Po raz pierwszy w Giro d’Italia kolarze ścigali się w 1909 roku. Teraz przed nami setna edycja jednego z największych wyścigów świata. Trasa tegorocznego Giro liczy ponad 3600 kilometrów. Już dziś pierwszy etap, który zostanie rozegrany na Sardynii. Zakończenie imprezy za trzy tygodnie w Mediolanie. W peletonie pojedzie pięciu Polaków. Faworyci to Włoch Vincenzo Nibali i Kolumbijczyk Nairo Quintana.

Po raz pierwszy w Giro d’Italia kolarze ścigali się w 1909 roku. Teraz przed nami setna edycja jednego z największych wyścigów świata. Trasa tegorocznego Giro liczy ponad 3600 kilometrów. Już dziś pierwszy etap, który zostanie rozegrany na Sardynii. Zakończenie imprezy za trzy tygodnie w Mediolanie. W peletonie pojedzie pięciu Polaków. Faworyci to Włoch Vincenzo Nibali i Kolumbijczyk Nairo Quintana.
Tegoroczny, jubileuszowy wyścig ma być kwintesencją włoskiego kolarstwa /DARIO BELINGHERI /PAP/EPA

Tegoroczny, jubileuszowy wyścig ma być kwintesencją włoskiego kolarstwa. Trasa setnej edycji wyścigu wiedzie przez niemal wszystkie włoskie regiony. Na początek Sardynia, która dopiero po raz czwarty w historii będzie gościć peleton Giro. Następnie czeka nas rywalizacja na Sycylii i dopiero później kolarze przeniosą na do kontynentalnych Włoch. Kolarze przejadą na wschodnie wybrzeże kraju, by następnie skierować się na północ. Odwiedzą Kalabrię i Umbrię, by dotrzeć aż do szwajcarskich Alp, a ściganie zakończyć jazdą indywidualną na czas na trasie Monza-Mediolan. Zapowiadają się fantastyczne emocje także z powodu długości wyścigu. Kolarze pokonają nieco ponad 3600 kilometrów. W tym czasie peleton pojedzie w dwóch "czasówkach". Będzie 6 etapów z metą na podjazdach i kolejnych sześć, na których wygrywać powinni sprinterzy. Będą też etapy pagórkowate, na których do pracy mogą zabrać się kolarze o jeszcze innej specyfice.

Eksperci, mówiąc o faworytach wyścigu, podają właściwie dwa nazwiska: dwukrotnego zwycięzcy Giro Włocha Vincenzo Nibalego i triumfatora sprzed trzech lat Kolumbijczyka Nairo Quintany. To oni mają stoczyć walkę o zwycięstwo. W peletonie pojedzie łącznie blisko dwustu kolarzy, więc będzie sporo chętnych do włączenia się do tej włosko-kolumbijskiej rywalizacji. Australijczyk Richie Porte, Holender Bauke Mollema, Francuz Thibaut Pinot czy Hiszpan Mikel Landa na pewno będą próbowali sprawić niespodziankę, a to oczywiście nie wszyscy chętni. Włoskie media podkreślają, że duże znaczenie może mieć nie tylko długość tegorocznego Giro, ale także kapryśna pogoda. Wszystko więc wyjaśni się w trakcie wyścigu, a największe emocje budzą górskie etapy zaplanowane na ostatni tydzień, choć już na początku wyścigu kolarze wjadą przecież na Etnę. Jednak to ostatnie etapy powinny rozstrzygnąć losy wyścigu. Kolarze będą się wspinać m.in. na słynne przełęcze Mortirolo i Stelvio (16. etap) oraz Pordoi, Valparole, Gardene i Pinei (18. etap). Odcinek 19. zakończy się podjazdem do stacji narciarskiej Piancavallo, a 20. do Asiago.

W peletonie nie zabraknie polskich akcentów. W Giro pojedzie bowiem nasza zawodowa grupa CCC Sprandi Polkowice. Celem na ten rok będzie próba wygrania etapu. W składzie zespołu z Polkowic pojedzie trzech Polaków: Maciej Paterski, Marcin Białobłocki i Łukasz Owsian. Zobaczymy też Tomasza Marczyńskiego z LOTTO Soudal i Michała Gołasia ze Sky.

Wielkim nieobecnym setnej edycji Giro będzie Michele Scarponi. Włoch zginął niedawno w wypadku drogowym po zderzeniu z furgonetką. Organizatorzy chcąc uczcić pamięć kolarza poświęcili jego imieniu jeden z podjazdów. Chodzi o przełęcz Mortirolo, na której kolarze powalczą w 16 dniu rywalizacji. 

(mpw)