Reprezentacja Polski w piłce ręcznej awansowała do przyszłorocznych mistrzostw Europy, które odbędą się w Danii. Podopieczni trenera Michaela Bieglera rozgromili w Almere Holandię, wygrywając aż 30:23. Do zapewnienia sobie gry w europejskim czempionacie wystarczył im w tym spotkaniu remis.

Ten mecz był w zasadzie formalnością. Biało-czerwoni do awansu potrzebowali zaledwie jednego punktu, a Holendrom daleko do czołówki światowego szczypiorniaka. Mimo to początek starcia nie był idealny w wykonaniu naszych reprezentantów. Po ponad 20 minutach niezbyt efektownej i efektywnej gry z obu stron na tablicy wyników widniał rezultat 10:10. Na szczęście w samej końcówce dobre akcje Rosińskiego, efektowne parady Szmala i pewne rzuty Kuchczyńskiego sprawiły, że po 30 minutach Polacy prowadzili 13:11.

Druga połowa to wreszcie stopniowe dobijanie dużo słabszego rywala. Holendrzy nie wykorzystali trzech rzutów karnych, biało-czerwoni za to bezlitośnie wykorzystywali kolejne błędy "Pomarańczowych" i przy akompaniamencie tłumów polskich kibiców na trybunach powiększali przewagę. Mecz szybko zamienił się w teatr jednego aktora - kolejne bramki Kuchczyńskiego, pewnie egzekwowane kontry, aż w końcu wisienka na torcie w postaci bramki Bartosza Jureckiego na minutę przed końcem meczu, który zakończył się wynikiem 31:23.

Spotkanie w Holandii było dla biało-czerwonych przedostatnim w kwalifikacjach do turnieju w Danii. Do finałów ME awansują po dwie najlepsze drużyny z każdej z siedmiu grup kwalifikacyjnych i jedna z trzeciego miejsca z najkorzystniejszym bilansem.

Na zakończenie eliminacji 16 czerwca biało-czerwoni podejmą w Zielonej Górze Ukrainę.