Kuriozalne sceny na brazylijskich boiskach. W trakcie meczu Fluminense - Botafogo piłkarze pokazali nowy wymiar gry na czas. Wykorzystali przy tym jednego z kontuzjowanych zawodników, którego ciągnęli po murawie.

Fluminese grało w niedzielę z Botafogo w meczu ligi stanu Rio de Janeiro. Przed rozpoczęciem spotkania piłkarze Botafogo tracili w tabeli do swoich rywali 4 punkty. To zapowiadało wielkie emocje.

To właśnie goście szybko objęli prowadzenie. Już po kwadransie gry prowadzili 2:0. Fluminese ruszyło jednak do odrabiania strat. Kontaktową bramkę gospodarze zdobyli jeszcze w pierwszej połowie, a w 82. minucie - po rzucie karnym wyrównali.

Chwilę wcześniej jednak Andre z Fluminese został ukarany czerwoną kartką i zespół kończył spotkanie w osłabieniu.

W 88. minucie rzut karny wykorzystał Marlon Freitas i Botafogo objęło prowadzenie 3:2.

Następnie do regulaminowego czasu gry sędzia doliczył 8 minut. Właśnie w trakcie dodatkowego czasu kibice byli świadkami kuriozalnej sytuacji. W 95. minucie na murawę upadł jeden z zawodników Botafogo. Piłkarz leżał jednak poza linią końcową boiska. Wtedy pomysłowością wykazał się jeden z jego kolegów z zespołu - złapał go za rękę i zaciągnął na plac gry.

Natychmiast jednak zareagowali piłarze Fluminese, którzy przeciągnęli kontuzjowanego rywala znów za linię boczną.

I tym razem mieliśmy odpowiedź. Jeden z rezerwowych Botafogo podbiegł do kontuzjowanego kolegi i ponownie wepchnął go na murawę.

Nagranie tej kuriozalnej sytuacji robi furorę w mediach społecznościowych.

Ostatecznie sędzia jeszcze wydłużył mecz, a Botafogo strzeliło czwartą bramkę w 10. minucie doliczonego czasu gry. Dzięki wygranej piłkarze gości zbliżyli się do swoich rywali na 1 punkt.