Polskie siatkarki we wtorek i środę zmierzą się w Łodzi ze Szwajcarkami. Dla biało-czerwonych będzie to zakończenie tegorocznego sezonu reprezentacyjnego. Dla Zuzanny Góreckiej, nowej przyjmującej Grot Budowlanych Łódź, będzie to szansa na rozegrani kolejnego meczu w reprezentacji. "Myślę, że bardzo dobrze wykorzystałyśmy ten czas i czekamy teraz, żeby zagrać ostatni mecz" - mówi Zuzanna Górecka, z którą o dziwnym reprezentacyjnym sezonie i powrocie do polskiej ligi rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Ta druga część zgrupowania była poświęcona tylko przygotowaniom do meczu ze Szwajcarkami, czy to już też część przygotowań do sezonu?

Zuzanna Górecka: Nie. Skupiałyśmy się tylko na najbliższych meczach ze Szwajcarkami. Myślę, że jeszcze do klubowych rozgrywek będzie czas, żeby się przygotować. Wiem, że w klubach już zaczęły się treningi, ale my w reprezentacji mamy jeszcze przez kilka dni inne cele.

A jak ty się odnalazłaś w tym dziwnym sezonie? Nie ma ważnych spotkań. Rozgrywania jako jedna z niewielu reprezentacji mecze towarzyskie, ale z drugiej strony po 3 miesiącach bez grania.

Naprawdę dziwny jest ten sezon. To prawda, ale tęskniłyśmy już nawet za treningami. Nie miałyśmy w tym sezonie co prawda żadnego turnieju, ale to nie znaczy, że trenowałyśmy tylko, żeby coś robić. Dzięki temu miałyśmy dużo czasu na różnego rodzaju poprawki. Myślę, że bardzo dobrze wykorzystałyśmy ten czas i czekamy teraz, żeby zagrać ostatni mecz. Dla nas na pewno jest to dobre wprowadzenie w sezon klubowy.

Ta przerwa od treningów i zgrupowania po meczu z Czeszkami była potrzebna?

Tak. Na pewno po takim czasie byłyśmy już też trochę zmęczone sobą i odpoczynek nam się przydał, żeby troszeczkę zapomnieć o siatkówce, ale nie do końca, bo miałyśmy tez rozpisane indywidualne plany. Naprawdę czuję, że dobrze też wykorzystałam ten czas na odpoczynek.

Jakiś krótki wypad nad morze czy w góry?

Była z bratem i znajomymi w Zakopanem. Fajnie było spotkać się razem po dłuższej przerwie.

Dla ciebie nowy sezon będzie też zupełnie inny. Wracasz do polskiej ligi będzie grała Grot Budowlanych Łódź. Dlaczego? Bo lepsza dla rozwoju jest chyba liga włoska?

Na pewno liga włoska jest lepsza. Po prostu ciężko było mi znaleźć klub, w którym miałabym pewność, że będę grać regularnie. W poprzednim sezonie w Novarze zabrakło mi tego grania. Chciałam więc to zmienić i postanowiłam wrócić, żeby regularnie grać. Przechodzę do Budowlanych, gdzie wiem, że będę miała możliwość grania. Oczywiście niczego nie mogę być pewna, ale konkurencja jest na pewno mniejsza niż w Novarze. Stąd takie rozwiązanie. Nie ukrywam jednak, że chciałabym jeszcze wrócić do włoskiej ligi. To jest jedna z najlepszych lig świata. Samo podejście zawodniczek do treningów robi wrażenie, ale wszystko ma swój czas.

Ale czuć tam większą rywalizację. Faktycznie od poniedziałku do piątku każda z zawodniczek walczy na treningach o to, by w weekend znaleźć się w pierwszej szóstce?

Tak jest ogromna rywalizacja. Nie ma znaczenia czy dziewczyna ma 40 czy 20 lat. Każda pracuje tak samo i każdej zależy tak samo. Ja była w szoku, jak zobaczyłam, jak pracują starsze zawodniczki. Naprawdę zrobiło mi się wtedy głupio i stwierdziłam, że muszę podkręcić obroty. Poprzeczka tam jest bardzo wysoko postawiona. To jest jednak bardzo fajne, bo potem liga wygląda tak a nie inaczej. Myślę, że u nas też to z czasem przyjdzie.

A wracasz z Włoch jako lepsza siatkarka?

Tak. Myślę, że dobrze wykorzystałam ten czas. Staram się wyciągać od dziewczyn, z którymi trenowałam i trenera wszystko, co mogę. Słuchałam i dostawałam mnóstwo wskazówek. Uważam, że wracam jako lepsza zawodniczka.

Często mówi się o tobie, że jesteś jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek młodego pokolenia. Taka łatka przeszkadza, czy pomaga?

To jest bardzo miłe, że ktoś dostrzega moją ciężką pracę i że to widać na boisku. To motywuje do jeszcze cięższej pracy i bycia jeszcze lepszą siatkarką. To jest bardzo miła, ale mam tez świadomość, że nie mogę nikogo zawieść. A przede wszystkim siebie.

A twój powrót do Polski nie jest spowodowany tym, że odpiłaś się we Włoszech od ściany. Często tak jest, że sportowcy wracają do kraju bo za granica nie dali rady. Jak jest w twoim przypadku?

Mój wyjazd do Włoch był bardzo ryzykowny. Ja wiedziałam, że idę do najsilniejszego klubu w Europie, więc nie będzie łatwo z graniem i ja miała tego pełną świadomość. Wiedziałam, że idę tam bardziej do trenowania niż do grania. Myślałam, że poradzę sobie z bycie tak długo po za boiskiem, ale jednak mój charakter na to nie pozwala. Stwierdziłam więc, że nie ma co się męczyć. Jeżeli nie ma teraz szansy na regularne granie we Włoszech, to nie ma co się denerwować. To nie ucieknie. Taka szansa na pewno się jeszcze pojawi. Propozycja przyjdzie za 2, 3 lata. Wtedy na pewno z niej skorzystam. Na razie nie myślę jednak o dalszej przyszłości. Liczy się to, co jest tu i teraz. Skupiam się tylko na nadchodzącym sezonie i chcę pokazać się w Łodzi jak najlepiej. 

Opracowanie: