Tomasz Gollob zajął drugie miejsce w Grand Prix Polski, ostatniej eliminacji mistrzostw świata w jeździe na żużlu. Tym samym uplasował się na czwartym miejscu w klasyfikacji generalnej cyklu. W Toruniu triumfował Szwed Antonio Lindbaeck.

Mistrzem świata został Chris Holder, któremu w finale wczorajszych zawodów zdefektował motocykl. Australijczyk zakończył tegoroczny cykl z dorobkiem 160 punktów. Srebrny medal wywalczył Duńczyk Nicki Pedersen - 152, a brąz przypadł broniącemu tytułu Amerykaninowi Gregowi Hancockowi - 148. Gollob stracił do niego sześć punktów.

W tym roku dopiero ostatni turniej wyłonił najlepszego żużlowca świata. Przed zmaganiami na Motoarenie głównymi kandydatami do tytułu byli Holder i Pedersen. Nikłe szanse na powtórzenie sukcesu sprzed roku miał Hancock, który do lidera tracił 10 punktów.

Dodatkowych emocji dostarczyła kibicom i zawodnikom pogoda. Przed rozpoczęciem zawodów padał deszcz i wiał silny wiatr. Taśma po raz pierwszy poszła w górę z niewielkim opóźnieniem, ale aura i nawierzchnia nie miały wpływu na przebieg rywalizacji. Już na jej początku Holder powiększył przewagę nad Pedersen, a w 13. biegu pokonał go także w bezpośrednim starciu. Świetnie radził sobie także Gollob. Polak szybko zapewnił sobie awans do półfinału, a z dorobkiem 14 pkt był najlepszy w fazie zasadniczej.


Wśród tych, którzy nie pokazali się w Toruniu z nienajlepszej strony był Jarosław Hampel. Wcześniej z powodu kontuzji stracił kilka startów i szansę na miejsce w czołowej ósemce MŚ, co zapewniłoby mu udział w kolejnej edycji GP. W ostatnim turnieju miał przekonać włodarzy światowego speedwaya, że to jemu należy się "dzika karta" na kolejny sezon, ale wywalczył jedynie trzy punkty.