„Idąc ulicą, spaceruję w swoim mieście” – mówił w "Daniu do myślenia" Mamadou Diouf, senegalski muzyk, dziennikarz i weterynarz. Gość Tomasza Skorego opowiadał o tym, jak żyje się dzisiaj w Polsce osobom, które nie są etnicznymi Polakami. „Kampania wyborcza w 2015 roku zmieniła bardzo dużo w postrzeganiu na przykład uchodźców. Politycy mówili o nich ostro, bezczelnie i czasem w ogóle nie po katolicku" – mówił gość programu.

Tomasz Skory: Czy czarnoskóry muzyk czuje się w Polsce bezpiecznie?

Mamadou Diouf: Szczerze mówiąc, kiedy idę ulicą, zapominam o wyglądzie, o kolorze skóry.

A otoczenie?

Może mam szczęście, że nie trafiają mi się sytuacje, które relacjonują moi koledzy, znajomi z Wrocławia, Białegostoku, nawet Warszawy. Mam świadomość, że idąc ulicą, można mieć nieprzyjemne sytuacje. Nie mam samochodu, wszędzie poruszam się komunikacją miejską.

Nie czujesz się zagrożony?

Absolutnie nie. To jest kwestia nastawienia, kiedy wychodzi się z domu. Myślę, że po tylu latach idąc ulicą, gdzieś tam wewnętrznie spaceruję po swoim mieście. To jest ważne.

Znajomość języka polskiego - to na pewno bardzo pomaga.

Dla przeciętnego Polaka, jeżeli Afrykanin czy Afrykańczyk siedzi... Nie wiem, czy gdzieś mamy zapisane na czole...

Jeśli już dochodzi do konfrontacji - to język zostaje użyty.

Miałem króciutką sytuację - stałem na Placu Bankowym, podszedł do mnie gość z zapytaniem: "Co tu robisz?". Odpowiedziałam: "Skąd to pytanie?". Zanim zacząłem się zastanawiać, miałem świadomość, że zadam to pytanie z pozycji Polaka. To nie jest oczywiste, że każdy, kto mówi po polsku jest Polakiem - zacząłem go egzaminować, co do jego polskości. Najprościej zapytać o historię - czy pamięta, w którym wieku panował Kazimierz Wielki? Było mu głupio - nie mógł powiedzieć, że nie wie, albo olać to pytanie, bo to Polak stał przede mną - więc strzelił, powiedział XV wiek. Powiedziałem mu, że się spóźnił o 100 lat. Podał mi rękę, podziękował i odszedł. To mogła być zupełnie inna sytuacja - typu, że ktoś stoi, pluje albo uderza. Gdziekolwiek jestem - nie myślę o tym. To nie jest kwestia, czy czuję się bezpiecznie czy nie, ale mam świadomość, że może ktoś coś powiedzieć albo zaatakować.

Czy zauważyłeś, że stosunek Polaków do obcokrajowców, do ludzi o innym odcieniu skóry, zmienia się na przestrzeni dziejów, które obserwujesz w Polsce? Zacząłeś studia w 1983 roku, więc obserwowałeś parę ustrojów?

Wydaje mi się, że przełom był przed 2015 rokiem - ten okres kampanii wyborczej. W moim odczuciu to zmieniło dużo. Natomiast wydaje mi się, że jeżeli z ust polityków padają słowa, które nie są komentowane przez dziennikarzy, bo to jest ważne w tej relacji... Jednak wiosna, lato 2015 roku to był okropny okres - a propos związków z uchodźcami i jak politycy o tym mówili. Sądzę, że te ostre słowa, czasami bezczelne, nie katolickie, jak na takie państwo... Że w przestrzeni publicznej takie bzdury się sprzedawało...  Myślę, że Kowalski, Nowak czuje przyzwolenie na to, żeby podchodzić do zwykłego człowieka spotkanego na ulicy w ten sposób.

Wczoraj CBOS opublikował najnowsze badanie, z którego wynika, że 69 proc. Polaków nie chce przyjmowania uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, a popiera to przyjmowanie 25 proc. To jest dokładnie odwrotnie, niż było w czerwcu ubiegłego roku. Zdaje się, że od tego czasu nastąpiła gigantyczna przemiana - sam kryzys związany z uchodźcami w Europie mógł być przyczyną, czy mamy wewnętrzne powody w kraju, że tak się to zmieniło?

Mam nadzieję, że dla tych wszystkich Brexit będzie dobrym orzechem do zgryzienia. Widziałem, że nasz minister spraw zagranicznych pojechał do Wielkiej Brytanii, po tych ostatnich wydarzeniach.

Tam również są ksenofoby.

Tam dosłownie te same argumenty... Że to są Polacy, którzy się integrowali, którzy pracują i płacą podatki. Nie mówię już o historii naszej Polski, bo żeby mieć coś do uchodźców, do emigrantów - trzeba nie znać własnej historii.

A co jest takiego w historii Polski?

Jak mówimy o pierwszej fali uchodźców w XIX wieku - po nieudanym powstaniu była pierwsza grupa. Później mieliśmy imigrantów ekonomicznych i politycznych - emigracja z lat 80-tych. Ostatnie 200 lat to jest wyjazd samych Polaków...

Kolejne fale emigracji.

Nawet nie to. Jak patrzymy na liczebność 1,5 mln czy dwa miliony w Niemczech, 1,5 mln we Francji, milion w Kanadzie, w Stanach trochę mniej niż 10 mln, w Argentynie czy w Brazylii milion. To jest dla mnie dziwne. Żyjemy w miejscu, gdzie historia jest bardzo ważnym elementem - nie tylko w szkole, na ulicach. We wszystkim odnosimy się do historii. Bierzemy w nawias Polonię...

Czy Polacy nie zachowują się przypadkiem jak hipokryci? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl