"W kolarstwie zawsze był problem z dopingiem, ale też w tej dyscyplinie w pewnym momencie powiedziano: stop. To świadomy wybór: nie tuszujemy, tylko walczymy. Ale doping dotyczy prawie wszystkich konkurencji, nawet wędkarstwa rzutkowego czy brydża" - mówi dziennikarzowi RMF FM Kubie Wasiakowi dyrektor Instytutu Sportu, dr Andrzej Pokrywka. Podkreśla szerszy wymiar problemu: "Jest wielu sportowców-amatorów, którzy chcą być tacy jak choćby Lance Armstrong. Tylko że oni nie mają zaplecza medycznego, na własną rękę nie tylko trenują, ale też sięgają po różne środki. O tym się nie mówi, ale mamy do czynienia ze zgonami takich sportowców-amatorów, także w Polsce".

Kuba Wasiak: Dziwi pana, że bohaterem największej afery dopingowej w historii jest człowiek, którego nigdy nie złapano na dopingu?

Dr Andrzej Pokrywka, dyrektor Instytutu Sportu: Nie, to jest absolutnie normalne. Dziwią mnie opinie różnych osób, że nie można zdyskwalifikować sportowca za stosowanie dopingu, jeśli nie miał pozytywnego wyniku badań antydopingowych. Od 2004 roku sytuacja w walce z dopingiem zmieniła się diametralnie. Wówczas Światowa Agencja Antydopingowa przejęła od komisji medycznej Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego rolę zarządcy i nadzorcy nad systemem antydopingowym. Chcąc nadać skuteczności tej walce, zmodyfikowała prawo tak, że definicja dopingu nie ogranicza się do badań laboratoryjnych. Dziś definicja dopingu składa się z ośmiu punktów, a tylko w dwóch sprowadza się do wyników badań laboratoryjnych.

Kilka lat temu w Pucharze Świata w wioślarstwie znaleziono w miejscu zamieszkania jednej z ekip przyrządy do przetaczania krwi i opakowania do lekach. Na podstawie badań DNA zdyskwalifikowano ośmiu wioślarzy. W ubiegłym roku Szwajcarska Agencja Antydopingowa poszła jeszcze dalej i skazała dwójkę sportowców tylko na podstawie zapisów operacji finansowych - udowodniono im zakup przez internet środków dopingujących.

To przykre, że w dzisiejszym świecie sportowcy są postrzegani jako potencjalni przestępcy i muszą się godzić na inwigilację, przed którą zwykły obywatel jest chroniony.

Ta kwestia pojawia się w dyskusjach szczególnie na poziomie Unii Europejskiej. Ale jest też pytanie, jak walczyć z dopingiem i co zrobić, by ta walka przyniosła zwycięstwo. Dziś sito kontroli i cały system jest tak skonstruowany, że pola do oszustwa są coraz mniejsze.  Bardzo ważna jest możliwość przechowywania próbek do ośmiu lat. Ten czas pozwala na zdobycie wiedzy o środkach, o których w momencie kontroli nie wiedzieliśmy.

Wszyscy zastanawiają się, jak walczyć z dopingiem, a czy pojawia się bardziej podstawowe pytanie: czy w ogóle walczyć?

Pojawia się. Ale nie umiem na nie odpowiedzieć. Bo to pytanie z gatunku: czy zalegalizować narkotyki albo pornografię? Dopóki nas to bezpośrednio nie dotyczy, to łatwo mówić, że skoro ktoś chce, to niech się truje, zabija i tak dalej. Nie chciałbym, żeby mój syn przyszedł do mnie któregoś dnia i spytał, co ma wziąć, bo wszyscy biorą. Czasami jest tak, że jedni muszą bronić drugich przed samymi sobą.

To są trudne pytania: jak daleko ograniczyć wolność sportowców, żeby widowiska były fair play? Przy coraz skuteczniejszej walce z dopingiem utalentowani sportowcy z krajów takich jak Polska - czyli niezbyt bogatych - mają dużo większe szanse na odniesienie sukcesu w niektórych dyscyplinach.

