W turnieju pokazaliśmy brak formy. Samą wolą walki nie potrafiliśmy tego nadrobić. Ponieśliśmy porażkę. Obowiązkiem każdego sportowca jest jednak podnieść się i podjąć rękawicę. Przed nami szansa powalczenia na mistrzostwach Europy. Jeszcze trzeba się tam dostać. To następne zadanie. Mam nadzieję, że nikt nie załamie się i nie powie reprezentacji "dziękuję" - przyznał Sławomir Szmal. Biało-czerwoni zajęli dopiero 8. miejsce na mistrzostwach świata.

W spotkaniu, którego stawką było 7. miejsce podopieczni Bogdana Wenty musieli uznać wyższość Węgrów, którzy zapewnili sobie miejsce w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w 2012 roku w Londynie.

Zawodnik Rhein-Neckar przyznał, że w decydujących spotkaniach zawodnikom zabrakło wiary we własne umiejętności. Mecze w grupie w pierwszej rundzie nie były może najlepsze. Ale tworzyliśmy zespół, walczyliśmy i wygrywaliśmy, a to najważniejsze. Nie było w nas może widać uśmiechu po wygranych meczach, to się zmieniło dopiero po zwycięstwie nad Koreą Południową. Ale potem, w trakcie naprawdę ważnych spotkań w naszych poczynaniach można było zauważyć niepewność, brak zaufania do własnych umiejętności - skomentował Szmal.

Bramkarz nie chciał wypowiadać się publicznie o błędach, które popełniono. Zwrócił jednak uwagę na fakt, że w zespole brakowało kilku podstawowych zawodników, takich jak Krzysztof Lijewski czy Michał Jurecki. Na dodatek wśród tych, którzy wychodzili na boisko, nie wszyscy byli w pełni sprawni. O błędach musimy najpierw podyskutować w drużynie. Potrzebni są wszyscy zawodnicy, tymczasem brak tych, którzy są obecnie kontuzjowani, był bardzo widoczny na boisku. Marcin Lijewski chorował, wchodził za niego Mateusz Zaremba, którego trzeba naprawdę pochwalić. Jako początkujący rozegrał bardzo dobre zawody. Piotrek Grabarczyk, który wszedł w obronie, też się dobrze spisał. Przy tych wszystkich minusach pojawiły się więc jednak jakieś plusy. Według mnie powinna teraz się rozpocząć taka prawdziwa rywalizacja o miejsce w zespole - zakończył Sławomir Szmal.