Real Madryt triumfuje w El Clasico! "Królewscy" w wyjazdowym spotkaniu pokonali 2:1 FC Barcelona, mimo że to Katalończycy prowadzili do przerwy. W drugiej połowie na boisku pojawił się wracający po kontuzji Robert Lewandowski.

FC Barcelona prowadziła po pierwszej połowie 1:0. Ogromny błąd defensywy Realu wykorzystał już na początku Ilkay Gundogan. 

Piłkarz Barcy wdarł się w pole karne i zdołał skierować piłkę do siatki.

Bellingham bohaterem Realu

Po zmianie stron na listę strzelców dwukrotnie wpisał się angielski pomocnik Jude Bellingham. Najpierw w 69. minucie silnym uderzeniem z dystansu pokonał Marca-Andre ter Stegena. 

Zawodnik Realu przesądził o wygranej "Królewskich" w doliczonym czasie gry. Bellingham otrzymał dokładną piłkę z prawego skrzydła i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wykorzystał nadarzającą się okazję i posłał piłkę do siatki między nogami bramkarza.

Kibice Barcelony mogli żałować, że ich idole nie wykorzystali dwóch sytuacji, które zakończyły się odbiciem piłki od słupka. Takie sytuacje zmarnowali Fermin Lopez i Inigo Martinez.

Lewandowski wrócił do gry. "Zabrakło nam sił"

Po godzinie gry na murawie pojawił się wracający po kontuzji Robert Lewandowski. Reprezentant Polski oddał jeden strzał, który poszybował nad poprzeczką. Widać było, że kilka tygodni przerwy spowodowanej kontuzją odcisnęło piętno na jego czuciu piłki.

"Ostatni czas był trudny dla naszej drużyny. Mieliśmy dużo kontuzji, gra co 2-3 dni tym samym składem nie jest łatwa. W końcówce zabrakło nam sił. Zależało mi, aby szybko wrócić na boisku, ale z zastrzeżeniem, że trzeba wyleczyć kontuzję. To się udało. Najbardziej boli to, w jaki sposób straciliśmy bramki. Real nie był zespołem, który stale nam zagrażał" - podsumował Lewandowski przed kamerą Canal+.

Mick Jagger na trybunach

Real Madryt po raz pierwszy w XXI wieku pokonał Barcelonę w El Clasico dzięki bramce w doliczonym czasie gry. Była to 78. wygrana stołecznej jedenastki w tej prestiżowej rywalizacji z rywalem z Katalonii.

Klasyk po raz pierwszy w historii odbył się na stadionie olimpijskim Lluis Companys, na którym Barcelona gra w tym sezonie. Obiekt na Camp Nou przechodzi gruntowną modernizację.

W loży honorowej można było dostrzec Micka Jaggera. Słynny artysta, legenda rocka, zobaczył, jak piłkarze Barcelony grali w koszulkach z kultowym logo "gorących ust" zespołu Rolling Stones zamiast tradycyjnego stroju klubu.

Real Madryt awansował na pozycję lidera LaLiga. W tabeli prowadzi z dorobkiem 28 pkt. Podobny bilans ma Girona, która w piątek pokonała 1:0 Celtę Vigo.