W poprzednim sezonie grali w I lidze i rzutem na taśmę szczęśliwie wywalczyli awans do Ekstraklasy. Teraz są rewelacją rozgrywek. Mowa o Górniku Zabrze, który piłkarską zimę spędzi z zaledwie dwoma punktami straty do lidera rozgrywek. Prezes klubu Bartosz Sarnowski zapewnia, że w najbliższych tygodniach nie będzie wyprzedaży w Górniku. Drużyna ma wiosną walczyć o sukces na ligowych boiskach.

Marcin Buczek: Tak wysokie miejsce po jesiennej części sezonu zapewne kilka miesięcy temu brałby pan w ciemno.

Bartosz Sarnowski: Tak, można tak powiedzieć. Oczywiście nie byliśmy w stanie przewidzieć, jak będziemy grać w Ekstraklasie, choć mieliśmy bardzo dużo uzasadnionej wiary, że ten zespół, który wywalczył zespół z I ligi na pewno nie będzie chłopcem do bicia w Ekstraklasie.

Sama wiara to za mało. Trzeba jeszcze grać, a Górnik radził sobie z tym świetnie.

Dlatego powiedziałem o uzasadnionej wierze. Widzieliśmy, jak ten zespół tworzył się w I lidze. Trzeba było dokonać kilku zmian i trener ich dokonał. To wyszło drużynie na dobre. Scalił nam się zespół, który później musieliśmy jedynie uzupełnić. Dlatego wiedzieliśmy, że trzon drużyny mamy i musieliśmy się jedynie zastanowić, jak to będzie wyglądało już na boisko w walce z rywalami z Ekstraklasy.

Używa pan często słowa "drużyna".

Bo to jest najważniejsze. Trzeba mieć zespół, drużynę. Piłka to gra zespołowa. Można naszpikować klub gwiazdami, które jeżeli nie będą się rozumiały na boisku, jeżeli nie będą realizować taktyki, to nie będą osiągać wyników. Wtedy każdy będzie pchał wózek w swoją stronę. U nas tak nie jest. U nas widać na boisku zespół i to jest powód do radości.

W którym momencie tego sezonu pomyślał pan o tym, że stać was na wysokie miejsce w tabeli?

O tym, że możemy być wysoko, pomyślałem naprawdę po pierwszym meczu z Legią. Ale mówimy jedynie o tym, co pomyślałem. Potem dopiero w miarę kolejnych meczów było widać, że mamy pomysł na grę, że jesteśmy stabilni w rozwoju, chęci pięcia się w rozwoju i ta myśl także rosła. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że nie ma do teraz w klubie tego, co nazywa się potocznie "pompowaniem". Nie mamy takiego podejścia, że na pewno ten sezon zakończymy wysoko, że coś nam się już należy. Wiemy, że trzeba to wypracować, a zespół jest ambitny i do tego dąży.

Jak wyglądają najbliższe plany Górnika?

Wracamy do ligi na początku lutego. Wcześniej czeka nas krótkie zgrupowanie i obóz, z którego wrócimy pod koniec stycznia. Ligę zaczynamy 9 lutego od wyjazdowego meczu z Wisłą Płock. Teraz przez parę dni piłkarze mają wolne, ale niebawem wrócą do pracy, bo ten zimowy okres jest bardzo istotny. 6 stycznia wznawiamy treningi. W poprzednim sezonie w I lidze sztab świetnie przygotował drużynę do wiosennej części sezonu i mamy nadzieję, że w tym roku będzie podobnie. Co do szczegółów - najpierw wyjeżdżamy do Czech a później na Cypr.

Zwykle w Polsce jest tak, że piłkarze z dobrze grającej drużyny szybko trafiają do innych drużyn. Wam grożą zimą zmiany w składzie?

Cały czas podkreślamy, że nie jesteśmy zainteresowani tym, by zimą uszczuplić skład. Chcemy walczyć o wysokie cele i wierzymy, że w tym składzie jest to możliwe. Nie jesteśmy jednak w stanie przewidzieć wszystkiego w stu procentach. Czasami w grę wchodzą różne klauzule, więc na razie mówię o naszej woli i naszej polityce. Co do wzmocnień, to na razie o żadnych szczegółach nie będziemy rozmawiać. Na pewno się rozglądamy, ale na razie zbyt wcześniej na konkrety.

A co jeśli pojawi się naprawdę dobra oferta za któregoś z piłkarzy Górnika?

Jeżeli pojawi się oferta konkretna, na papierze, to ją rozważę. Nie lubię spekulować. Domysły nas nie interesują. Najważniejsze jest dla nas to, by zimą zatrzymać najważniejszych piłkarzy.

To teraz o marzeniach. W 2018 roku mija 30 lat od ostatniego tytułu wywalczonego przez Górnika. Jest szansa na 15. tytuł w historii klubu...

To także 70-lecie klubu a więc kolejna bardzo ważna data w historii Górnika. Cóż mogę powiedzieć... to wielkie marzenie i chciałbym, żeby się spełniło. Ale grajmy spokojnie, grajmy swoje, a punkty dodawajmy dopiero po meczach. Emocje oczywiście we mnie grają, ale nie można się nimi kierować w zarządzaniu klubem. Te emocje muszą być, bo to bodziec do pozytywnego działania. Musimy jednak twardo stąpać po ziemi. Ważne, żeby zespół w każdym meczu grał do końca, żeby taktyka była odpowiednia. I dalej będziemy marzyć. Tytuł byłby czymś wspaniałym, ale ciągle walczymy też o Puchar Polski. Przed nami półfinałowy dwumecz z Legią. Oczywiście chcielibyśmy zagrać 2 maja w finale na Stadionie Narodowym. Mam też nadzieję, że wiosną utrzymamy świetną frekwencję na trybunach. W ostatnich miesiącach trafiliśmy z piekła do nieba. Z I ligi niemal na szczyt Ekstraklasy. Chciałbym, żeby kolejne lata były w ogólnym rozrachunku tak samo udane.

I nawet 0:4 z Cracovią tego optymizmu nie zburzy...

Absolutnie nie i nie jest to tylko nadmuchany optymizm. Ciężko pogodzić się z taką porażką, ale patrząc na nasze osiągnięcia w tym roku, na drogę, którą odbyliśmy w ostatnim czasie, to jedna porażka nie może tego zburzyć. To był zimny prysznic i na pewno wyciągniemy z tego wnioski.

Spadek z Ekstraklasy też był takim zimnym prysznicem. Spadliście, odbiliście się i wróciliście w wielkim stylu.

Udało nam się w tym czasie dużo zmienić w klubie i drużynie. Szereg podjętych decyzji było tymi właściwymi, a oczywiście na początku nie mieliśmy pewności, czy tak będzie. Górnik jest bardzo ważny w Zabrzu i okolicach. Zobaczyliśmy to w ostatnim czasie, choćby dzięki wsparciu miasta. Mamy nadzieję, że niedługo klub stanie się jeszcze ważniejszy dla regionu. Liczymy na współpracę i rozwój. Chcemy, by klub był jak najwyżej w tabeli. Oby udało nam się nawiązać do pięknych sukcesów sprzed lat. Ważny jest zrównoważony, zaplanowany rozwój, ale i emocje, a te w tym sezonie dostarczamy kibicom.\

(mpw)