Dobrze pamiętamy ofiary systemowego dopingu w NRD w latach 80. Na przestrzeni lat było wiele przypadków śmiertelnych w kolarskim peletonie. Czy współczesny doping jest tak samo niebezpieczny dla zdrowia?

O tym przekonamy się dopiero w przyszłości, dziś mało wiemy na ten temat. Na pewno wieloletnia walka z dopingiem doprowadziła do tego, że dziś nie stosuje się środków farmakologicznych w dawkach wysoko przekraczających dawki lecznicze, co miało miejsce kilkadziesiąt lat temu. Niektóre zgony sportowców są niepokojące, ale nie można wszystkiego łączyć z dopingiem, bo byłoby to krzywdzące.

Problem leży gdzie indziej - i to się wiąże z gwiazdami pokroju Lance’a Armstronga. Jest wielu sportowców-amatorów, którzy chcą  być tacy jak on. Tylko że oni nie mają zaplecza medycznego, robią wszystko na własną rękę - nie tylko trenują, ale też sięgają po różne środki. O tym się nie mówi, ale mamy do czynienia ze zgonami takich sportowców-amatorów, także w Polsce.

Czy jest dziś jakiś rodzaj dopingu, który spędza wam sen z powiek?

Zastanawiamy się cały czas nad dopingiem genetycznym. Sen z powiek spędza nam także niedoskonałość metody analitycznej. Cały czas pracujemy nad metodą udowodnienia autotransfuzji krwi. Pośrednio jesteśmy w stanie wskazać na możliwość przetoczenia sobie własnej krwi, ale bezpośredniej metody nie ma. Przez wiele lat był kłopot z hormonem wzrostu. Przed igrzyskami w Londynie WADA zaaprobowała nowy test, który stał się obowiązujący.

Proszę wyjaśnić laikowi, na czym polega doping genetyczny?

Chodzi o to, żeby zmodyfikować nasz organizm, przeprogramować w pewnych elementach. Na przykład, żeby sprinter miał więcej włókien szybkokurczliwych niż wolnokurczliwych. Żeby tak zmodyfikować mięsień uda, żeby mógł produkować erytropoetynę, która jest fizjologicznie produkowana w nerkach. Jest to ingerencja w nasz własny kod genetyczny, łącznie z eliminacją pewnych elementów narzucanych przez fizjologię.

Brzmi przerażająco...

I jest niebezpieczne. Czasami efekty stosowania środków farmakologicznych można odwrócić poprzez ich odstawienie, natomiast manipulacje genetyczne prawdopodobnie w wielu przypadkach są nieodwracalne. A badania na zwierzętach pokazują, że jest możliwość stworzenia osobnika o lepszej, doskonalszej masie mięśniowej, która powoduje, że organizm jest szybszy i efektywniejszy.

Czy dziś doping jest obecny przede wszystkim w kolarstwie, czy dotyczy większej liczby dyscyplin?

W historii walki z dopingiem widać, że kolarstwo było motorem zmian. Tę walkę na poziomie światowym rozpoczęto właściwie po zgonach wśród kolarzy jeszcze w latach 60. WADA powstała po aferze grupy Festina w 1998 roku. A więc z jednej strony widać, że w tej dyscyplinie zawsze był problem z dopingiem. Ale też w tej dyscyplinie w pewnym momencie powiedziano: Stop, zróbmy coś, żeby walczyć. Jest to świadomy wybór: nie tuszujemy, tylko walczymy. Dlatego kolarstwo jest na świeczniku.

A doping dotyczy prawie wszystkich konkurencji. Oficjalne statystyki dowodzą, że w ostatnich latach doping był obecny przede wszystkim w wędkarstwie rzutkowym, brydżu czy grze w bule. Oczywiście do tych badań trzeba podchodzić z dużą dozą ostrożności, ale świadczy to o tym, że doping jest obecny w wielu dyscyplinach.