Asseco Resovia pokonała na wyjeździe PGE Skrę Bełchatów 3:1 w meczu finału PlusLigi siatkarzy. To drugie zwycięstwo rzeszowian, którym do wywalczenia tytułu mistrzowskiego brakuje już tylko jednej wygranej.

W pierwszym secie wyrównana walka trwała do stanu 18:17 dla Asseco Resovii. Później goście błyskawicznie powiększyli przewagę do czterech punktów (21:17) i w końcówce kontrolowali już przebieg wydarzeń na parkiecie. Po zepsutej zagrywce Miguela Falaski Asseco Resovia wygrała pierwszą partię 25:21.

Gdy w drugim secie po dwóch asach serwisowych Mariusza Wlazłego PGE Skra wyszła na czteropunktowe prowadzenie (7:3), nikt się chyba nie spodziewał, że bełchatowianie oddadzą partię praktycznie bez walki. Na przerwę techniczną zespoły schodziły przy prowadzeniu Skry 8:4, ale po powrocie na parkiet goście zdobyli dziesięć punktów z rzędu. Obrońcy tytułu mieli ogromne problemy z odbiorem zagrywki Lukasa Tichacka (dwa punkty bezpośrednio z zagrywki), wyprowadzeniem ataku i przebiciem się przez blok rywali. Wypracowanej przewagi goście nie roztrwonili i wygrali partię 25:19.

W kolejnej Asseco Resovię dzieliły od zwycięstwa w całym meczu tylko dwie piłki. Po zaciętej walce goście objęli prowadzenie 23:22, ale PGE Skra wyrównała, a chwilę później po prostym błędzie rzeszowskiej ekipy bełchatowianie stanęli przed szansą zakończenia seta. Bartosz Kurek zepsuł zagrywkę, jednak kilkadziesiąt sekund później goście nie poradzili sobie z odbiorem zagrywki Karola Kłosa, co pozwoliło bełchatowskiej ekipie wygrać seta 26:24 i "wrócić do gry".

Początek czwartej partii wskazywał na to, że do końca walka będzie wyrównana. Stało się inaczej. Przy prowadzeniu gości 14:13 po ich ataku piłka spadła za boiskiem. Gospodarze już cieszyli się z remisu, gdy kapitan Asseco Resovii poprosił o analizę wideo, gdyż zdaniem rzeszowskich graczy piłka wcześniej trafiła w jednego z zawodników PGE Skry. Gospodarze ze spokojem oczekiwali na werdykt, bo byli przekonani, że żaden z nich piłki nie dotknął. Po analizie powtórki sędziowie uznali jednak, że rację mieli siatkarze z Rzeszowa. Ta decyzja wywołała falę protestów w ekipie bełchatowian. Gospodarze pokazywali, że jest to już kolejna błędna decyzja osób obsługujących system challenge. Protestował również trener Jacek Nawrocki, który został ukarany żółtą kartką. Zamiast remisu 14:14 było więc 15:13 dla Asseco Resovii i na tym emocje w tym meczu się skończyły. Obrońcy tytułu nie podjęli już walki. Przegrali czwartego seta 15:25 i cały mecz 1:3.