"Na razie pierwsza runda jest dla Sandy bo nie dojechałem na trening, a Roger Bloodworth nie może do mnie przylecieć z St. Louis. Ale ja się nie poddaję" - mówi Tomasz Adamek. Polski pięściarz, przez atak huraganu na Wschodnim Wybrzeżu USA, z opóźnieniem rozpocznie obóz treningowy przed walką ze Steve Cunninghamem.

Epicentrum Sandy znajduje się na Wschodnim Wybrzeżu, tam gdzie mieszka Tomasz Adamek.

Wsiadłem dziś w samochód, żeby z drugim trenerem, Tylerem, odbyć trening w Hoboken, ale zadzwonił do mnie, że nie ma co jechać bo w Hoboken jest ewakuacja ludności. Opcja druga to było Jersey City, ale zanim tam dojechaliśmy, zatrzymała nas policja mówiąc, że drogi są pozamykane. Pewnie dlatego, że niektóre miejsca i przejazdy są niżej położone i nie wiadomo było, czy moglibyśmy z treningu wrócić - mówi pięściarz w rozmowie z ringpolska.pl

Polski bokser podkreśla, że aby nie tracić czasu trenuje w piwnicy swojego domu. Mam parę przyrządów do ćwiczeń, poruszam się i popracuję. Biegać raczej nie będę bo ma być wiatr o sile przekraczającej 150 kilometrów na godzinę. Moim kibicom, którzy wysyłają mi słowa otuchy, chcę przekazać, że zarówno ja, jak moja rodzina jest bezpieczna, nic nam nie grozi - dodaje Adamek. 22 grudnia Polak zawalczy za Oceanem ze Steve Cunninghamem.