​Polska pokonała w Elblągu Szwecję 32:31 w rewanżowym meczu play off eliminacji mistrzostw świata 2013 piłkarek ręcznych i awansowała do turnieju finałowego. W pierwszym spotkaniu w Oerebro biało-czerwone zwyciężyły 26:23. Po sześciu latach przerwy polskie piłkarki ręczne ponownie wystąpią w finałach mistrzostw świata. W grudniu gospodarzami mundialu będzie Serbia.

Po pierwszej wyjazdowej wygranej podopieczne duńskiego selekcjonera Kima Rasmussena, były w komfortowej sytuacji, jednak zdawały sobie sprawę z tego, że wicemistrzynie Europy z 2010 roku na pewno łatwo się nie poddadzą. Nie myliły się. Szwedki dopóki był jeszcze cień nadziei na awans ambitnie stawiały czoła rywalkom.

Początek meczu to przede wszystkim popis duetu Alina Wojtas - Karolina Kudłacz. Ta pierwsza przed przerwą zdobyła siedem ze swoich dziesięciu goli. Wynik remisowy utrzymywał się do 22. minuty (12:12). Od tej pory, po golu Katarzyny Koniuszaniec, Polki nie oddawały prowadzenia niemal do końca, choć długo nie mogły wyrobić sobie większej przewagi.

Słabo w tym spotkaniu spisały się wszystkie cztery pojawiające się na boisku bramkarki, których rola ograniczyła się głównie do wyjmowania piłki z siatki. Przed utratą gola ratowały je tylko nieprecyzyjne rzuty przeciwniczek. Polkom kilkakrotnie zdarzyło się trafić w słupek, ale za to udawało im się przechwytywać niezbyt dokładne podania Skandynawek.

Drużyna gospodarzy największą przewagę uzyskała na początku drugiej połowy. Po czterech z rzędu trafieniach pary Wojtas-Kudłacz w 36. min prowadziły 22:17. Ta chwila powodzenia osłabiła jednak koncentrację biało-czerwonych. W euforii zapomniały o grze, za co spotkała je kara.

Szwedki nie złożyły broni i dość szybko odrobiły większość strat. Już po sześciu minutach "złapały" kontakt i przegrywały tylko 22:23. W ich szeregach brylowała zdobywczyni 11 bramek Isabelle Gullden, która pociągnęła za sobą koleżanki. Zawodniczki "Trzech Koron" ponownie zwietrzyły szansę na awans.

W końcówce zespół gości grał bardzo wysoką, agresywną obroną, ale Polki nie pogubiły się, nie traciły za szybko piłki, a w dodatku powiększały dorobek bramkowy. Kiedy w 57. minucie faulowana Monika Migała rzuciła gola na 31:28, a Szwedka otrzymała karę, powoli do wszystkich zaczęło docierać, że po latach gry w preeliminacjach, serii dotkliwych porażek, znów będzie można oglądać biało-czerwone w imprezie rangi mistrzowskiej.

Ambitnie grające Szwedki zdołały jeszcze doprowadzić do wyrównania 31:31, ale na odrobienie strat z dwumeczu nie miały szans. Wynik ustaliła w ostatnich sekundach Patrycja Kulwińska i chwilę potem na parkiecie elbląskiej hali Polki mogły zaprezentować taniec zwycięstwa.