Siatkarze PGE Skry zdobyli Puchar Polski. W finałowym meczu we Wrocławiu pokonali Zaksę Kędzierzyn-Koźle 3:2 (12:25, 25:23, 22:25, 28:26, 19:17). To siódme w historii rozgrywek trofeum zespołu z Bełchatowa.

Siatkarze PGE Skry zdobyli Puchar Polski. W finałowym meczu we Wrocławiu pokonali Zaksę Kędzierzyn-Koźle 3:2 (12:25, 25:23, 22:25, 28:26, 19:17). To siódme w historii rozgrywek trofeum zespołu z Bełchatowa.
Siatkarze PGE Skry Bełchatów z trofeum po finałowym meczu turnieju Pucharu Polski z Zaksą Kędzierzyn-Koźle /Maciek Kulczyński/PAP /PAP

ZAKSA ze Skrą stworzyły widowisko godne finału Pucharu Polski. We wrocławskiej hali Orbita było wszystko – świetne akcje, emocje i walka o każdą piłkę.

Początek spotkania wskazywał, że ZAKSA będzie dyktowała warunki i gładko sięgnie po trofeum. Nie minęło bowiem sześć minut pojedynku, a szkoleniowiec Skry Miguel Falasca wziął czas - jego zespół bardzo łatwo oddawał punkty i przegrywał 1:5. Przerwa niewiele pomogła. Rozpędzony zespół z Kędzierzyna-Koźla dzięki świetnej zagrywce Dawida Konarskiego zdobył kolejne trzy punkty i prowadził 8:1. ZAKSA nie zwalniała i zdeklasowała Skrę 25:12.

Drugi set przyniósł oczekiwane po finale emocje. Bełchatowianie znaleźli sposób na zagrywkę rywali i sami też zaczęli odważniej serwować. Na drugą przerwę techniczną schodzili prowadząc 16:13. W pierwszej akcji po wznowieniu gry Konarski został zablokowany i Skra prowadziła czterema punktami. Od tego momentu zaczęła się pogoń Zaksy i po kilku minutach było 20:20. Ostatnie słowo należało jednak do Skry, która wygrała tę partię 25:23.

W trzecim akcie Zaksa odskoczyła na 3:1 i później długo trwała wymiana punkt za punkt. Skrze udało się dojść do remisu 19:19, ale chwilę później kędzierzynianie ponownie odskoczyli na 21:19. Przy stanie 24:22 Rafał Buszek obił skutecznie blok Skry i zespół trenera Ferdinando De Giorgi prowadził 2:1.

Czwarty set przyniósł jeszcze więcej emocji, które zaczęły udzielać się trenerowi Skry. Przy stanie 6:5 punkt zdobyła ZAKSA, ale Falasca zażądał weryfikacji wideo. Mocno przy tym protestował za co został ukarany czerwoną kartką, a ponieważ okazało się, że zawodnicy Zaksy prawidłowo zdobyli punkt zrobiło się 8:5.

Po wznowieniu gry Mariusz Wlazły przeszedł linię trzeciego metra; chwilę później skutecznie kontrę wykończył Sam Deroo i zespół z Kędzierzyna prowadził 10:5. To mógł być kluczowy moment tego seta, ale Skra się nie poddała i mozolnie odrabiała straty, aby doprowadzić do remisu 17:17 i niebawem objąć prowadzenie 19:18.

Końcówka seta była nieprawdopodobnie emocjonująca; ZAKSA miała trzy piłki meczowe, ale bełchatowianie za każdym razem się bronili. Przy stanie 26:26 zablokowany został Deroo, a następnie Srecko Lisinac potężnym uderzeniem wykończył atak i tie-break stał się faktem.

Do stanu 3:3 trwała wymiana punkt za punkt. W kolejnych dwóch akcjach Skra popełniła błędy w ataku. Skutecznie został zablokowany Facindo Conte, zaś Mariusz Wlazły posłał piłkę w aut przy przyjęciu i kibice Zaksy zaczęli świętowanie. To nie był jednak koniec emocji, bowiem Skra zdołała po pełnym emocji pościgu odrobić straty (13:13). Pierwsze piłki setowe i meczowe miała ZAKSA, ale później przejęła inicjatywę Skra. Przy stanie 18:19 Deroo nie trafił w boisko i bełchatowianie unieśli ręce w geście triumfu.

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (12:25, 25:23, 22:25, 28:26, 19:17)

PGE Skra Bełchatów: Facundo Conte, Nicolas Uriarte, Mariusz Wlazły, Nicolas Marechal, Karol Kłos, Srecko Lisinac - Kacper Piechocki (libero) - Andrzej Wrona, Marcin Janusz, Marcel Gromadowski, Israel Rodriguez, Mariusz Marcyniak, Robert Milczarek, Mihajlo Stankovic.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Jurij Gładyr, Benjamin Toniutti, Sam Deroo, Dawid Konarski, Łukasz Wiśniewski, Kevin Tillie - Paweł Zatorski (libero) - Krzysztof Rejno, Rafał Buszek, Grzegorz Bociek, Patryk Czarnowski.

(ws)