Dla Szymon Żurkowskiego ubiegły rok był bardzo dobry. W barwach Górnika Zabrze zadebiutował w eliminacjach europejskich pucharów. Z młodzieżową reprezentacją wywalczył awans na Mistrzostwa Europy. Postawa w klubie i reprezentacji została doceniona. Od nowego sezonu pomocnik będzie graczem włoskiej Fiorentiny. O transferze do Włoch, ale także o tym, jak baseball pomógł mu w piłce nożnej Szymon Żurkowski - pomocniki Górnika Zabrze - mówi Wojciechowi Marczykowi z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Jak Ty będziesz podchodził do tego pół roku, które spędzisz jeszcze w Górniku? Śmiało można powiedzieć, że podpisanie kontraktu z Fiorentiną to sportowy awans. On doda Tobie jeszcze większej motywacji? Oczywiście nikt nie mówi, że ta dotychczasowa była mała.

Szymon Żurkowski: Motywacja zawsze jest taka sama, ale na pewno jest to taki pozytywny kop. To pokazuje, że warto być cierpliwym. Warto pracować i zawsze gdzieś to zostanie docenione. Teraz przez te pół roku, będą tak samo zmotywowany jak wcześniej.

Dlaczego wybrałeś akurat Fiorentinę?

Uważaliśmy, że to jest młody zespół i można się tam naprawdę dobrze rozwinąć. Ogólnie jest to dobry kierunek dla młodych zawodników.

A nie było też tak, że Fiorentina pozwoliła na to, żebyś został jeszcze pół roku w Górniku?

Na początku były inne plany... Chciałem jednak zostać jeszcze te pół roku w Górniku. Mój manager też uważał, że to jest dobra decyzja i robił wszystko, żeby został i udało się.

Dla ciebie prywatnie to też było ważne, żeby zostać i pomóc Górnikowi w walce o utrzymanie?

Tak, bo zawdzięczam tej drużynie sporo. Tutaj zacząłem swoją seniorską przygodę z piłką, więc mam Górnika z tyłu głowy i chciałem pomóc w tej trudnej sytuacji. 

Wszyscy się cieszą, że zostaniesz do końca sezonu. Kibice, trener. Można więc powiedzieć, że to transakcja na której wszyscy zyskują.

To prawda, wszyscy zyskali, wydaje mi się więc, że to był dobry wybór.

A gdyby Górnik był w innej sytuacji, też byś tak chętnie został?

Ciężko powiedzieć, co by było. Łatwo odejść, jak się jest w tyle tabeli, ale na to nie pozwolił by mi charakter. Może dlatego też zostałem.

Odchodząc trochę od Fiorentiny i transferu. Jak byłeś dużo młodszy uprawiałeś baseball. Jak myślisz - na ile uprawianie tego mało jednak popularnego w Polsce sportu, wpłynęło na twój rozwój, jako sportowca?

Powiem szczerze, że sporo. To były młode lata więc organizm łapał bardzo dużo. Sporo z tego wyniosłem, co nawet dziś przydaje mi się w piłce.

A co? Bo trenerzy, którzy z Tobą pracowali do tej pory podkreślają, że to miało duży wpływ na Ciebie jako zawodnika i mocno Cię ukształtowało.

W baseballu sporo jest takich momentów, w których trzeba przewidywać, gdzie poleci piłka. Gdzie ona spadnie. Myślę, że pewne zachowania wyniesione z baseballu są już dla mnie naturalne. Tak się przyzwyczaiłem do nich, że nie mogę już się ich oduczyć. Jasne, że są to zachowania nie za bardzo taktyczne, ale według mnie to dobre. Trener jednak zawsze gdzieś mnie tam poprawia i wszystko staramy się tak połączyć, żeby było dobrze.

W tej rundzie jest o wiele większa konkurencja na poszczególnych pozycjach niż jesienią. To dobrze? Sporo nowych zawodników pojawiło się w środku pola.

Uważam, że tak. Każdy z nowych piłkarzy wzniósł coś dobrego do drużyny. Możemy się od siebie nawzajem sporo nauczyć. Więc wydaje mi się, że to dobrze.

Uciekasz gdzieś już myślami do nowego klubu? Czy da się wyłączyć głowę i teraz myśleć tylko o Górniku, a potem skupić się na Fiorentinie?

Temat Fiorentiny cały czas się przewija. Cały czas analizujmy ten zespół - ja z moim managerem. Uważam jednak, że da się wyłączyć i skupić tylko na polskiej ekstraklasie. Wiadomo, że język włoski trzeba będzie podszkolić, więc myślę, że to będzie się gdzieś bardziej przewijać. Najważniejszy jest teraz jednak Górnik.

To jest Twój prywatny cel? Nauka włoskiego?

Chcę się go tak nauczyć, żeby rozumieć, co trener do mnie mówi. Wiem, że dla nich to jest ważne, że jeżeli się tam wyjeżdża i ktoś mówi po włosku, to oni to lubią.

A uczyłeś się już wcześniej włoskiego?

Nie, nie uczyłem się. Wiadomo, że każdy zna tam jakieś słówka. Z piosenek - takich jak np. Acapulco. Ale, żeby znać biegle - to jeszcze nie. Będziemy nad tym pracowali.

Rozumiem, że będzie miał teraz regularne lekcje?

Staram się mieć je 3 lub 4 razy w tygodniu. Wziąłem się za to na poważnie. Trzeba się też nad tym skupić. 

Opracowanie: