Lech Poznań po raz drugi pokonał Pogoń i będzie rywalem Arki Gdynia w finale piłkarskiego Pucharu Polski. Taki zestaw decydującego pojedynku - 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie - będziemy oglądać po raz pierwszy w historii.

Lech Poznań po raz drugi pokonał Pogoń i będzie rywalem Arki Gdynia w finale piłkarskiego Pucharu Polski. Taki zestaw decydującego pojedynku - 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie - będziemy oglądać po raz pierwszy w historii.
Zawodnicy Lecha Poznań cieszą się ze zwycięstwa /PAP/Marcin Bielecki /PAP

Lech przed rewanżem miał sporą zaliczkę, gdyż pierwszy mecz z "Portowcami" wygrał u siebie 3:0. Losy awansu rozstrzygnął praktycznie krótko przed przerwą Marcin Robak, który zdobył gola dla gości. Jak się później okazało, jedynego w tym spotkaniu.

"Kolejorz" po raz 10. zagra w finale PP. Pięć razy zwyciężył, ale występów na PGE Narodowym nie wspomina miło, gdyż finały w dwóch ostatnich latach z Legią przegrał.

Piłkarze trenera Nenada Bjelicy w stolicy będą mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców. W środę Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN poinformowała o zawieszeniu na kolejny sezon kary polegającej na zakazie uczestnictwa sympatyków poznańskiej drużyny w spotkaniach obecnej edycji PP. Był to efekt ich zachowania podczas ubiegłorocznego finału.

We wtorek po raz drugi do decydującej potyczki awansowała Arka, choć przegrała w Gdyni z Wigrami Suwałki 2:4. Niewiele brakowało, by pierwszoligowcowi udało się odrobić straty po porażce 0:3 przed własną publicznością.

Arka wcześniej w finale PP rywalizowała raz - w 1979 roku w Lublinie pokonała Wisłę Kraków 2:1.