Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. przegrał z RC Lens 2:4 (0:2) w meczu rewanżowym pierwszej rundy piłkarskiego Pucharu UEFA. Szczęście nie sprzyjało także Wiśle Kraków, która przegrała z Vitorią Guimaraes 0:1 i odpadła z rozgrywek. Pierwsze spotkanie zespół z Portugalii wygrał 3:0.

We Francji padł remis 1:1, co w lepszej sytuacji stawiało podopiecznych Dusana Radolskiego, ale piłkarze Lens udowodnili, że to oni są drużyną bardziej dojrzałą i zasłużenie wygrali.

Na pewno nie będę rozpaczał jeśli odpadniemy, bo zdaję sobie sprawę, gdzie w europejskiej hierarchii jest Lens, a gdzie Groclin - powiedział przed spotkaniem Zbigniew Drzymała, właściciel grodziskiego klubu, chyba nie spodziewał się, że sprawa awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA rozstrzygnie się po 30 minutach.

W tym momencie goście prowadzili już 2:0 i cały plan taktyczny trenera Radolskiego (wzmocniona defensywa i gra z kontry) legł w gruzach. Piłkarze Lens bardzo łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich i oprócz bramek strzelonych przez Daniela Cousina (23. minuta) i Arunę Dindane'a (30.), mogli jeszcze kilka razy pokonać Sebastiana Przyrowskiego.

A Groclin? Najlepszą akcję gospodarze przeprowadzili w 10. min., jednak wykańczając ją Bartosz Ślusarski trafił piłką w... Piotra Rockiego.

Druga połowa zaczęła się dla Groclinu bardzo źle. Już w 54. minucie, po dośrodkowaniu Olivera Thomerta, Cousin zdobył swojego drugiego gola w tym meczu.

Chwilę później szczęście uśmiechnęło się do grodziszczan. Alou Diarra dotknął piłkę ręką w polu karnym i sędzia Kristinn Jakobsson podyktował rzut karny. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Lumir Sedlacek.

W 59. minucie bliski pokonania Charlesa Itandje'a był Radim Sablik, ale jego uderzenie z rzutu wolnego okazało się minimalnie niecelne. Co nie udało się Czechowi wtedy, udało mu się 20 minut później. Dośrodkował niezawodny Sedlacek, a Sablik uderzeniem głową zdobył drugą bramkę dla gospodarzy.

Groclin poszedł za ciosem i był bliski zdobycia wyrównującego gola. W 84. minucie piłkę wywalczył Adrian Sikora, zacentrował, ale Ślusarski z kilku metrów trafił piłka wprost w Itandje'a. Chwilę później bramkarz Lens wykazał się refleksem broniąc uderzenie Sedlacka z rzutu wolnego.

Wynik spotkania ustalił w doliczonym czasie gry Yohan Lachor, precyzyjnie wykonując rzut wolny.

Wisła poległa

Wisła Kraków zakończyła swoją przygodę z Pucharem UEFA na pierwszej rundzie. W dwumeczu z Vitorią Guimaraes, mistrzowie Polski przegrali 0:4 (0:3 w Portugalii i 0:1 w Krakowie).

Początek spotkania pokazał, że zespół z Portugalii nie zamierza kurczowo bronić trzybramkowej zaliczki z pierwszego meczu. Goście trzykrotnie przedostali się na przedpole bramki strzeżonej przez Radosława Majdana, ale potrafili zdobyć gola.

W 13. minucie po raz pierwszy groźnie zaatakowali wiślacy. Mauro Cantoro zagrał na wolne pole do Marka Penksy, lecz Słowak źle opanował piłkę i obrońca wybił ją na rzut rożny. Penksa doznał w tej akcji kontuzji i musiał opuścić boisko. Chwilę później po rzucie rożnym bliski zdobycia prowadzenia był Paweł Brożek.

Przewaga mistrzów Polski była widoczna, ale akcje, którym brakowało przede wszystkim dokładności, były przerywane przez obrońców Vitorii.

W 36. minucie bramkarza gości strzałem z rzutu wolnego z ostrego kąta próbował zaskoczyć Marek Zieńczuk, jednak Marcio Paiva zdołał wybić piłkę na rzut różny.

W 51. minucie bułgarski arbiter pokazał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę Nece, jednak uczynił to omyłkowo, bo to nie on, a Leonel Medeiros brutalnie sfaulował Mauro Cantoro. Po protestach piłkarzy i trenerów Vitorii Anton Genow zmienił decyzję i ukarał żółtą kartką właściwego zawodnika.

Piłkarzom Wisły nie brakowało wiary w zwycięstwo i ambicji, ale w czwartkowy wieczór nie potrafili znaleźć sposobu na agresywnie, momentami ostro grającą ekipę z Guimaraes. Blisko szczęścia w 69. minucie był po raz kolejny Paweł Brożek, lecz w ostatniej chwili ubiegł go bramkarz rywali.

W 82. minucie Marek Saganowski uczynił to, co nigdy nie udało mu się w polskiej lidze, gdy był piłkarzem Legii, czyli strzelił Wiśle gola. Otrzymał dokładne podanie w polu karnym, zwiódł Tomasza Kłosa i precyzyjnym strzałem pokonał Radosława Majdana.

Końcowe minuty przebiegały w smętnej i sennej atmosferze. Wszyscy z niecierpliwością czekali na ostatni gwizdek sędziego. Wynik nie uległ zmianie.