"Mam już w dorobku olimpijski medal, a to spełnienie marzeń. Teraz na igrzyska mogę lecieć na luzie, ale to nie znaczy, że wybieram się tam na wakacje. Będę walczyła do ostatniego strzału" - mówi w rozmowie z RMF FM srebrna medalistka z Londynu w strzelectwie sportowym Sylwia Bogacka. Zdradziła nam też co nie zmieściło się w jej olimpijskim bagażu.

"Mam już w dorobku olimpijski medal, a to spełnienie marzeń. Teraz na igrzyska mogę lecieć na luzie, ale to nie znaczy, że wybieram się tam na wakacje. Będę walczyła do ostatniego strzału" - mówi w rozmowie z RMF FM srebrna medalistka z Londynu w strzelectwie sportowym Sylwia Bogacka. Zdradziła nam też co nie zmieściło się w jej olimpijskim bagażu.
Sylwia Bogacka /Adam Ciereszko /PAP

Patryk Serwański, RMF FM: Jak się pani czuje i jak przebiegały przygotowania do Rio?

Sylwia Bogacka: Czuje się bardzo dobrze. Przygotowania już minęły. To, co było do zrobienia jest zrobione, a co to da, to przekonamy się dzień po otwarciu igrzysk.

Ręka będzie tak samo pewna jak cztery lata temu?

Na pewno, ale co się wydarzy? To ciężko przewidzieć. Masa kobiet tego dnia stanie na strzelnicy, by walczyć o medal. Nie znalazłyśmy się tam bez powodu. Na Pucharze Świata czy mistrzostwach świata trzeba było wywalczyć kwalifikacje, a to dość trudne, bo trzeba albo stanąć na podium albo wejść do ścisłego finału.  A co do igrzysk to trzeba mieć trochę szczęścia o tej odpowiedniej porze.

W pani dyscyplinie o sukcesie decydują minimalne ruchu, minimalne gesty, milimetry...

Nawet nie milimetry, a dziesiąte części milimetra. To jest naprawdę jedna z trudniejszych konkurencji jeśli chodzi o precyzję.

Co pani zabiera ze sobą do Rio, żeby trochę się odstresować? Paweł Fajdek zabiera konsolę do gier, Marta Walczykiewicz książki...

Ja bym najchętniej zabrała zestaw do kitesurfingu - deskę i latawiec, ale niestety w walizce nie udało się tego zmieścić. Może na miejscu sobie taki sprzęt wypożyczę. Na pewno zabieram do Rio wolną głowę.

To aż tak ważne?

Myślę, że tak. I życzę tego wszystkim zawodnikom. Musieliśmy włożyć mnóstwo pracy by wywalczyć przepustkę na igrzyska. Już w trakcie igrzysk o sukcesie może przesądzić detal, drobnostka. Dlatego ta wypoczęta głowa jest tak istotna.

Pani ma już w dorobku olimpijski medal. W takiej sytuacji chyba łatwiej jechać na kolejne igrzyska z tą wolną głową.

Dla mnie to bardzo fajne uczucie. Medal był moim marzeniem. Już je spełniłam i mogę jechać do Rio na luzie, ale oczywiście nie jadę na wakacje. Nikt nie może mi zarzucić, że jadę tam na wycieczkę. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, ze mój temperament nie pozwoli mi się poddać do ostatniego strzału.

Kontynuuje pani swoją pasję do snookera?

Niestety na wiele rzeczy w tym snookera nie starczy mi czasu. Dobra ma tylko 24 godziny i nie jestem w stanie wszystkiego pogodzić. Musiałam z kilku rzeczy zrezygnować.