego tak mało było policjantów? Można się było lepiej zabezpieczyć i nie doszłoby do ewentualnych naruszeń.

Zapytam o coś innego teraz. Panie inspektorze, co decyduje o tym, że na ulicę wysyłani są funkcjonariusze z biura operacji antyterrorystycznych?

Nie wiem, czy byli tam funkcjonariusze z biura operacji antyterrorystycznych. To jest kompetencja Komendanta Stołecznego, to jest jego teren działania. I zawsze przy tego typu manifestacjach są służby operacyjne. Były, są i będą, bo taki jest obowiązek policji, aby oprócz służby mundurowej byli ci, którzy są w tłumie, którzy rozpoznają prowodyrów, którzy reagują na naruszenie prawa, którzy identyfikują tych, którzy naruszyli prawo. Tak, aby po ewentualnej manifestacji i rozwiązaniu można było te osoby zatrzymać, postawić im zarzuty. Bo takich osób bardzo często jest dużo przypadkowych, którzy przychodzą na manifestację nie po to, żeby protestować swoje poglądy, tylko po to, żeby zrobić zamieszanie. I mieliśmy taki przykład na Marszu Niepodległości.

Na to mieliśmy nieumundurowanych funkcjonariuszy na ulicach w Warszawie. I pytanie jest takie, które zadaje sobie dzisiaj wielu. Jak policjanci w mundurach rozpoznają tych funkcjonariuszy bez mundurów? Skąd wy wiecie, kto jest naprawdę funkcjonariuszem?

Szanowny panie redaktorze, tego panu nie będę ujawniał. Gwarantuję panu, że między policjantami mundurowymi jak i funkcjonariuszami służb operacyjnych są odpowiednie kody, informacje i na pewno policjanci jedni, drudzy wiedzą o swoim istnieniu.

To tę słodką tajemnicę proszę zachować. To jest oczywiście wasza sprawa, potrzebna w pracy operacyjnej. Ale jest dużo ważniejsze pytanie - jak ja na ulicy mam dowiedzieć się, kto naprawdę jest policjantem? Jak mam rozpoznać, czy osiłek, który okłada kogoś na ulicy obok jakąś pałką, to jest naprawdę policjant czy ci osiłkowie, którzy wynoszą kogoś z tłumu protestujących, to są funkcjonariusze, czy np. przeciwnicy protestów? Skąd mam to wiedzieć?

Szanowny panie redaktorze, z tego co ja oglądałem w mediach, to policjanci, ci nieumundurowani mieli oznaczenia na rękach z napisem "policja". I oni też zapewne nieprzypadkowo tam się po prostu znaleźli.

Panie inspektorze, wejdę w słowo, oglądałem materiały w internecie i wielu z nas je oglądało. I są takie sytuacje, nagrane na filmach, gdzie po pałki teleskopowe sięgają ludzie kompletnie bez żadnej opaski na ręku. Czyli nie ma tego, o czym pan mówi. Nie ma możliwości identyfikacji funkcjonariusza nieumundurowanego.

Panie redaktorze, praca służb operacyjnych znacznie się różni od policjanta służby mundurowej. Ten policjant mundurowy ma mundur i wszyscy wiedzą, że to jest funkcjonariusz. Natomiast w momencie, kiedy istnieje zagrożenie życia dla zdrowia uczestników manifestacji, jak również policjantów, którzy byli atakowani, w tym również wypadku, to funkcjonariusze pionów kryminalnych mają obowiązek również podejmowania interwencji w stosunku do tych osób.

Jeśli było zagrożenie dla życia czy zdrowia. Ogląda pan te filmy w internecie, razem je oglądamy. I widzi pan np. jak funkcjonariusz, ten w cywilu, nieumundurowany bije teleskopową pałką idących spokojnie demonstrantów. Albo widzi pan użycie przez policjantów gazu pieprzowego wobec spokojnie stojących ludzi. Albo wobec posłanki, która legitymuje się legitymacją poselską przed policjantami. Widząc to, naprawdę pan uważa, że wszystko było w porządku?

Panie redaktorze, oglądałem właśnie ten fragment dotyczący pani posłanki. I faktycznie to jest przekaz trwający 5 albo 4 sekundy. Tam jest osoba odwrócona, faktycznie pokazuje, prawdopodobnie legitymację poselską, i naprzeciwko jest osoba po cywilnemu, która używa gazu pieprzowego. Prawdopodobnie, wszystko mówię i uważam, że ta sytuacja bezwzględnie musi być wyjaśniona.

Pani poseł mówi tak: "w momencie, gdy starałam się przeprowadzić interwencję poselską, jeden z nieoznakowanych policjantów w cywilu strzelił mi gazem w oczy, po czym ukrył się za szpalerem nieumundurowanych policjantów".

Panie redaktorze, dlatego panu to powiedziałem. Sytuacja wygląda dziwnie i uważam, że takim wypadku po oglądnięciu czterosekundowego filmu oczekuje pan ode mnie, żebym ja od razu odpowiedział panu na wszystkie pytania, dlaczego do tego doszło. Pani poseł poinformowała media, że wystąpi do Komendanta Głównego ze skargą na tego funkcjonariusza. I ja oczekuję, że Komendant Główny i Komendant Stołeczny, w trybie natychmiastowym wyjaśnią tę sytuację i przedstawią pani poseł informację, dlaczego ten policjant po cywilnemu postąpił w taki sposób. I dokładnie opiszą okoliczności, jak to wyglądało wcześniej. Bo widzimy 4 sekundy zdarzenia, a wcześniej nie widzimy, co się na tym placu działo. A tam na tym placu działy się różne rzeczy.

To krótko panie inspektorze, w tej części rozmowy. Czy funkcjonariusze przed akcją dostają jakieś wytyczne? To znaczy, czy mają wskazówki, jak mają się zachowywać, np. czy mają być absolutnie maksymalnie powściągliwi, czy jednak powinni działać stanowczo i zdecydowanie?

Panie redaktorze, policjant przed każdą służbą tego typu, zabezpieczeniem takiej dużej skali obejmującej kilka tysięcy osób dostaje wytyczne, jak ma postępować. I zapewne żaden przełożony nie mówi w ten sposób, że macie być ostrzy, zdecydowani i używać środków przymusu bezpośredniego.

A co mówi?

Informacja jest następująca - jeżeli są przypadki naruszenia prawa, ataku na policjanta, zniesławienia, znieważenia, macie panowie podjąć działania, aby ta osoba została wylegitymowana, zatrzymana i doprowadzona do jednostki policji.