Już dziś Lech Poznań rozpocznie swoją przygodę w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Rywalem poznaniaków będzie dwukrotny mistrz Islandii – Breidablik Kopavogur. Choć na papierze to "Kolejorz" jest faworytem tego starcia, ostatnie wyniki i forma zespołu nie napawają optymizmem.
Przed inauguracją ekstraklasy Lech przegrał na własnym stadionie w spotkaniu o Superpuchar Polski z Legią Warszawa 1:2, a w pierwszej kolejce ligowej uległ Cracovii aż 1:4. Trener Niels Frederiksen nie ukrywa, że jego drużyna daleka jest od optymalnej dyspozycji, ale wierzy w stopniową poprawę.
Nasza sytuacja kadrowa wygląda coraz lepiej, do składu wracają Sousa i Gholizadeh. Podpisaliśmy ostatnio kilka nowych kontraktów - Joao Moutinho i Timothy Ouma są już też do mojej dyspozycji. Ouma zaliczył dwie jednostki treningowe, ma za sobą przepracowany okres przygotowawczy w Slavii Praga. Może jeszcze nie jest gotowy na cały mecz, ale myślę, że 45-60 minut będzie w stanie zagrać - mówił szkoleniowiec na przedmeczowej konferencji prasowej.
Breidablik Kopavogur to zespół, który w ostatnich latach zdominował islandzką ligę. W pierwszej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów Islandczycy wyeliminowali albańską Egnatię Rrogozhinę, odrabiając straty po wyjazdowej porażce 0:1 i wygrywając u siebie aż 5:0. W szeregach Lecha występuje pomocnik Gisli Thordarson, który jest wychowankiem Breidabliku. To będzie na pewno dziwne uczucie zagrać przeciwko zespołowi, w którym dorastałem. To może być coś innego, ale też w trakcie meczu na pewno już nie będę o tym myślał - przyznał Thordarson.
Trener Frederiksen również nie lekceważy przeciwnika i podkreśla, że Breidablik to zespół o dużym potencjale. Skorzystaliśmy ze wszystkich możliwych źródeł, by dowiedzieć się o tym zespole jak najwięcej. Rozmawiałem też z Gislim o Breidabliku. Moi analitycy też wykonali swoją pracę i rozpracowali przeciwnika. Na pewno jest to zespół, który chce grać w piłkę, a nie tylko kopać ją daleko przed siebie. Mają w składzie wielu dobrych piłkarzy. Są bardzo agresywni, często stosują wysoki pressing na rywalu. I bardzo ważna będzie nasza organizacja gry w momencie, gdy będziemy pod presją. Nie można wpadać w panikę - tłumaczył szkoleniowiec.
Historia pokazuje, że starcia z islandzkimi drużynami potrafią być dla Lecha niezwykle wymagające. Trzy lata temu poznaniacy mierzyli się w eliminacjach Ligi Konferencji z Vikingurem Reykjavik. Po sensacyjnej porażce w Islandii 0:1, u siebie wygrali 4:1, ale dopiero po dogrywce. Zespoły z Islandii zrobiły w ostatnich latach duży postęp. Wszyscy dobrze pamiętacie, jakie Lech miał kłopoty grając z innym zespołem z tego kraju. Dlatego nie lekceważmy rywala i wiemy, jaka jest stawka tego pojedynku - przestrzega Frederiksen.
W związku z licznymi zmianami kadrowymi, Lech rozważa przełożenie sobotniego meczu ligowego z Lechią Gdańsk. Ostateczna decyzja zapadnie jednak po wtorkowym spotkaniu z Breidablik.
Wiemy, że mamy dwie możliwości przełożenia meczu ligowego, ale też nie chcielibyśmy jednej z nich tak szybko wykorzystywać. Wolałbym zostawić sobie taką szansę na później. Tak naprawdę głównym powodem rozważania takiej decyzji jest to, że pozyskaliśmy w ostatnim czasie sporo nowych zawodników, dołączają piłkarze po kontuzjach. Tak naprawdę nie trenowaliśmy wszyscy razem. Potrzebujemy na to czasu, bo jestem przekonany, że im więcej czasu spędzimy teraz na treningach, tym lepszym będziemy zespołem - wyjaśnił trener Lecha.
Spotkanie Lecha z Breidablik odbędzie się dziś o godz. 20:30. Rewanż odbędzie się w Islandii 29 lipca.


