W piłce nożnej prawie zawsze rozgrywa się mecze o coś. Kiedy piłkarska centrala zrezygnowała z rozgrywania meczów towarzyskich, w Europie pojawiła się Liga Narodów. Głównie po to, żeby nie grać meczów o pietruszkę. Dziś zatem piłkarskiej reprezentacji Polski przychodzi rozegrać kolejny mecz o wszystko. Bo właśnie w tego typu spotkaniach lubują się polscy piłkarze. Tym razem stawką jest utrzymanie się w najwyższej dywizji A Ligi Narodów.
Niektórzy powiedzą, że spaść do dywizji B to żaden wstyd, bo spadła przecież Anglia - piłkarska potęga. Jednak tu na Wyspach spadek Anglii traktowany jest w ramach narodowej porażki. Może poza Walią, a na pewno poza Cardiff, gdzie podkreśla się, że tu jest Cymru!
Cymru to po prostu Walia w języku walijskim. Podkreśla się to na każdym kroku. W przewodniku dla dziennikarzy lokalny oficer prasowy pisze o meczu Cymru - Poland. Kiedy wychodzi się z dworca kolejowego w Cardiff, wita nas logo lokalnego oddziału medialnego giganta BBC Cymru. W wielu miejscach widać lokalne flagi, także na drzwiach zlokalizowanego tuż obok stadionu supermarketu niemieckiej sieci. Co ciekawe - wewnątrz na półkach mamy jasne oznaczenia, skąd pochodzi dany produkt.
W takich właśnie okolicznościach przyjdzie Polakom zagrać wspomniany mecz o wszystko. Przegrana równa się spadek do niższej dywizji. Remis daje nam utrzymanie. O ten sam cel powalczą Walijczycy, którzy są jednak w gorszej sytuacji, bo przegrali z nami pierwszy mecz. Wtedy to była jednak nieco inna Walia, która oszczędzała się na barażowy mecz o mistrzostwa świata.
W naszym zespole natomiast humory dopisują. Zawodnicy żartują między sobą, ale pozwalają sobie również na żarty z dziennikarzami. Wojciech Szczęsny chwalił wczoraj na konferencji Aarona Ramsey’a - swojego kolegę; po czym dodał, że chwali go po to, by ten się nie obraził. Ramsey’a w kadrze Walii tym razem nie ma, na co Szczęsny z humorystyczną emfazą odparł: "to dla nas wielka przewaga".